Około 2 tys. osób przeszło przez Poznań w Marszu dla Życia. Kilkaset dzieci oglądało plakaty z okrwawionym płodem ludzkim i porównaniem aborcji do wojny. - Każdy poseł, który głosuje przeciwko życiu, popełnia grzech ciężki, tym samym nie może przystępować do komunii - mówił abp Stanisław Gądecki.
Bohaterem protestu "Ani jednej więcej" został Jarek, który na plac Wolności przyszedł z żoną, Olą. Swoją parasolką próbował zasłonić antyaborcyjne plakaty. Po chwili dołączyli się do niego inni uczestnicy protestu.
Ciche protesty są częścią ogólnopolskiej akcji organizowanej spontanicznie po informacji o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. Kobieta była w ciąży bliźniaczej i według rodziny zmarła, bo lekarze za długo czekali z usunięciem martwych płodów.
- Kiedy słyszę o Izabeli z Pszczyny, Agnieszce z Częstochowy, boję się. To jest skandal, że w XXI wieku kobiety nie otrzymują pomocy medycznej. Dlatego wraz z mężem nie zdecydowaliśmy się wciąż na potomstwo - mówi Łucja, poznanianka.
W całej Polsce, także w Poznaniu, odbywają się protesty, marsze, spotkania upamiętniające 37-letnią Agnieszkę z Częstochowy. Kobieta zmarła w wyniku zakażenia sepsą, do którego doszło, gdy czekała na obumarcie ciąży bliźniaczej. Ciche protesty odbędą się w czwartek 27 stycznia i w piątek 28 stycznia na placu Wolności w Poznaniu.
Przez siedem dni nosiła martwy płód jednego z bliźniąt, bo lekarze czekali na obumarcie drugiego płodu. Potem czekała kolejne dwa dni na usunięcie obumarłej ciąży. 37-letnia Agnieszka z Częstochowy zmarła we wtorek. W całym kraju odbywają się z tego powodu protesty. Manifestacja w Poznaniu w piątek o godz. 18.
Pacjentce, której w 21. tygodniu ciąży odeszły wody płodowe, lekarze w poznańskim szpitalu położniczym przy ul. Polnej nie chcieli wykonać aborcji. Zmienili zdanie dopiero po interwencji Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz posłanki Katarzyny Kretkowskiej.
- Kiedy dowiedziałam się o śmierci Izabeli z Pszczyny, wpadłam w panikę, uświadomiłam sobie, że to mogłam być ja. Mogłam osierocić dwójkę swoich dzieci - opowiada "Wyborczej" Agnieszka. - Czułam, że się duszę. Miałam sparaliżowany każdy mięsień ciała. Nie sądziłam, że tak zareaguję na informację o śmierci innej kobiety. Mnie się udało, Izie nie.
- Gdzie pan jest, panie pośle? Dlaczego nie broni pan życia kobiet? - pytali posła PiS, Bartłomieja Wróblewskiego poznaniacy, którzy spotkali się w sobotę wieczorem na placu Wolności. - To on był inicjatorem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, który doprowadził do zaostrzenia przepisów w sprawie aborcji. Iza to pierwsza ofiara trybunału Julii Przyłębskiej - mówią.
Znicze, banery z hasłami "Ani jednej więcej!", łzy. W Kaliszu cichy protest upamiętniający 30-latkę, która zmarła w szpitalu w Pszczynie, odbył się przed wejściem do biura PiS. Przeważały kobiety, wiele z nich przyszło z dziećmi.
W całej Polsce trwają protesty po śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która zmarła po tym, jak odmówiono jej aborcji.
W całej Polsce trwa akcja "Ani jednej więcej", która oddaje pamięć ciężarnej kobiecie - pierwszej oficjalnej ofierze wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, zakazującego aborcji. Demonstracje mają pokazać obywatelski sprzeciw wobec nieludzkiego prawa, skazującego kobiety w całym kraju na cierpienie i śmierć.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.