- Czasu już nie ma, woda ucieka w oczach - mówi Jakub Gwit, wójt gminy Powidz. Efekty szkodliwej działalności odkrywek węgla brunatnego na Pojezierzu Gnieźnieńskim miał naprawić projekt za 120 mln złotych. Właśnie go wstrzymano.
- Od poniedziałku na plaży prawie nikogo nie ma, chociaż jest ładna pogoda. Nikt nie przychodzi, bo słyszeli, że kąpielisko zamknięte. Po prostu już ręce nam opadają - opowiada sprzedawczyni lodów na plaży w Przybrodzinie.
66 km rzek i kanałów ma zostać odbudowanych, a wody w jeziorach ma być więcej o 75 mln metrów sześciennych. To plan, by ratować wysychające na Pojezierzu Gnieźnieńskim najpiękniejsze jeziora. - Wielkopolska powinna być przykładem dla Turowa, jak rozmawiać o końcu węgla - mówi Kuba Gogolewski z fundacji Rozwój Tak - Odkrywki Nie.
Znikające jeziora Pojezierza Gnieźnieńskiego to nie tylko puste slogany aktywistów, którzy chcą zaprzestania wydobycia w Polsce węgla brunatnego. To stojące samotnie na brzegach pomosty, łąki w miejscu wody, coraz węższe rzeki i klęska w okolicznych lasach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.