- Niech nigdy więcej nasze narody nie doświadczą tragedii wojny - mówił jeszcze w środę Iwan Kosogonow, konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Poznaniu. Dzień później Rosja zaatakowała Ukrainę.
Maria Korczak, dyrektorka poznańskiej odzieżówki, przyznaje, że kilkoro uczniów w ostatnich dniach wyjechało na Ukrainę, by przedłużyć swoje wizy. - Nie wiem dziś, czy już udało im się wrócić i czy uda im się wrócić. Mogli też zostać tam ze swoimi rodzinami - mówi.
"Chcielibyśmy zaproponować całemu Poznaniowi wspólną solidarnościową akcję. Taką, w której nie tyle chcemy krzyczeć: precz z Putinem, co apelować razem o pokój. Zależy nam na wysłaniu sygnału o ten tysiąc kilometrów na wschód - jesteśmy z Wami" - apeluje Witold Horowski, wieloletni konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu.
"Pokażmy, że jesteśmy obywatelami protestującymi przeciwko agresji i jesteśmy przeciwko wojnie. Przypomnijmy, że Ukraina jest państwem niepodległym, wolnym i demokratycznym" - apelują organizatorzy akcji pokojowej. Ta ma się rozpocząć w czwartek 24 lutego o godz. 17 pod konsulatem rosyjskim w Poznaniu.
- Rodzice mieszkają w Kijowie. Strzały słyszeli nad ranem, koło godz. 4-5, gdy ostrzelano lotnisko. Nie panikują na razie, ale jest źle - mówi nam Anastazja Rudiuk, która od kilku lat mieszka w Polsce.
- Z rodziną z Ukrainy jestem w stałym kontakcie. Oni żyją w kraju, gdzie od lat trwa wojna, cały czas słyszą o żołnierzach, którzy zginęli. Dlatego dziś informacje o wojskach rosyjskich nie są tak przerażające dla nich, jak dla nas - mówi Maria Andruchiw, Ukrainka mieszkająca w Poznaniu.
W schronach w Poznaniu jest miejsce dla około 50 tys. ludzi, czyli co dziesiątego poznaniaka. To 10 tys. miejsc dla pracowników strategicznych zakładów pracy i 40 tys. miejsc dla mieszkańców Poznania.
- Wiemy, że Putin w ogóle nie weźmie pod uwagę takich manifestacji jak nasza. Ale chcemy pokazać, że jesteśmy solidarni z Ukrainą, naszym sąsiadem zza wschodniej granicy - mówili poznaniacy, którzy przyszli na plac Wolności, by zaprotestować przeciwko inwazyjnym planom Rosji.
Roman Szumski w Poznaniu mieszka od pięciu lat, a od ponad dwóch prowadzi swoją kawiarnię. W Ukrainie została jego mama. - Ma biometryczny paszport i jesteśmy gotowi, by w razie wojny w każdej chwili przyjechała do mnie - mówi Roman.
Ok. godz. 13.30 na poznańskiej Ławicy w piątek, 11 lutego wylądował wielki Boeing C-17 Globemaster ze sprzętem dla amerykańskiej armii. Przyleciał z bazy NATO w Ramstein. To kolejna wizyta tej maszyny na wielkopolskim lotnisku. Ale z racji konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i przylotu żołnierzy USA do Polski, wzbudziła większe zainteresowanie.
"Rosyjskie żądania stanowią naruszenie prawa międzynarodowego i są próbą ponownego podporządkowania dużej części naszego kontynentu imperialnym dążeniom Rosji" - pisze w swoim stanowisku wielkopolski sejmik. Poparli je radni wszystkich klubów.
Informację o uznaniu rezydującego w Poznaniu dyplomaty za persona non grata potwierdził Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. Są jednak wątpliwości co do przyczyn tej decyzji.
Kilkanaście osób pikietowało w czwartkowy wieczór przed konsulatem Federacji Rosyjskiej w Poznaniu przeciwko więzieniu przez Rosję ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa. - Rosja nie docenia własnej wielkości jako kraju artystów, kraju sztuki. Przykład Ołeha Sencowa, którego wtrąca się do łagru po to, żeby go zgnoić, jest tego najlepszym świadectwem - mówił reżyser teatralny Lech Raczak.
Koszykarki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu zdobyły srebrny medal Akademickich Mistrzostw Europy w hiszpańskiej Kordobie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.