Rolnicy domagają się odstrzału, powiatowy lekarz weterynarii wysyła do urzędników ponaglenia, ale w Poznaniu nikt nie chce strzelać do dzików. W stolicy Wielkopolski rozwija się ASF.
Dziko żyjące dziki lata temu zadomowiły się na terenie poznańskiego zoo. Teraz masowo umierają - zabijane przez wirusa afrykańskiego pomoru świń. - Skazaliśmy te zwierzęta na cierpienie - mówi pracownik Powiatowego Inspektoratu Weterynarii.
Wszystko wskazuje na to, że zwierzętom ktoś podrzucił trutkę na szczury. Z pięciu warchlaków przeżył tylko jeden. Wcześniej były dokarmiane przez mieszkańców.
Na początku czerwca w dwóch gospodarstwach trzody chlewnej potwierdzono afrykański pomór świń. Zabito ponad 2 tysiące zwierząt. Wielkopolscy rolnicy mówią, że to nie wirus zabija ich gospodarstwa, a inspekcja weterynaryjna.
Od końca lutego w Poznaniu, w okolicach Umultowa i rezerwatu Żurawiniec, znaleziono osiem martwych dzików. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że zwierzęta zabił wirus afrykańskiego pomoru świń. Lekarz weterynarii nakazał odstrzał innych osobników.
W Nadleśnictwie Czerniejewo ktoś porzucił wnętrzności ciężarnej lochy. Obok leżały trzy w pełni wykształcone płody dzików. - Żaden etyczny myśliwy nie dopuściłby się czegoś takiego - mówi poznański łowczy.
Wiceminister rolnictwa Leszek Kołakowski zapowiedział maksymalną redukcję dzików. - Nowa specustawa Kołakowskiego nie rozwiąże problemu wirusa ASF wśród dzików, a wręcz przeciwnie - będzie działaniem pozorowanym i mydleniem oczu - uważają Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.
- Dotychczasowa walka z ASF jest nieskuteczna. Intensyfikowanie odstrzału to dramat dla zwierząt, niepowetowana szkoda w ekosystemie. Również płot nie jest rozwiązaniem - zwierzęta, w tym dziki, zrobią wszystko, by pokonać każdą barierę - uważa Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Wojewódzki lekarz weterynarii potwierdza szóste ognisko afrykańskiego pomoru świń w Wielkopolsce. Tym razem zaraza zaatakowała gospodarstwo w powiecie rawickim. - Hodowcy nie przestrzegają zasad bioasekuracji - mówi Andrzej Żarnecki.
Afrykański pomór świń stwierdzono już w czterech wielkopolskich gospodarstwach, gdzie hodowana jest trzoda chlewna. To wyrok śmierci dla tysięcy zwierząt. Wielkopolska nakazuje odstrzał 20 tysięcy dzików i stawia mur, by ograniczyć ich migrację. Środowiska przyrodnicze winę zrzucają na nieskuteczną bioasekurację.
Na dużej fermie trzody chlewnej w północnej Wielkopolsce wstępne badania potwierdziły ASF. Zdaniem organizacji ekologicznych to oznacza, że dotychczasowe działania, m.in. masowe odstrzały dzików, okazały się "śmiertelną bronią, dzięki której wirus się rozprzestrzenił". Do Sejmu trafił ich projekt walki z ASF.
Wciąż zmagamy się nie tylko z epidemią koronawirusa, ale także ptasią grypą czy afrykańskim pomorem świń. Badania potwierdziły nowy przypadek w powiecie szamotulskim.
Nie wierzę w możliwość pełnej bioasekuracji na polskiej wsi, tej z chylącą się ku upadkowi oborą. Nie wierzę też w skuteczność zabezpieczeń na bezdusznych farmach przemysłowych, gdzie zwierzęta traktuje się jak przedmioty.
W Wielkopolsce potwierdzono kolejne ognisko wirusa Afrykańskiego Pomoru Świń. Tym razem choroba zaatakowała trzodę w gospodarstwie w gminie Blizanów. Co dalej? O tym rozmawiał w środę Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego
Wirus afrykańskiego pomoru świń pojawił się w Łaszkowie pod Kaliszem. Teraz władze samorządowe czekają na szczegółowe wyniki badań, ale hodowcy muszą liczyć się z obostrzeniami.
W cieniu pandemii koronawirusa trwa walka z afrykańskim pomorem świń. Choć do tej pory nie odnotowano ognisk ASF w wielkopolskich hodowlach, to jednak przedstawiciele branży są zaniepokojeni. Zarażone świnie pojawiły się na dużej farmie w województwie lubuskim.
Wojewoda wielkopolski wydał rozporządzenie, na podstawie którego wielkopolscy myśliwi muszą odstrzelić 5 tys. dzików. Mają czas do końca kwietnia.
Wielkopolska jest największym zagłębiem produkcji wieprzowiny w Polsce. Kolejne padłe dziki znalezione w regionie mogą zachwiać rynkiem.
W Wielkopolsce hoduje się 4 z 10 mln świń w Polsce. - Pojawienie się wirusa w regionie może skończyć się tragicznie dla całej branży - mówi Aleksander Dargiewicz z Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.