Katar u Bartusia utrzymywał się tygodniami. Lekarze na odległość zmieniali krople do noska, bagatelizując wątpliwości mamy. Okazało się, że to ostra białaczka limfoblastyczna T-komórkowa.
- Mamy to! - ogłosił na swoim facebookowym profilu Witold Kanicki, tato Jonasza. Wśród 1100 darczyńców jest mama dziecka, które nie doczekało się swojego leku.
CAR-T cells - rewolucyjny lek z limfocytów chorego - pierwsi w Europie Środkowo-Wschodniej zastosowali lekarze z Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Dostał go 30-letni mężczyzna, który choruje na agresywnego chłoniaka
Zamów słynnego rogala świętomarcińskiego za pośrednictwem strony rogalove.pl, a dochód z jego sprzedaży pomoże w zakupie sprzętu do diagnozowania białaczki u dzieci z kliniki hematologii przy Szpitalnej.
Kiedy rodzice musieli być w pracy, Wojtka pilnował w szpitalu onkologicznym jego starszy brat Grzesiek: kupował w sklepie to, czego nie pozwalali im jeść rodzice, smażył naleśniki - na całym oddziale czuć było spalenizną. Z kartonów po lekach robili sobie pistolety, miecze.
Staś w swoje drugie urodziny jest już w szpitalu - zakładają mu wkłucie centralne do podawania chemii, niezbyt fajny prezent dla dwulatka. Mateusz po zajęciach w szkole sam zgłasza się do bazy dawców szpiku. Jeszcze nie wie, że uratuje kiedyś Stasia i że on zaprosi go do siebie na ryby.
Sandra pierwszą chemię dostała w dniu, w którym miała się dopiero urodzić. Lekarze nie mieli doświadczenia w leczeniu tak małych dzieci. Nie wiedzieli, czy jej maleńki organizm wytrzyma.
Kiedy miała sześć lat, zachorowała na białaczkę. W walce z chorobą, pomogło jej rysowanie potworów, które przychodziły do niej, kiedy leżała w szpitalu. Dziś siedemnastoletnia Zuza Halicka chce wydać książkę, która pomoże innym małym pacjentom.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.