W minioną niedzielę, 7 sierpnia w wybranych marketach przede wszystkim sieci Intermarché i Biedronka pojawili się pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy. Powód? Niektóre sklepy otwierają się mimo zakazu, bo uważają się za "biblioteki".
Stolik, dwa krzesła i trzy regały z książkami, no i regulamin. Żadnego czytelnika, zamiast tego kolejki do kas i pełen parking. Tak wygląda "biblioteka" w swarzędzkim Intermarché, które od marca otwarte jest w każdą niedzielę. Handlowa "Solidarność" ma dość grania jej na nosie przez duże sieci.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.