Wszystko wskazuje na to, że rodzice nie będą już czekać z chorymi dziećmi w Wielkopolskim Centrum Pediatrii po sześć, siedem godzin na pomoc. Poznań czeka rewolucja w systemie ratownictwa medycznego.
Na korytarz wychodzi pielęgniarka i wykrzykuje imię dziecka. Jeśli źle usiądziesz, nie usłyszysz, że cię wywołują i tracisz kolejkę - rodzice opowiadają o chaosie na izbie przyjęć w nowym szpitalu pediatrycznym w Poznaniu
Lekarze z Wielkopolskiego Centrum Pediatrii są załamani: - Nasza izba przyjęć pęka w szwach. Jeśli uniwersytecki szpital masowo zacznie teraz odsyłać dzieci, czeka nas armagedon.
W środę, 27 kwietnia zaczęła się przeprowadzka wojewódzkiego szpitala dziecięcego z ulicy Krysiewicza. Kilka godzin wcześniej, o północy, przestała działać izba przyjęć. A na drzwiach szpitala zawisła kartka: "Nieczynne"
W związku z przeprowadzką do nowej siedziby w nocy z 26 na 27 kwietnia dziecięca izba przyjęć przy Krysiewicza przestanie działać. W nowym gmachu lekarze zaczną przyjmować pacjentów o północy z 28 na 29 kwietnia.
"Przed nami bardzo ważny tydzień. Zaczynamy pilotaż, który pokaże, czy możemy wdrożyć w izbie przyjęć triaż" - pisze do rodziców chorych dzieci dyrekcja szpitala przy Krysiewicza. Test zacznie się w poniedziałek, 20 stycznia.
- Szpitalna izba przyjęć w nowej formie funkcjonuje dopiero kilka dni. Wnikliwie analizujemy zmiany i na bieżąco wprowadzamy korekty, by poprawić komfort pacjentów - komentuje dyrekcja szpitala przy Krysiewicza. Personel podtrzymuje swoje zarzuty: - Nasze uwagi są zbywane, komfort pacjenta nie ma znaczenia.
Dyrekcja szpitala przy Krysiewicza połączyła dwie izby przyjęć w jedną. "Tłok i rozgardiasz utrudniają nam właściwy nadzór nad pacjentami, którzy potrzebują szybkiej pomocy. Hol izby przyjęć przypomina bardziej halę odpraw lotniska niż szpitalną poczekalnię" - pisze w liście do "Wyborczej" personel.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.