Już w 2030 roku będziemy mieli problem z wodą użytkową. Jak przetrwać katastrofę klimatyczną? Zdaniem ekspertów Poznań musi być miastem-gąbką, samograjem, które samo będzie wyłapywać wodę i ją zatrzymywać. Najlepiej przez przyrodę.
Inaczej nie poradzimy sobie z natychmiastowymi powodziami, a w upalne dni brak wody zacznie nam doskwierać. - Warto zmienić postrzeganie wody deszczowej i sposób zarządzania nią. Przez lata w miastach budowano systemy odwodnieniowe, aby sprawnie pozbywać się wód opadowych. Teraz musimy je zatrzymać - mówi dr hab. inż arch. Anna Januchta-Szostak.
- Zbiorniki retencyjne, by ograniczyć skutki gwałtownych nawałnic, są potrzebne jak ketonal przy bólu zęba. Rozwiązaniem problemu jest wyleczenie zęba, czyli ograniczenie wód opadowych w kanalizacji, a nie uśmierzanie bólu przez wylewanie kolejnych litrów betonu. Musimy iść w stronę miasta gąbki - mówi Michał Walkowiak, ekspert ds. ochrony zasobów wodnych.
160 wniosków wpłynęło do poznańskiego urzędu od mieszkańców Poznania, którzy chcą starać się o dofinansowanie na budowę urządzeń małej retencji. Takie zbiorniki pozwalają łapać i ponownie wykorzystywać deszczówkę.
Jedni zbierają deszczówkę do baniaków i beczek, inni z kolei inwestują w przydomowe zbiorniki retencyjne, tworzą ogrody deszczowe. Jak zbierać i magazynować wodę, mieszkając w centrum miasta, w bloku czy kamienicy?
Członkowie Koalicji ZaZieleń zakasali rękawy i zajęli się małą retencją w Poznaniu. Będą chwytali deszcz na os. Śmiałego na Piątkowie wraz z uczniami Zespołu Przedszkolno-Szkolnego nr 8.
Copyright © Agora SA