Zarzuty postawiono pięciu osobom. Będą odpowiadać za nawoływanie do nienawiści oraz przestępstwa na tle narodowościowym i wyznaniowym. Prokuratura Rejonowa w Kaliszu skierowała do sądu akt oskarżenia. Czeka na wyznaczenie terminu rozprawy.
Ponad rok zajęło śledczym z Sieradza sprawdzenie, czy prezydent Krystian Kinastowski i Dariusz Bieniek, komendant miejski policji, powinni byli rozwiązać marsz narodowców, który przeszedł przez Kalisz 11 listopada 2021 r.
Wojciech O., który stał na czele wiecu narodowców, w trakcie którego spalono Statut Kaliski, miał postawione trzy zarzuty. Teraz śledczy dołożyli do nich m.in. kolejne wydarzenia z Bydgoszczy, Warszawy, Siemianowic oraz wystąpienia internetowe aktora występującego pod pseudonimem Aleksander J.
- Nasz obserwator nie informował mnie o bezpośrednim zagrożeniu życia czy niszczeniu mienia - twierdzi Mateusz Podsadny, wiceprezydent Kalisza. Jest świadkiem w śledztwie dotyczącym niedopełnienia obowiązków przez prezydenta miasta i szefa kaliskiej policji.
Kaliska prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko Wojciechowi O. oskarżanemu o ksenofobiczne wystąpienia na wiecu 11 listopada w Kaliszu. Aktor - znany jako Aleksander J. oraz "Jaszczur" - do nienawiści na tle rasowym nawoływał wcześniej także w Bydgoszczy. Tamtejsza prokuratura złożyła wniosek o połączenie obu spraw.
Jeden z najważniejszych zarzutów to zgoda na skandaliczny przemarsz narodowców przez miasto, zwieńczony spaleniem Statutu Kaliskiego. - Jeszcze nigdy wcześniej Kalisz nie trafił na czołówki gazet w Polsce i na świecie w tak niechlubny sposób - mówi jedna z inicjatorek referendum.
- Polski rząd potępia wszelkie zachowania antysemickie. Wydarzenia w Kaliszu są naganne, nie może być na nie zgody - przekonywał posłanki i posłów wiceszef MSWiA Błażej Poboży. Klara Kołodziejska-Połtyn, przewodnicząca Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich RP: - Tłumaczą się państwo, że manifestacja nie została przerwana ze względów bezpieczeństwa. Rozumiem, że gdyby doszło do pogromu Żydów, to byście z tego powodu nie reagowali?
Prokuratura zajmie się zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Krystiana Kinastowskiego i Dariusza Bieńka, komendanta miejskiego policji w Kaliszu
Nawet pół miliona złotych mogli zarobić organizatorzy na marszu narodowców, który 11 listopada przeszedł przez Kalisz. - To biznes robiony na nienawiści i naiwności - mówią przedstawiciele Porozumienia Jarosława Gowina, którzy podliczyli zarobek Wojciecha O. Sprawę zgłosili do Urzędu Skarbowego.
Posłanka Karolina Pawliczak składa zawiadomienie do prokuratury, a senator Janusz Pęcherz oferuje prezydentowi Kalisza pomoc w przywróceniu godności miasta. W czasie jego prezydentury powstał reprint Statutu Kaliskiego, który został spalony 11 listopada podczas wiecu prawicowców.
Jestem gejem, Polakiem. Żyję w Polsce, tu pracuję i mam takie same prawa oraz obowiązki. Jeśli ktoś chce mnie stąd wyrzucić, to niesprawiedliwe - mówi Miłosz Kopica z Kalisza
Liczyłam, że na ulicy w Kaliszu będzie protestowało ze mną więcej osób, ale nikogo innego nie było. No trudno - mówi kaliszanka. 11 listopada podczas skandalicznego marszu z okazji Święta Niepodległości wyszła naprzeciw tłumowi nacjonalistów skandujących pogardliwe hasła. Trzymała w rękach karton z napisem "Kalisz wolny od faszyzmu".
Sprawa spalenia Statutu kaliskiego przez narodowców jest w prokuraturze - sprawę zgłosili prezydent i policja. Wydarzenie wstrząsnęło nie tylko mieszkańcami miasta. Internet zalały komentarze i pytania, dlaczego nacjonaliści pod wodzą Aleksandra Jabłonowskiego dostali zgodę na wiec w Kaliszu. I dlaczego nikt nie przerwał spektaklu nienawiści.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.