- W te święta będziemy jak włoska rodzina. Do stołu zasiądzie 21 osób - mówi dziennikarka Katarzyna Bosacka. Ale ta rodzina będzie polsko-ukraińska.
- Na prowadzonych przeze mnie lekcjach zbiera się od kilku do kilkunastu osób. Najczęściej proszą, żeby nauczyć ich poprawnie mówić "dziękuję" - opowiada Władimir Maslow, który uczy języka polskiego w punkcie recepcyjnym na MTP. 56-letni ukraiński poliglota porzucił pracę w Czechach, żeby pomagać uchodźcom w Poznaniu.
- Potrafiłem godzinami stać przed pralką i patrzeć, jak w bębnie przewracają się ubrania. Trudno było mi znaleźć miejsce w tym domu. Teraz tu wszystko ożyło. Jak wracam z pracy, już przez okno krzyczą "diedushka!" - opowiada Zbyszek.
- Na początku 2022 roku zaczęłam żyć tak, jak chciałam przez wszystkie lata. Niestety, szybko zostało mi to odebrane - mówi 24-letnia Wiktoria Sawiczenko, która w Kijowie prowadziła kilka biznesów, m.in. wykonywała spersonalizowane rysunki na ubraniach. Teraz mieszka w Stawnicy i próbuje wrócić do pracy. Część dochodu z zamówień przekaże na pomoc Ukrainie.
W Ukrainie zyskuje na popularności powiedzenie "wolontariusze mogą znaleźć wiele, może i dla ciebie, córko, znajdą męża wreszcie". Oni są w stanie znaleźć wszystko! Od generatorów spalinowych, przez części do techniki wojskowej, po świeże bułeczki dla emerytów w środku nocy.
Wiktoria jak zwycięstwo. Takie imię dała swojej urodzonej w pleszewskim (Wielkopolska) szpitalu córce Ukrainka, która z ogarniętego wojną kraju uciekła tuż przed porodem. Dziewczynka i mama czują się dobrze i niebawem opuszczą szpital.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.