10 radiowozów i kilkudziesięciu policjantów przez prawie godzinę czekało na rozpoczęcie zgromadzenia poznańskiego neonazisty Tomasza Kusiaka. Miało rozpocząć się w samo południe na rynku Wildeckim. Ale zabrakło uczestników i samego organizatora.
Według opisu zbiórki neonaziści chcieli jedynie dialogu z "czerwoną władzą samorządową", ściga ich skorumpowana prokuratura, a dziennikarz "Wyborczej" jest "czerwonym robakiem".
Jeśli prezydent Poznania naprawdę chce miasta europejskiego, bezpiecznego i otwartego, nie wystarczą reklamowe slogany, wzniosłe hasła i gesty. Zmianę zacząć musi od podwładnych.
Antysemickie zgromadzenie na Starym Rynku zorganizowała matka czwórki dzieci, przeciwniczka aborcji, wysoko postawiona działaczka Narodowego Odrodzenia Polski. Ostatnio gościła w Sejmie - ustaliła "Wyborcza".
Dzień po wizycie neonazistów w urzędzie miasta policja przeszukała ich mieszkania. Zabezpieczyła biało-czerwone flagi z rasistowskim krzyżem celtyckim oraz koszulki. Reaguje też prokuratura.
Strażnicy miejscy z Poznania żądali od dziennikarzy opuszczenia urzędu miasta. Dziennikarze odmówili. Dokumentowali wizytę neonazistów.
- Nie wyzywaj mnie, bezczelny chamie, od neonazistów - grzmiał do reportera "Wyborczej" neonazista Tomasz Kusiak. Urząd miasta o propagowaniu nazizmu zawiadamia prokuraturę
- Wyrażają swoje poglądy. My tego nie oceniamy - mówią na nagraniu policjanci. W tym czasie po Starym Rynku niesie się antysemicki ryk. Radiowóz stoi przy głośniku.
Dyrektor gabinetu Jacka Jaśkowiaka twierdzi, że ma obowiązek umówić się z każdym obywatelem, który o to poprosi. - To ciekawe, bo my na spotkanie czekamy dwa lata - mówi poznańska aktywistka.
W czwartek neonaziści przeszli przez centrum Poznania z piosenką o Hitlerze. Wcześniej z rasistowskimi symbolami odwiedzili urząd miasta. Żądali rozmowy z prezydentem Jaśkowiakiem.
Policja czekała na nich na Wildzie, ale neonaziści spotkali się w innym miejscu i niezatrzymywani przemaszerowali głównym deptakiem w centrum miasta. Poznań takich scen nie widział.
- Nie można zakazać neonazistowskiego zgromadzenia - wmawiali nam urzędnicy Jacka Jaśkowiaka. Teraz przyznają, że nie tylko można, ale wręcz należy to zrobić.
Organizator marszu zapowiada m.in. "palenie szmat" i odtwarzanie piosenek neonazistowskiej kapeli. - Ma prawo korzystać z dobrodziejstw demokracji - przekonują nas urzędnicy prezydenta Jacka Jaśkowiaka.
Do baru U Bossmana w Ostrowie wpadło 18 października dwóch mężczyzn. - To trwało sekundy. Stałem za barem. Chlusnęli w moją stronę jakąś substancją - opowiada "Wyborczej" właściciel. Ma poparzoną twarz i rękę.
- To jest plaga, z którą od lat walczymy. Nie ma na to zgody miasta ani mieszkańców. Strażnicy miejscy zamalowywują napisy, dzień później pojawiają się kolejne - mówi Sandra Jankowska, rzeczniczka urzędu miasta
- Dla mnie to pajac, który odwalił szopkę. W mojej ocenie wszyscy działacie tak, jak on by chciał - komentuje działania organizatora marszu narodowców w Kaliszu prezydent miasta Krystian Kinastowski. Zgromadzenia nikt nie rozwiązał, chociaż nawoływano do zbrodni. - Ważniejsze jednak, dlaczego go nie zakazano - to rola polityków, biorą za to pieniądze - mówi prezydent.
W najbliższy weekend w niemieckim Ostritz planowany jest festiwal "Schild&Schwert". - Ma tam zjechać kilka tysięcy neonazistów - alarmują środowiska walczące z neonazizmem. Łączą siły i również jadą do Ostritz.
Gdy w poznańskiej telewizji WTK wspomniano o spaleniu kukły Żyda we Wrocławiu, prof. Stanisław Mikołajczak z Akademickiego Klubu Obywatelskiego, intelektualnej przybudówki PiS-u, nie wytrzymał: - Palenie kukieł to pewnego rodzaju norma w demokracji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.