Rolnicy domagają się odstrzału, powiatowy lekarz weterynarii wysyła do urzędników ponaglenia, ale w Poznaniu nikt nie chce strzelać do dzików. W stolicy Wielkopolski rozwija się ASF.
Przestaliśmy je dokarmiać? Zadziałały odstraszacze? Powiatowy lekarz weterynarii: - Żaden dzik miejski nie będzie chciał wrócić do lasu, gdy dowiedział się, że miasto to duża, darmowa stołówka. Poznań w ostatnich latach prowadził po prostu odpowiednią gospodarkę łowiecką.
Zawiadomienie złożył Michał Stasiak, działacz Partii Zielonych i kandydat na posła z ramienia Koalicji Obywatelskiej, który od dłuższego czasu wyjaśnia, ile w Wielkopolskim Parku Narodowym zabijanych jest zwierząt i ile park na tym zarabia.
Michał Stasiak zebrał ze wszystkich parków narodowych w Polsce dane dotyczące odstrzału zwierząt. Przejrzał je i się załamał: - W Wielkopolsce trwa prawdziwa rzeź.
- Co trzeba mieć w głowie, żeby zabić zwierzę, oskórować, a skórę powiesić na drzewie - pyta jeden z mieszkańców Starczanowa, wsi, gdzie porzucono skórę świniodzika. Gmina sprawę zgłosiła policji.
Od końca lutego w Poznaniu, w okolicach Umultowa i rezerwatu Żurawiniec, znaleziono osiem martwych dzików. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że zwierzęta zabił wirus afrykańskiego pomoru świń. Lekarz weterynarii nakazał odstrzał innych osobników.
W Nadleśnictwie Czerniejewo ktoś porzucił wnętrzności ciężarnej lochy. Obok leżały trzy w pełni wykształcone płody dzików. - Żaden etyczny myśliwy nie dopuściłby się czegoś takiego - mówi poznański łowczy.
To nieznani sprawcy podrzucili do lasu ciała padłych dzików w ostatnich dwóch miesiącach - zapewniają inspekcja weterynaryjna i myśliwi. Jednak mieszkańcy opowiadają, że w lesie pozostawiona była ta sama zwierzyna. I mimo wirusa ASF nikt padłych ciał nie zutylizował przez półtora miesiąca.
Maksymalną redukcję populacji dzika w całym kraju zapowiedział w grudniu wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Lech Kołakowski. W Poznaniu i w Krakowie w sobotę odbyły się protesty przeciwko specustawie, nad którą pracuje PiS.
Wiceminister rolnictwa Leszek Kołakowski zapowiedział maksymalną redukcję dzików. - Nowa specustawa Kołakowskiego nie rozwiąże problemu wirusa ASF wśród dzików, a wręcz przeciwnie - będzie działaniem pozorowanym i mydleniem oczu - uważają Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.
- Polowania na terenie parku narodowego oficjalnie nie mogą się odbywać. Ale się odbywają - jako odstrzały redukcyjne lub sanitarne - mówi Miłosz Wagner, były pracownik Wielkopolskiego Parku Narodowego.
- Dotychczasowa walka z ASF jest nieskuteczna. Intensyfikowanie odstrzału to dramat dla zwierząt, niepowetowana szkoda w ekosystemie. Również płot nie jest rozwiązaniem - zwierzęta, w tym dziki, zrobią wszystko, by pokonać każdą barierę - uważa Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Poznaniacy skarżą się, że od miesięcy dzików nie ubywa, że stanowią zagrożenie, miasto nie odpowiada na ich wezwania, a jeśli już służby przyjeżdżają, to po to, by przegonić zwierzęta. - Podejmiemy kroki prawne. Miasto się na nas wypięło - mówią mieszkańcy dzielnicy Rataje.
Wojewódzki lekarz weterynarii potwierdza szóste ognisko afrykańskiego pomoru świń w Wielkopolsce. Tym razem zaraza zaatakowała gospodarstwo w powiecie rawickim. - Hodowcy nie przestrzegają zasad bioasekuracji - mówi Andrzej Żarnecki.
- Teraz, gdy praktycznie pół Polski jest zajęte ASF-em, wypuszczanie dzików do lasu jest, najdelikatniej mówiąc, nie najlepszym rozwiązaniem - mówi Grzegorz Wegiera, powiatowy lekarz weterynarii w Poznaniu. To samo zdanie mają hodowcy trzody chlewnej i urzędnicy z Centrum Zarządzania Kryzysowego
Afrykański pomór świń stwierdzono już w czterech wielkopolskich gospodarstwach, gdzie hodowana jest trzoda chlewna. To wyrok śmierci dla tysięcy zwierząt. Wielkopolska nakazuje odstrzał 20 tysięcy dzików i stawia mur, by ograniczyć ich migrację. Środowiska przyrodnicze winę zrzucają na nieskuteczną bioasekurację.
Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Miasta Poznania uważa, że to jedyny sposób, by dzików było w mieście mniej.
Na dużej fermie trzody chlewnej w północnej Wielkopolsce wstępne badania potwierdziły ASF. Zdaniem organizacji ekologicznych to oznacza, że dotychczasowe działania, m.in. masowe odstrzały dzików, okazały się "śmiertelną bronią, dzięki której wirus się rozprzestrzenił". Do Sejmu trafił ich projekt walki z ASF.
- Dzik nie jest zwierzęciem udomowionym. To zwierzę niebezpieczne. Coraz częściej dziki podchodzą do centralnych części miasta. Wczoraj ktoś widział dziki na Jeżycach w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 23 - mówi zastępczyni prezydenta Katarzyna Kierzek-Koperska.
- Rozpoznaliśmy pierwszy przypadek wystąpienia wirusa ASF u dzika na terenie Wielkopolski - mówi Tomasz Wielich, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia i ochrony zwierząt. Między miastem Wolsztyn, a granicą województwa wielkopolskiego został wyznaczony obszar skażony.
- Jeżeli myśliwy zauważy u zwierzęcia objawy ASF, czyli zobaczy, że dzik jest osłabiony, nienaturalnie się zachowuje czy wolno się porusza, to powinien dokonać odstrzału - mówi Tomasz Wielich, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia i ochrony zwierząt.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.