Brak rodzin zastępczych dla porzuconych dzieci, właściwe otwarcie na migrantów, wsparcie psychologiczne dla młodzieży i dorosłych oraz wyższe zarobki dla pracowników socjalnych - to są największe wyzwania polityki społecznej w Wielkopolsce na najbliższe miesiące i lata.
Fundacja Klucz została założona przez stowarzyszenie, którego prezesem jest prezydent Krystian Kinastowski. Urzędnicy twierdzą, że wszystko jest zgodne z prawem. Opozycja mówi o patologii.
- Cały czas trwa gaszenie pożarów - mówią działaczki kaliskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, które prowadzi jedyne w mieście schronisko dla mężczyzn w kryzysie bezdomności. Placówka ma ćwierć miliona złotych długu. - Co z nami będzie dalej? - zastanawiają się mieszkańcy.
- Kiedy świeci słońce, jak teraz, to mimo mrozu nie włączamy ogrzewania - mówi nam prezeska Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Kaliszu. Schronisko ma blisko 300 tys. zł długu.
Bogumiła Gretling cieszy się z nauki samodzielności syna, ale wciąż boi się o jego przyszłość: - Mieszkanie treningowe to tylko doraźna pomoc. Co będzie, gdy mnie zabraknie?
W Obornikach pomagają osobom starszym. W Swarzędzu działa centrum rehabilitacyjno-edukacyjne dla dzieci z niepełnosprawnościami. Z kolei w zachodniej części powiatu poznańskiego fachowo porządkują tereny zielone. To tylko trzy z kilkuset przedsięwzięć podmiotów ekonomii społecznej realizowanych dzięki funduszom europejskim.
- Wyobraź sobie, że psują ci się buty, na nowe nie masz pieniędzy i musisz dzwonić do rodziców. Dlatego z mojego rocznika prawie nikt nie pracuje już w zawodzie - o życiu pracowników socjalnych opowiada Dobrosław Rola.
Centrum opiekuńczo-mieszkalne w Kaliszu to jedna z pięciu takich placówek w Wielkopolsce. Ma zapewniać opiekę i dawać wytchnienie rodzinom oraz opiekunom osób z poważnymi niepełnosprawnościami fizycznymi i intelektualnymi. - To kropla w morzu potrzeb - mówią wolontariusze.
15 namiotów termicznych z kilkuwarstwowej pianki poliuretanowej i srebrnej folii przyjechało do Poznania pod koniec roku. Zimę spędzą w nich osoby w kryzysie bezdomności, które nie chcą iść do schronisk
- To przypomina horror. Gdzie nie spojrzysz, są fekalia: i na działce, i wewnątrz. Śmierdzi tak, że trudno przejść - opowiada mieszkaniec jednego z sąsiednich budynków. W tle tej historii są: ludzki dramat, alkohol i bezradność służb.
- Ludzie są coraz biedniejsi. Wpłacają nam po kilka złotych, bo sami nie mają skąd brać - mówi szef Fundacji Miłosierdzie. - Z dotacjami jest teraz okropny kryzys. Wszystko opanowały fundacje spółek państwowych - dodają inni.
- Potrzebujących jest coraz więcej. Najpierw pandemia, teraz drożyzna i wojna - mówi Wioletta Bogusz, szefowa inicjatywy Zupa na Głównym, która po raz czwarty zbiera pieniądze dla potrzebujących pod historycznym hasłem "Żądamy chleba".
Praca pracownika socjalnego jest trudna, obciążająca psychicznie i fizycznie i od lat kiepsko wynagradzana. - Jesteśmy wypalone, mamy depresję i nerwicę - mówiła we wtorek Grażyna Ren, pracownica socjalna z 35-letnim stażem.
- Mamy osiem komfortowych miejsc dla seniorów. Ale MOPR podpisał z nami umowę tylko na pięć osób. Nie jesteśmy w stanie się utrzymać, jeśli nasz dom jest obłożony zaledwie w 50 proc. A przecież takich miejsc w Poznaniu wciąż brakuje - mówi Halina Świtała, właścicielka pierwszego w Polsce rodzinnego domu pomocy społecznej.
15 restauracji i jedno zadanie: przygotować po 30 pełnowartościowych dań. W środę, 29 grudnia podzielono się jedzeniem z potrzebującymi, ubogimi i osobami w kryzysie bezdomności.
Kaliska Fundacja CHOPS chce ugościć 300 potrzebujących i samotnych. Społecznicy poszukują wolontariuszy i proszą o pomoc w organizacji wieczerzy i zebraniu niezbędnych produktów spożywczych
- Do końca nigdy nie wiem, z kim przyjdzie mi się spotkać. Czasem siadam naprzeciw danej osoby, a ona mówi mi: zabiłem człowieka. Są osoby, które mówiąc o takim wydarzeniu, patrzą wyzywająco w naszą stronę, jak gdyby nas sprawdzały, próbowały wzbudzić strach. Ja zachowuję spokój i traktuję to jako zwykłą informację - mówi Grażyna Ren, pracownica socjalna z 35-letnim stażem pracy.
DPS prowadzony przez siostry zgromadzenia św. Wincentego a Paulo wstrzymał odwiedziny już 21 października, zakład opiekuńczo-leczniczy na Mogileńskiej też zatrzasnął drzwi. - Boimy się, że i nas zamkną, a tu niebawem święta - mówi nam pensjonariusz z placówki przy ul. Zamenhofa.
Potrzeba wszystkiego, po co w każdym domu sięgamy na każdym kroku. Na długiej liście są m.in. garnki, talerze, szklanki, kubki, drobne sprzęty, pościele, ręczniki. Pomogą budować nowy dom tym, którzy go stracili.
- To służba - mówią pracownicy ośrodków pomocy społecznej. Pandemia i obostrzenia utrudniły im pracę, ale jej nie zamroziły. A granty z projektu "STOP COVID-19. Bezpieczne systemy społeczne w Wielkopolsce" dały dodatkowe możliwości. Jak to wyglądało w praktyce?
Na hałas, bałagan i dym z ognisk rozpalanych na dawnych działkach w rejonie ul. Lechickiej skarżą się okoliczni mieszkańcy. Dlatego radni z osiedla Nowe Winogrady Północ proszą prezydenta Poznania o reakcję
Karina Gacmanga, była opiekunka pomocy społecznej, idzie do więzienia za znęcanie się nad starszą, schorowaną kobietą. - Opiekunka zasłużyła sobie na to - mówi sędzia. Skazanej zarzuca brak człowieczeństwa: - Podawanie leków przypominało trening koszykówki.
To nie był jednorazowy wybuch złości, lecz długie znęcanie się nad bezbronną osobą - uznał sąd w procesie opiekunki z Gniezna. Gehennę 80-letniej pani Ireny przerwało prywatne śledztwo jej rodziny.
Gdy starsza pani płakała, opiekunka biła ją po głowie i nazywała histeryczką. Krzyczała, poniżała. Prokurator chce zamknąć ją w więzieniu, obrońca oskarża system pomocy społecznej.
- Nie mamy pozwolenia i nie jesteśmy wpisani do rejestru - przyznaje właściciel. Miesiąc pobytu w "Annie" kosztuje 3600 zł.
Komu przysługuje miejsce w domu pomocy społecznej i jak się o nie starać? Jakie dokumenty są wymagane i gdzie je złożyć. Informator o domach społecznych w Poznaniu.
- 30 lat temu nie do wyobrażenia było, że to wszystko aż tak się rozwinie. Dziś chyba nie sposób policzyć, ilu ludziom pomogliśmy - mówią Barbara i Tomasz Sadowscy z poznańskiej Barki. Założona przez nich Fundacja Pomocy Wzajemnej obchodzi 30-lecie działalności.
Szpital w Puszczykowie sprzedał dawny hotel pracowniczy, w którym jeszcze w styczniu mieszkało 100 rodzin. Wszyscy mieszkańcy wieżowca muszą się z niego wyprowadzić. Połowa lokatorów już to zrobiła. Osoby starsze i rodziny z dziećmi mają na to czas do końca czerwca.
Poznaniacy, którzy ukończyli 70 lat, mogą zamówić taksówkę na koszt miasta. Ale tylko raz w miesiącu, tymczasem apetyty seniorów są znacznie większe. Wśród emerytów nie brakuje też chętnych na usługi "złotej rączki" i podologa.
Trwa ogólnopolski protest pracowników pomocy społecznej. Wśród nich są ci z Poznania. Na środę zapowiadają pikietę przed urzędem miasta. - Chcemy rozmawiać o niskich wynagrodzeniach, które wpływają na brak kadry - mówi Beata Kocik, pracowniczka socjalna i szefowa "Solidarności" w poznańskim MOPR.
Na ławce w centrum Poznania mieszkała kilka tygodni. - Tutaj jest dobrze, bo nie ma takiego wiatru. No i ludzie są bardzo dobrzy - tłumaczyła. - Najbardziej się boję, że opieka społeczna siłą wciśnie mnie do jakiegoś schroniska.
Osoby samotnie wychowujące dzieci, żyjące w ubóstwie czy rodziny wielodzietne mogą liczyć na dopłaty do rachunków za zimną wodę i ścieki. Aquanet przekaże na ten cel prawie milion złotych. W tym roku w akcję włączył się także Caritas.
Samotny i niesamodzielny senior może mieć opiekę przez całą dobę. To możliwe dzięki specjalnej opasce z czerwonym guzikiem, który naciska się w razie potrzeby.
Celem programu "Poznań dla Syrii" jest wsparcie ofiar konfliktu mieszkających w Syrii. Zbiórka rozpocznie się podczas sobotniego Misterium Męki Pańskiej i będzie kontynuowana np. w niedzielę na meczu Lech - Legia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.