Z badań wynika też, że aż 62 proc. uczniów ma zaburzenia snu, a prawie 17 proc. w ogóle nie radzi sobie z nauką zdalną. Przynajmniej w Wielkopolsce. Program "Rozmawiaj z klasą" ma dotrzeć do uczniów i ich nauczycieli. I pomóc w powrocie do szkoły
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Pandemia pandemią, ale jak szkoła bez odpytywania na ocenę i bez sprawdzianów? Wolne żarty!
Wielkopolski kurator oświaty napisał list do szkół. Apeluje w nim, by przez ostatnie tygodnie roku szkolnego nauczyciele spojrzeli na swoją pracę w inny sposób, zostawili konieczność przerobienia materiału na drugim planie i sprawili, by uczniowie poczuli się w szkołach dobrze
Nie mogą doczekać się spotkania z rówieśnikami, są zmęczeni nauką zdalną, ale martwią się o sprawdzanie wiedzy, którą zdobywali w pandemii. Uczennice i uczniowie z poznańskich szkół opowiedzieli nam, co czują w przeddzień powrotu do szkolnych ławek.
Propozycję ufundowania bonów na zajęcia integracyjne dla uczniów w powiecie poznańskim złożyli radni PiS. - A dlaczego tylko 100 złotych? - pyta Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański.
- Nie wiem, czego spodziewać się po powrocie. Boję się odpytywania, bo nauczyciele chyba nam nie wierzą, że pracowaliśmy. Oczywiście różnie z tym bywało, ale generalnie każdy robił, co mógł. Rozmawiamy teraz na grupie klasowej, z jakich przedmiotów czeka nas rzeź - mówi 13-letnia Marysia.
Uczniowie i ich rodzice boją się, że powrót do szkoły na tydzień przed egzaminem to narażenie na ryzyko zakażenia koronawirusem i konieczność pisania testu w terminie dodatkowym. Dyrektorzy poznańskich szkół posłuchali tych obaw i pod tym kątem planują naukę hybrydową w swoich placówkach.
Warto, by po powrocie do szkoły nauczyciele zaczęli od kredytu zaufania. Niech powiedzą: Bywało różnie, ale spotykam się z wami na płaszczyźnie ludzkiej, a nie edukacyjnej - mówi Małgorzata Musiał, pedagożka, która na co dzień pracuje z dorosłymi i pomaga im zrozumieć dzieci.
- Nie pozwolę synowi iść do szkoły na tydzień przed egzaminem ósmoklasisty. Za duże ryzyko, że zachoruje i będzie musiał pisać w drugim terminie - mówi mama 14-latka. Młodzież podpisuje się pod apelem do ministra, a dyrektorzy zastanawiają się, jak zorganizować bezpieczne zajęcia.
Najwcześniej, bo już 4 maja do ławek wrócą uczniowie klas I-III szkół podstawowych. W połowie miesiąca pozostali uczniowie - w systemie hybrydowym. A pod koniec maja wszyscy już stacjonarnie. Taki plan przedstawili w środę premier i minister zdrowia.
Do końca tego tygodnia ma być wiadomo, kiedy i czy w ogóle uczniowie wrócą do szkół. W porannej audycji Radia Zet Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, wykluczył, by polscy uczniowie już do końca roku szkolnego pozostali w domach na nauce zdalnej.
Z ankiety przeprowadzonej przez kuratorium w wielkopolskich szkołach średnich wynika, że 75 proc. maturzystów i 91 proc. dyrektorów chce powrotu do nauki stacjonarnej.
Dwie podstawówki wprowadziły zajęcia hybrydowe, bo w szkołach potwierdzono przypadki zakażenia koronawirusem. - Myślę, że w takim systemie przyjdzie szkołom teraz funkcjonować - mówi Przemysław Foligowski, szef wydziału oświaty w Poznaniu.
Od poniedziałku najmłodsi uczniowie chodzą do szkoły. Dyrektorzy podstawówek kombinują, jak wykonać zalecenia ministerstwa i ograniczyć kontakt między klasami. Bez dodatkowych pieniędzy pozostaje im proszenie rodziców, by nie zostawiali dzieci w świetlicach.
- Pa, Oskarek! - macha do syna pan Filip. Czekał przed szkołą, aż dziecko wejdzie do budynku. W poniedziałek rano chłopiec, razem z innymi uczniami z klas I-III, wrócił po zimowych feriach do nauki stacjonarnej.
Nie wszystkim podoba się pomysł, by w szkołach, podczas przerw i w ciągach komunikacyjnych uczniowie nosili maseczki, a personel sprawdzał temperaturę. Urząd miasta w Poznaniu od kilku dyrektorów dostał informację o niezgadzających się na to rodzicach, ale na razie są to pojedyncze przypadki.
Niemieccy naukowcy, chcąc sprawdzić, jak w tłumie może rozprzestrzeniać się koronawirus, zorganizowali w Lipsku koncert z udziałem 1,5 tys. wolontariuszy. W Polsce urzędnicy działają z daleko większym rozmachem. Liczba uczestników eksperymentu idzie w setki tysięcy, głównie dlatego, że nie ma mowy o wolontariacie.
W Wielkopolsce dwa powiaty: ostrowski i ostrzeszowski znajdują się obecnie w żółtej strefie, w której panuje zaostrzony rygor sanitarny z powodu koronawirusa. I choć władze obu powiatów liczą na to, że w najbliższych dniach wejdą do stref zielonych, przygotowują się na scenariusz powrotu do szkół i działania w innych, niż reszta kraju, warunkach.
Opanowany, lekko uśmiechnięty minister Dariusz Piontkowski kojącym tonem opowiada o tym, że wszystko w szkołach jest pod kontrolą i uczniowie śmiało mogą rozpoczynać naukę. Bo przecież "każde dziecko i każdy nastolatek chodzi do różnych miejsc i tam może się zarazić". Dawno nikt mnie tak nie zirytował.
- Jestem w grupie ryzyka. Mam ponad 60 lat i astmę. Z obawą patrzę na powrót do szkoły - mówi dyrektor jednej z poznańskich szkół. Od września uczniowie wracają w ich mury, a wielu nauczycieli wymaga ochrony przed wirusem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.