Wyrok zaczyna się od słów: "W imię Trójcy Przenajświętszej". Przyszedł listem poleconym, z pieczątką Metropolitalnego Sądu Duchownego w Poznaniu. - Nie mogłam uwierzyć - mówi Marta, 42 lata, matka 12-letniego syna.
O godz. 0.15 jeden z poznańskich gangów podłożył ładunek wybuchowy pod naszym klubem "Cafe Gazeta". Prawdopodobnie jest to odwet za akcję "Przełamać strach" skierowaną przeciwko przestępcom pobierającym haracze - pisaliśmy 22 sierpnia 1994 roku
Na Cytadelę poszliśmy czwórkami przez Garbary. Rosjanie po bokach, z przodu i z tyłu, z pepeszami zwieszonymi przez rękę. Czuliśmy się trochę jak niewolnicy - wspominał uczestnik walk o Cytadelę Zygmunt Busz.
Z akt sprawy wynikało, że ze szpitala MSW na Dojeździe do szpitala przy Lutyckiej nieprzytomnego Jana Ziółkowskiego wieziono ponad trzy godziny. Oba szpitale dzieli trzysta metrów.
W 1945 r. powszechna świadomość Wielkopolan była taka: armia sowiecka wyzwoli Polskę i sobie pójdzie. Powstanie niewielkich, mobilnych, sowieckich grup szturmowych to był poznański wynalazek Armii Czerwonej. Rosjanie eksperymentowali na żywym organizmie miasta.
Na pogrzebie usłyszała: - Powinnaś szybko mieć następne dziecko. Idź do pracy, oderwij się, to już zamknięty rozdział.
Jeden wbił się w pierś, drugi kąsał bok, udo i pośladki. Dziewczynka przeszła trzy operacje. To nie koniec.
Pan M. przyprowadził swoją żonę do perukarni Cichoniów, gdy straciła włosy po chemioterapii. Pani M., która zawsze lubiła dobrze wyglądać, codziennie zostawiała włosy na poduszce. Przygasła. Pan M. namówił żonę na perukę, choć brakowało im wtedy pieniędzy.
Bez Jana Kulczyka tej autostrady by nie było. Zdarzało się, że w ciągu jednego dnia lecieliśmy jego samolotem do Paryża i Frankfurtu nad Menem. I załatwiał w bankach co trzeba, bo na Zachodzie nazwisko "Kulczyk" otwiera drzwi.
Pierwszą noc przespałem w krzakach. Następnego dnia poznałem Polaka - ukradł mi telefon i resztę funtów. Chciałem wrócić od razu, ale wstydziłem się.
Z medalem, kilkoma książkami o Poznańskim Czerwcu, złotą statuetką i dyplomem zakończyła wczoraj swój pierwszy dzień wizyty w Poznaniu lady Margaret Thatcher.
Dla działkowiczów - szkodnik. Dla większości - zwykły tchórz. Według Ezopa - straszliwy zwierz, którego boją się zwłaszcza żaby ("Każdy ma swą żabę, co przed nim ucieka i swojego zająca, którego się boi"). Zoologowie nazywają go Lepus europaeus. Ludzie mówią na niego szarak, kicaj, niekiedy nawet kot.
Wywiad z Biczem, gościem honorowym obchodów Dni Ułana w 1966 r.
Zanim młody chłopak zacznie trenować w Pawłowicach, jego rodzice podpisują umowę ze Śmigielskim. Oto jej fragment: "Informuję, że wszystkie minitory żużlowe w Polsce nie posiadają homologacji i nie odpowiadają regulaminowi Polskiego Związku Motorowego".
Kuratorka notuje, że gdy wyszła z domu pani Wioletty i pana Szwaka, drogę przebiegła jej świnia z zakrwawionym uchem
Pierwszy Oscar dla Wielkopolanina! Kompozytor Jan A.P. Kaczmarek zdobył go za muzykę do filmu "Marzyciel". Wszystko stało się jasne w poniedziałek 27 lutego 2005 r. o godz. 4.39 polskiego czasu
Nożycami ogoliła córce głowę prawie na zero i wysłała do szkoły. Już bez obawy, że wciągną młodą do samochodu i wywiozą
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.