Na dawnym, kultowym w latach 90. targowisku Bema w Poznaniu będzie można odpocząć w zielonym korytarzu prowadzącym do stadionu Edwarda Szyca. Dzięki unijnym środkom zmienią się też problematyczne miejsca innych polskich miast.
Na stadionie Szyca nieurządzona zieleń, zamiast dawnego targowiska Bema park, wzdłuż ulic dające cień drzewa, a na każdym osiedlu staw retencyjny. To wizja Poznania przyjaznego planecie.
Poznańscy społecznicy proponują, by miasto przekazywało co roku 1 proc. z budżetu na wykup terenów cennych przyrodniczo. Ma to chronić zielone miejskie płuca przed ewentualną zabudową.
Ma być tam więcej zieleni, ale też wrócić ma pomnik patrona teatru Aleksandra Fredry. Władz miasta nie przekonały wyniki ankiet zrobionych na zlecenie dyrekcji placówki, z których ma wynikać, że gościom nowy plac się podoba.
Miasto przegrało w Sądzie Okręgowym w Poznaniu proces z Tomaszem Lisieckim, który dwa lata temu został odwołany ze stanowiska przez prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka. Urzędnik znów kieruje podwładnymi w swoim dawnym gabinecie.
Przyrodnicy krytykują, że jest za drogi, a nawet niepotrzebny i może przynieść więcej szkody niż pożytku. Jego pomysłodawczyni, radna Halina Owsianna: - Oni wszystkie pomysły torpedują. A ja w tej Cytadeli jestem zakochana.
- Jeśli nic nie zrobimy, za 40 lat nie zobaczymy w mieście ani brzozy, ani świerka. Lasów miejskich po prostu nie będzie - mówi Mieczysław Broński, dyrektor Zakładu Lasów Poznańskich. I współautor pilotażu zamiany m.in. lasu na Podolanach w naturalne gąbki zbierające z ulic deszczówkę.
Dyrektorka wydziału klimatu i środowiska oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu zapowiadają, że przyjrzą się sprawie. Drogowcy mieli odsłonić i przyciąć korzenie drzew.
- Tylko niech pani nie pisze, że nam grające dzieci będą przeszkadzać, bo to nieprawda. Sami mamy dzieci i wnuki. Ale park to park. A nie boisko. A teraz robi się z nas snobów - mówią mi mieszkańcy Grunwaldu, kiedy jadę się z nimi spotkać.
Setki drzew trzeba było wyciąć, kolejne setki usychają. Zabudowa mieszkaniowa wysysa wodę z miejskich terenów zielonych.
Studenci Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu zakasali rękawy i pod okiem Zarządu Zieleni Miejskiej postanowili posprzątać jeden z sąsiednich parków - im. Karola Marcinkowskiego. To miała być akcja w ramach wiosennych porządków, a skończyło się krytyką.
Mieszkańcy, społecznicy, jak i same władze Poznania - wszyscy deklarują, że chcieliby, by klon przetrwał. W czasie remontu drzewo dwukrotnie zostało poważnie uszkodzone.
W Poznaniu skrzywdzono drzewa, by poszerzyć osiedlowy chodnik. Urzędnicy przyjechali na kontrolę po zakończeniu prac. Rozłożyli ręce. Zieleni nie szanuje się też w innych miastach.
- Musimy przekonać się do naturalnych krajobrazów. Nie pulsujących barw, a rodzimych gatunków, aranżacji próbujących odtwarzać naturalne siedliska. To kierunek, w którym powinniśmy iść - być bardziej naturalnym - mówi Piotr Kotliński z Fundacji Łąka.
Do niedawna na działce przy ul. Solnej była zieleń i 100-letni platan. Stare drzewo nagle i niespodziewanie uschło, wtedy dopiero można było je wyciąć. Teraz właściciel nieruchomości chce zgody miasta na budowę wieżowca.
- Małeckiego była jedną z pierwszych ulic, które zazieleniliśmy. Zrobiliśmy odbruki, posadziliśmy niską zieleń i drzewa. Tu jeszcze do niedawna wszystko było zastawione samochodami - mówi Amadeusz Smirnow, radny osiedlowy z Łazarza w Poznaniu.
Głogowska, Kurlandzka, Starołęka Mała - to tylko kilka przykładów, gdy wbrew woli mieszkańców wycięto drzewa, by przeprowadzić miejskie inwestycje. Czy zaplanowane przed laty projekty powinno się realizować w niezmienionym kształcie, choć zmienił się klimat? Czy głos ludzi nie ma znaczenia?
W Poznaniu nie ma drzewa, które nie cierpiałoby z powodu długotrwałej suszy. - Drzewa nie od razu zdradzają, że coś im dolega. Jednak obecnie z powodu braku wody nie tylko zieleń przydrożna ma spore problemy, ale także zieleń osiedlowa i parkowa - zauważa dr Joanna Bykowska z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Malowidło powstało na bocznej ścianie kamienicy przy ulicy Wawrzyniaka 14 na poznańskich Jeżycach. Przedstawia postać przytulającą się do drzewa, jako symbol zachęcający do dbania o naturę oraz wspólnotę z nią.
Zakład Lasów Poznańskich negatywnie zaopiniował propozycję poprowadzenia Wartostrady przez Las Dębiński. Dyrekcja ZLP domaga się, by Wartostrada była zbudowana bez dodatkowego oświetlenia, z naturalnego, przepuszczalnego kruszywa, prowadziła po istniejących ścieżkach i nie wiązała się z żadną wycinką. A tego póki co miasto nie jest w stanie zagwarantować
Wydawało się, że klon przetrwa remont płyty Starego Rynku. Jednak ostatniej doby mur został zburzony, a cały system korzeniowy drzewa odsłonięty. Natomiast obok drzewa usypano hałdę śmieci.
Festiwal wymówek, szyderstw i "heheszków" z wiedzy eksperckiej ze strony polityków trwa w najlepsze. Ale oni nie muszą się specjalnie martwić tym, jak Poznań będzie wyglądał za 50 lat, bo ich horyzont zazwyczaj kończy się na najbliższej kampanii wyborczej.
Nowe nasadzenia w miastach przyjmują się trudniej, trzeba przeznaczyć wiele lat i sporo pieniędzy na ich pielęgnację, a i tak nie ma pewności, że pożyją dłużej niż 20-30 lat. Przykład: Poznań, Kalisz. Tu nowe drzewa umierają lub atakują je choroby.
To właśnie drzewo zdecydowało, że Kamila Trzcińska wraz z mężem wybrała ten konkretny lokal w Poznaniu, by otworzyć warzywniak. Wcześniej był tu sklep obuwniczy
- Dlatego powinniśmy chronić istniejące drzewa, bo nowe nasadzenia są trudne i kosztowne w utrzymaniu. Nie ma gwarancji, że się przyjmą. Ze Świętego Marcina wymieniono już 10 proc. drzew. Czy miasto na to stać? - pytają przyrodnicy.
Moja mama w miejscu, gdzie dziś jest autostrada, zjeżdżała na sankach, mój wujek w miejscu Klina Dębieckiego tropił bażanty. Wartostrada to kolejna inwestycja, kolejny przesuwalny punkt odniesienia, który zmieni tę oazę bioróżnorodności w drogę szybkiego ruchu. Z tym że rowerową - pisze Magdalena Genow, mieszkanka Poznania, autorka bloga madkanatura.pl.
Poznańska Platforma Obywatelska odcina się od planów władz miasta dotyczących wycinki drzew z ul. 27 Grudnia. Jej szef Bartosz Zawieja przekonuje: - Pierwotne założenia projektu odbiegają od oczekiwań mieszkańców, dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby ocalić 25 leszczyn.
Stowarzyszenie zwróciło się do członków rady powołanej przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka o wsparcie postulatów w sprawie ochrony drzew na ul. 27 Grudnia. - Mogę powiedzieć, że rada jest podobnego zdania co mieszkańcy - zdradza prof. Bogdan Chojnicki, członek rady.
Podczas modernizacji ulicy obok ostrowskiego urzędu miasta wycięto kilkadziesiąt orzechów włoskich. - Teraz jest tam patelnia - mówi radny Piotr Lepka i domaga się posadzenia nowych drzew. Urząd miasta obiecuje "wziąć pod uwagę jego propozycję".
Czarę goryczy przelała informacja o konieczności wycięcia topoli rosnących wzdłuż ul. Częstochowskiej. A to tylko jedno z nielicznych miejsc, w którym znika zieleń "kolidująca z inwestycją", jak tłumaczy urząd.
Bohaterką trzeciej edycji plebiscytu Supermiasta i Superregiony, organizowanego przez redakcje lokalne Wyborczej.pl, jest zieleń. O miano ulubionej zielonej przestrzeni rywalizyje 12 miejsc z Poznania i 12 z Wielkopolski. Głosowanie na Wyborcza.pl trwa do 29 maja
Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Tomasz Lisiecki stracił pracę w zeszłym roku. Urząd miasta tłumaczył tę decyzję "utratą zaufania" i "negatywną oceną kompetencji o charakterze interpersonalnym". Proces trwa. - Miasto wniosło o odrzucenie powództwa - wyjaśnia rzeczniczka prezydenta.
Uschnięte topole i śliwa z parku Kasprowicza, które są właśnie wycinane, nie zakończą swojego życia w piecu. Zyskają drugą szansę, a tym samym zwiększą bioróżnorodność w poznańskim parku.
Urządzenie ma chronić trawniki przed uszkodzeniami - bo jest barierą dla samochodów. I wspomagać ich regenerację, dostarczając wilgoć. Pomaga w tym prosty parownik ultradźwiękowy, który produkuje parę wodną i rozprowadza ją w otoczeniu
W połowie roku zostanie ogłoszony przetarg, który wskaże wykonawcę ogrodu miododajnego na poznańskiej Cytadeli. Zarząd Zieleni Miejskiej ma na razie 1,6 mln zł na rozpoczęcie prac.
Studenci projektują rozwiązania dla przestrzeni publicznej w Poznaniu. Tym razem to zielone słupy przystankowe. Zwycięski pomysł ma szansę na realizację na Starym Mieście.
Ciepła i słoneczna pogoda wygoniła poznaniaków z domu. Na spacerach sporo z nich zauważyło kolejne wycinki drzew i dzwoniło do nas z interwencją. - Ja nie wiem, gdzie ci ludzie mają rozum - denerwuje się pani Lila i opowiada o wyciętej starej brzozie płaczącej , która rosła między garażami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.