Więcej
    Komentarze
    Tomasz Nyczka - zdolny uczeń Goebbelsa Dziennikarza poznańskiego tabloidu do perfekcji opanowali strategię wybitnego nazistowskiego propagandzisty Josepha Goebbellsa, który głosił, że kłamstwo 100 razy powtórzone stanie się prawdą, a przynajmniej wszyscy w nie uwierzą, a także głosił, że gdy chce się zniszczyć wroga, można się dopuszczać wszelkich chwytów. "Relacja" młodego propagandzisty z dzisiejszej rozprawy jest fajerwerkiem kłamstw, pomówień i wstrętnych sugestii. Już w tytule "dziennikarz" kłamie, pisząc że świadek Grzegorz Liberkowski znieważał sędzię, Pani Sędzią obecna była na rozprawie i nie czuła się znieważona, nie zwróciła na to uwagi ani nie upomniała świadka w tym zakresie, a zasłynęła już ona ze stanowczości więc gdyby było choć jedno znieważenie, a tym bardziej wielokrotne jak sugeruje kłamczuszek Nyczka, to na pewno by zareagowała. Na tytule nie poprzestaje i w tekście kłamie dalej bez opamiętania, pisząc że "czyściciele" odłączyli wodę, podczas gdy zostali oni z tego zarzutu prawomocnie oczyszczeni i to już przed dwoma laty, a wodę wyłączył Aquanet gdyż lokatorzy nie płacili za dostawy wody przez wiele miesięcy. Gaz w budynku odłączyła gazownia, gdyż zużyta przez dziesięciolecia eksploatacji i nie naprawiana instalacja groziła wybuchem. Prąd był w kamienicy zawsze. Nakazy wykonania prac remontowych wydał zaś Nadinspektor Paweł Łukaszewski z PINB. Kłamie "dziennikarz" pisząc o robakach podrzucanych przez "czyścicieli", a tym bardziej o padlinie, bo żaden z lokatorów nie obciążył takimi czynami "czyścicieli". Najniższego sortu chamstwem są zaś drwiny ze stany zdrowia podsądnego, na miejscu pana Nyczki i jego kolegów, zbierałbym raczej pieniądze na odszkodowania dla pana Liberkowskiego, Gawrońskiego i Śruby, którym zniszczyli firmy, życie i zdrowie, tym bardziej, że sędzia wnikliwie, osobiście sprawdzała w szpitalach zakres pomocy medycznej udzielanej panu Śrubie. Przypomnieć zresztą wypada, że stan zdrowia tego człowieka podczas jego pobytu na rozprawie był tak zły, że sędzia uznała że jest pod wpływem alkoholu i to trzykrotnie, a każde z badań potwierdziło, że jest absolutnie trzeźwy, a dramatyczny stan jest wynikiem choroby. Wreszcie domaganie się aresztowania poważnego człowieka, któremu nie doręczano korespondencji, który złożył zażalenie na decyzję sądu, a fakt przebywania zagranicą potwierdza policja, która nie zastała go wielokrotnie w domu, to działanie urągające wszelkim standardom głoszonym przez lata przez Gazetę Wyborczą, która trąbiła o aresztach wydobywczych. Jak się okazuje dla wrogów gazety, areszty wydobywcze są dobre. Warto przy okazji zadać pytanie, jak to się działo że pisma z sądu nie docierały do pana Liberkowskiego, pewnym śladem mogą być medialne relacje z wizyt anarchistów - podopiecznych mecenas Agnieszki Rybak-Starczak w domu pana Liberkowskiego, gdzie na zdjęciach widać jak manipulują przy skrzynkach pocztowych. Jej szalona szarża podczas rozprawy, gdzie pani mecenas-doktor wbrew oczywistym przepisom prawa, zdrowemu rozsądkowi i zwykłej przyzwoitości piała o konieczności zamknięcia tego człowieka w areszcie, pokazuje dobitnie jak grunt pali jej się pod nogami, bo kolejne sprawy przegrywa, a kompromitacja goni kompromitację.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0