Wyznaczone odstępy do kas, wyprawa do toalety obwarowana procedurami, krążące wokół ogródków policyjne patrole. W poniedziałek otworzyły się także kawiarnie i restauracje w centrum i na Starym Rynku.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Chcesz dostawać mailem najważniejsze informacje z Poznania? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.

Od poniedziałku, 18 maja klientów mogą przyjmować nie tylko salony fryzjerskie i kosmetyczne, ale też lokale gastronomiczne. To efekt trzeciego etapu odmrażania gospodarki, który w minioną środę ogłosił premier Mateusz Morawiecki.

Branża gastronomiczna działała przez ostatnie tygodnie realizując tylko zamówienia na wynos. By działać normalnie, lokale muszą spełnić szereg wymogów sanitarnych: m.in. kontrolować liczbę klientów (na jednego gościa ma przypadać minimum 4 m kw. powierzchni), dezynfekować stoliki po każdym gościu, odkażać toalety co 15 minut.

Do tego dochodzą też maseczki i rękawiczki dla obsługi (klienci mogą odsłaniać twarz dopiero, gdy usiądą przy stoliku), także dezynfekowanie tac po każdym kliencie.

Za szybą już nie tylko krabowa

Około 12.15 w barze Piccolo na Ratajczaka jestem jedyna. Na drzwiach czytam, że maksymalna liczba osób w lokalu to 10, a miejsc siedzących jest 7. Chyba wyglądam na niezdecydowaną, bo drzwi otwiera mi chłopak z obsługi i zaprasza do środka. W środku za szybami – jak w czasach przed pandemią – już nie tylko sałatka krabowa i makaron ze szpinakiem, ale też zamaskowane kasjerki w rękawiczkach. Odstęp do lady wyznacza przyklejona na podłodze taśma. Po mnie wchodzi mężczyzna i zamawia makaron z bolońskim.

Na Starym Rynku w ogródkach więcej kelnerów ustawiających krzesła i odkażających stoły niż klientów. Sporo osób starszych – i ci siedzą raczej przy kawie. Ale w Just Friends Beer&Food, choć nie ma jeszcze godz. 13, przy piwie rozprawiają głośno trzy Hiszpanki, na oko w wieku studenckim.

Obiadów i lunchów o tej godzinie na stolikach jeszcze nie widać.

Człowiek wyszedł jak z więzienia

Wokół Ratusza mijają się co chwilę policyjne patrole. Nerwowo poprawiam maseczkę, ale nie licząc osób przy stolikach, także sporo rowerzystów jeździ bez. Śmigający kurierzy z logo Uber Eats i Pyszne.pl na plecakach przypominają, że zamawianie na telefon wraz z otwarciem knajp się nie skończyło.

– Człowiek wyszedł jak z więzienia po tych dwóch miesiącach – opowiadają w jednym z ogródków pani Stanisława i pani Teresa. Są koleżankami, umówiły się w Kupcu, a potem na kawę. – Musi pani iść koniecznie na zakupy. Są takie przeceny, nawet do 70 procent! – zachęcają.

Do Costa Coffe na rogu Świętosławskiej i Wodnej wchodzę otwierając drzwi łokciem. Zazwyczaj już koło południa trzeba było tu polować na wolne miejsce. Dziś w odległych kątach sali siedzą cztery osoby. Na kropce wyznaczającej odległość do kasy – piąta.

W ogródku Restauracji Pod Pręgierzem nie ma nikogo. Ale już w pobliskiej restauracji Rynek 95 – kilkanaście osób (nie licząc psa).

A obok pijalni czekolady Wedla – restauracja Wild West 93 z wielkim napisem „Lokal do wynajęcia".

Koronawirus w Polsce. Zapisz się na specjalny newsletter, w którym zawsze znajdziesz sprawdzone informacje.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Przede wszystkim zwolnijcie tych naganiaczy. Przez to ciągłe molestowanie już mi się odechciewa przechodzić przez Stary
    już oceniałe(a)ś
    0
    1