O Szlaku Piastowskim słyszał każdy Polak i Polka. Niemal wszyscy - przynajmniej w Wielkopolsce i na Kujawach - jeździli na wycieczki szkolne na Ostrów Lednicki i do Gniezna. Nie ma jednak co ukrywać, że wielu młodych turystów podczas takiego wyjazdu się nudziło, bo atrakcje nie były przystosowane do współczesnego odbioru.
Na pomysł, by to zmienić, wpadł już ponad 10 lat temu m.in. prof. Andrzej Wyrwa, dyrektor Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Wspólnie ze swoimi pracownikami przygotował projekty, które zostały dofinansowane z funduszy europejskich. To było bardzo ważne wsparcie, ponieważ placówka jest wielooddziałowa. Opiekuje się m.in. Ostrowem Lednickim – wyspą, na której Mieszko I prawdopodobnie przyjął chrzest – a także Wielkopolskim Parkiem Etnograficznym w Dziekanowicach oraz skansenami – rezerwatami archeologicznym w Gieczu oraz Grzybowie. I niemal wszędzie rozbudowano budynki muzealne, przystosowano je do potrzeb osób niepełnosprawnych, a także wybudowano nowe parkingi i toalety.
A na samej wyspie, na Ostrowie Lednickim, gdzie zachowały się pozostałości grodu oraz najstarszego w Polsce zespołu przedromańskiej architektury pałacowo-sakralnej, zrekonstruowano m.in. przyczółki średniowiecznych mostów, których relikty zalegają w toni jeziora, oraz wybudowano ścieżki turystyczne. - Przez te wszystkie prace chcieliśmy podnieść atrakcyjność trzech rezerwatów. Chyba nam się to udało, bo zwiedzających jest więcej – cieszy się prof. Wyrwa. - Np. w Gieczu prowadzimy lekcje muzealne oraz zajęcia interaktywne. Dzieci mogą zobaczyć warsztat pracy archeologów, a także życie zwykłych ludzi w okresie wczesnośredniowiecznym.
Ale na tym nie poprzestano. Pięć lat temu muzeum ogłosiło ambitny plan przebudowy budynków i magazynów na Lednicy. Obiekty dawnego folwarku wykorzystywane dotąd jako tymczasowe magazyny archeologiczne i gospodarcze miały stać się nowymi przestrzeniami wystawienniczymi i muzealnymi. – Niestety, ogromne stawki na rynku budowlanym sprawiły, że musimy ten projekt okroić – tłumaczył dyrektor. Dlatego na początek założono zmodernizowanie jednego z budynków i umieszczenie w nim wystawy stałej, która docelowo przybliży historię od czasów przedchrześcijańskich aż do roku 1138 r. Oddanie tego zmodernizowanego budynku do użytku zaplanowano na piątek, 7 października. Na ten cel z Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego 2014–20 pozyskano ok. 13 mln zł.
Przyjeżdżamy z fotoreporterem na Lednicę trzy dni wcześniej. Okazały, biały i przeszklony jednopiętrowy budynek stanął mniej więcej w połowie drogi między parkiem etnograficznym w Dziekanowicach a miejscem, gdzie prom odpływa na Ostrów Lednicki. Na multimedialne muzeum przerobiono stodołę.
Na tymczasowym parkingu wita nas dr Antoni Pelczyk, zastępca dyrektora ds. programowych. – Plany na przyszłość są takie, że ulica dziś prowadząca do przystani promowej będzie pieszym deptakiem. Autokary i samochody na parking pojadą po drugiej stronie pola. Tę drogę wybuduje gmina Łubowo, która jest nam bardzo przychylna – pokazuje.
Najpierw idziemy na taras widokowy. Jak na dłoni widzimy Jezioro Lednickie z wyspą, gdzie być może Mieszko I przyjął chrzest. Gdzieś w oddali po drugiej stronie stoi Brama III Tysiąclecia, którą 25 lat temu postawił dominikanin o. Jan Góra. W przyszłości na tarasie będzie można usiąść przy kawie z lednickiej kawiarenki. Wprawne oko Piotra Skórnickiego, naszego fotoreportera, od razu dostrzega idealne kadry na zachody słońca, a o wschodzie można tu obserwować ptactwo.
– Ale zarówno barierki na tarasie, jak i przeszklone okna na parterze powinny być oznaczone, żeby ptaki podczas lotu się od nich nie odbijały – zwraca uwagę fotoreporter i pokazuje na leżące w trawie dwa martwe zwierzęta. – Mamy tego świadomość, bo zapewne to są szlaki dla ptactwa. Będziemy budynek zabezpieczać – zapewnia zastępca dyrektora.
Po drugiej stronie tarasu mamy widok na pozostałe budynki folwarczne, które czekają na kolejne fundusze europejskie. Między nimi jest ogród, a za jednym z obiektów wybudowany zostanie parking.
Wchodzimy do środka na parterze. Trwają jeszcze prace, by podczas piątkowego otwarcia wszystko było gotowe. Na parterze znajduje się wielki hol z widokiem na jezioro. Tu są szatnie, punkt informacyjny, w przyszłości znajdzie się i sklepik.
Na prawo znajduje się sala, gdzie obejrzymy pierwszą wystawę czasową „Sześć-ścian przeszłości. Skarbiec z Ostrowa Lednickiego". By zobaczyć znalezione na Lednicy skarby i artefakty sprzed ponad 1000 lat, wchodzimy do wybudowanego tu sześcianu.
– To jest taka współczesna forma skarbca. Zgromadzone tutaj zabytki pozbawione są np. obszernych opisów, z czym często kojarzą się muzea. My chcemy zachęcić do samodzielnego poznawania szczegółów – opowiada Mariola Olejniczak, kuratorka wystawy. – Mamy świadomość, że przyszła wystawa główna będzie rozbudowaną opowieścią, dlatego ten minimalistyczny sześcian jest inną propozycją. Chcemy przekonać widzów, że skupienie się na zabytku może być ciekawą propozycją wobec bogato aranżowanych wystaw.
Wracamy na korytarz. Przed nami wielkie drzwi – skojarzenie z Drzwiami Gnieźnieńskimi nasuwa się od razu – które będą się dostojnie otwierać przed zwiedzającymi. One prowadzą do głównej sali, w której za kilka lat znajdzie się stała wystawa historyczna o początkach polskiej państwowości.
– Na jej przygotowanie musimy złożyć kolejne wnioski na dofinansowanie. Na razie będą tu wystawy czasowe. Na początek prezentacja prac Tadeusza Sobkowiaka – mówi dr Pelczyk. To tutaj – w specjalnym zagłębieniu – zobaczymy za kilka lat m.in. jedną z lednickich łodzi.
Na parterze jest jeszcze sala edukacyjna. Tu będą organizowane specjalne zajęcia dla dzieci. Będzie można założyć na głowę np. rycerski szyszak. – Nasza załoga ma mnóstwo pomysłów, co tu można będzie robić. Dzieci na pewno nie będą się nudzić, planujemy też specjalne projekty dla seniorów – zapewnia zastępca dyrektora.
Wchodzimy na piętro. Dla niepełnosprawnych działać będzie winda. Na wprost schodów wielka multimedialna sala z najnowocześniejszym sprzętem, a na prawo pomieszczenia administracyjne.- Wreszcie wszyscy będą pracować w komfortowych warunkach. Do tej pory musieliśmy sobie radzić w ciasnych pomieszczeniach, zresztą co rusz przenosiliśmy się z miejsca na miejsce. Teraz wreszcie nikt nie będzie miał powodów do narzekań - mówi dr Pelczyk.
Wreszcie delegacje z zagranicy, których rocznie jest sporo, nie będą się dziwić, dlaczego muzealnicy w Polsce pracują w tak siermiężnych warunkach.
Nowe przestrzenie dadzą też możliwości, by sprowadzać eksponaty z innych krajów. Teraz był z tym problem. - Ten budynek daje nam też możliwości, by w przyszłości muzeum było otwarte cały rok. Teraz na zimę praktycznie nie mamy żadnej oferty. Dodatkowo, planujemy przygotować takie propozycje dla zwiedzających, by zechcieli tu spędzić cały dzień. By Lednica nie była tylko krótkim przystankiem na Szlaku Piastowskim - podsumowuje.
Małe Zduny w powiecie krotoszyńskim, liczące niewiele ponad 7 tys. mieszkańców, leżą na samym krańcu Wielkopolski, nad rzeką Borowicą, tuż przy granicy z Dolnym Śląskiem. Mieszkańcy regionu usłyszeli może o tej gminie, gdy kilka lat temu ogłoszono plany budowy obwodnic. Ale trudno w tym miejscu o wielkie atrakcje. Dlatego nie trafiają tutaj turyści, choćby przejazdem. Burmistrz Tomasz Chudy, który wcześniej był m.in. dyrektorem Zdunowskiego Ośrodka Kultury, tym się jednak nie zraził i od kilku lat zapowiadał, że chce ze Zdun uczynić atrakcyjne miejsce nie tylko dla mieszkańców, ale również turystów.
I faktycznie, dziś można już oglądać przywracane do świetności prawdziwe perełki. A wśród nich np. zabytkowy kościół poewangelicki oraz Starą Kaflarnię, otwarta pod koniec września 2022 r. – oba miejsca rewitalizowane dzięki funduszom europejskim z WRPO 2014–2020.
– Tylko w tej jednej gminie dofinansowujemy 26 projektów na kwotę blisko 30 mln zł – podkreśla Marek Woźniak, marszałek woj. wielkopolskiego. – To w pewnym sensie zaprzeczenie mitologicznej tezy, wypowiadanej często przez polityków, że kierujemy swoje środki finansowe tylko „poznaniocentrycznie". To od początku jest nieprawdą, bo dystrybucja środków budżetowych i unijnych zależy od kreatywności i umiejętności beneficjentów. A zespół w Zdunach to prawdziwi profesjonaliści – mówi marszałek, który tę rewitalizację wymienia obok takich inwestycji jak Stara Tlenownia w Czempiniu czy Stara Gazownia w Krobi.
Plany związane z Kaflarnią są bardzo ciekawe. Siedzibę będą tu mieli zduni i rzeźbiarze-ceramicy, a korzystać będą też z niej uczniowie i przedszkolaki oraz seniorzy. – Ale tak naprawdę to miejsce będzie dla wszystkich mieszkańców. Dopilnujemy, aby Stara Kaflarnia stała się znana nie tylko w Wielkopolsce, ale także w całym kraju, a nawet poza jego granicami – mówi burmistrz.
Największa na ziemiach polskich kaflarnia funkcjonowała od połowy XIX w. Powstała w 1858 r. z inicjatywy Wilhelma i Pauliny Reimannów, którzy przyjechali tu z pobliskiego Milicza (dziś woj. dolnośląskie), gdzie wcześniej prowadzili warsztat garncarski. Do końca XIX w. wytwarzano tam gliniane donice i garnki, a potem postawiono na kafle. Po Wilhelmie interes przejął jego syn Friedrich, a po nim wnuk Gustav. Po drugiej wojnie światowej, gdy władze przejęli komuniści, została znacjonalizowana.
Niedawno władze gminy przejęły od prywatnego właściciela teren z niszczejącymi obiektami i przystąpiły do rewitalizacji tego miejsca. Na ten cel pozyskano z funduszy europejskich ponad 5,5 mln zł. – Dzisiejsza scena plenerowa była wiatą, budynek mieszkalny i kino składzikami na surowce potrzebne do produkcji. Główne budynki to oczywiście była kaflarnia, miejsce produkcji wyrobów z gliny – mów burmistrz Chudy.
W ramach przebudowy powstały pomieszczenia dla zduńskich organizacji pozarządowych, a także przestrzenie konferencyjne i mieszkalne, wystawiennicze i muzealno-edukacyjne oraz gastronomiczne. Jest tu również sala amfiteatralna do spotkań i warsztatów teatralnych oraz muszla koncertowa. Znalazło się też kino społecznościowe dla 32 osób. Powstanie też Muzeum Pieca i Kaflarstwa, a w obiekcie planowane są takie imprezy jak Festiwal Pogranicze Kultur, Wieczory Muzyczne czy Święto Chleba.
Na początku października został otwarty po remoncie Zespół Pałacowo-Parkowy w Lewkowie koło Ostrowa Wlkp. – Ta przebudowa to przedsięwzięcie bez precedensu. Pałac to jedna z najbardziej gruntownych modernizacji, jaka mogła mieć miejsce, oczywiście z zachowaniem tych wszystkich elementów historycznych, które powinny być zachowane, z jednoczesnym uwzględnieniem współczesnych wymagań – nie ma wątpliwości marszałek Marek Woźniak, który był na uroczystym otwarciu obiektu po remoncie.
Jego historia sięga XVIII w., kiedy majątek kupił generał Wojciech Lipski. Sam pałac budowano w latach 1786–1791. Wokół niego powstał park w stylu angielskim ze stawem i wyspą. Ród Lipskich był właścicielem posiadłości do czasu rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Później – podobnie jak Starą Kaflarnię w Zdunach – majątek przejęło państwo.
– Lewków to miejsce związane z dziejami narodowymi. Z ludźmi, którzy brali udział w najważniejszych wydarzeniach naszej historii, którą chcemy wspominać i pielęgnować – podkreśla marszałek i przypomina, że z tego rodu wywodził się m.in. Józef Lipski, ostatni ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Berlinie przed drugą wojną światową.
W latach 70. i 80. XX w. władze ówczesnego województwa kaliskiego odrestaurowały pałac, w którym znalazło się muzeum. W 1991 r. otwarto nawet ekspozycję wnętrz klasycystycznych, które odtworzono zgodnie z pierwotnym wystrojem pałacu. W salonie krajobrazowym odnowiono oryginalne, iluzjonistyczne malowidła ścienne Franciszka i Antoniego Smuglewiczów, a samo pomieszczenie urządzono meblami w stylu Ludwika Filipa. W dawnym salonie egipskim otwarto galerię kopii portretów sarmackich, natomiast w pokoju dziennym znalazły się obrazy m.in. Jana Moniuszki.
Pałac był częścią Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej. Niestety, szybko okazało się, że remonty z drugiej połowy XX w. okazały się niewystarczające i obiekt wymagał pilnych prac konserwatorskich. W 2017 r. utworzono więc nową instytucję kultury samorządu województwa wielkopolskiego: Muzeum w Lewkowie - Zespół Pałacowo-Parkowy. Rok później pozyskano ok. 14,5 mln zł z Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego 2014–20.
Po modernizacji na parterze pałacu znów znalazło się muzeum, a na pierwszym piętrze powstały pomieszczenia edukacyjne. Z kolei piwnice przeznaczono na cele usługowo-gastronomiczne. W oficynie zachodniej zbudowano hotel z łazienkami w każdym pokoju. Oprócz remontu samego pałacu zbudowano tzw. stajnię cugową, w której znalazła się sala konferencyjno-restauracyjna na 130 osób z zapleczem i centrum multimedialnym. Rewitalizację przeszedł park, w którym odtworzono nasadzenia na wzór tych z przeszłości. Mamy więc klomby z różami oraz kwiaty kwitnące o różnych porach roku. Na polanie stoi altana, idealna np. na kameralne koncerty. Bo takie są właśnie plany, by organizować tu występy muzyczne i wystawy, plenery malarskie, a nawet śniadania na trawie.
– Najważniejsze, że Lewków został uratowany. Zespół Pałacowo-Parkowy znów jest piękny i zadbany – cieszy się Paweł Rajski, starosta ostrowski.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze