Grupa hotelowa Orbis to największa sieć hoteli w Polsce i Europie Wschodniej. Oferuje ponad 20 tysięcy pokoi w prawie 130 hotelach pod takimi markami jak: Sofitel, Pullman, MGallery, Novotel, Mercure, Ibis, Ibis Styles i Ibis Budget. Grupa może się pochwalić nagrodą AON Best Employer 2018 dla najlepszego pracodawcy w Polsce. W Polsce zatrudnia ok. 2800 osób, z czego aż 95 proc. generalnych menedżerów to osoby, które awansowały z niższych stanowisk. Wielu z nich zaczynało na recepcji, w restauracji czy sprzątając pokoje.

O karierze w branży hotelarskiej rozmawiamy z Małgorzatą Kalinowską-Klimek, dyrektor hotelu Novotel Poznań Centrum i dyrektor regionu poznańskiego w Grupie Hotelowej Orbis i Accor Hotels.

Paulina Nowicka: Jak zaczęła się pani kariera w hotelarstwie?

Małgorzata Kalinowska-Klimek: Pochodzę ze Śląska i w 2001 r. trafiłam do nowo otwieranego hotelu Ibis Zabrze. Zaczynałam jako recepcjonistka. Otwarcie to szczególny moment, hotel był trochę naszym dzieckiem, prowadziliśmy go jak dom. Po 2-3 miesiącach otrzymałam stanowisko kierownika recepcji i rezerwacji, a po trzech latach – asystentki dyrektora.

Później skorzystałam z ciekawego programu rozwojowego dla ludzi, którzy w przyszłości mieli pełnić funkcje dyrektorów i zastępców dyrektorów. Wróciłam w 2006 r. do Zabrza już jako dyrektor swojego pierwszego hotelu. Po kilku latach awansowałam na menedżera hotelu Ibis Kraków Centrum, a później zostałam dyrektorem regionu hoteli ekonomicznych na południu Polski – od Kielc prawie po Wrocław. W kwietniu ubiegłego roku dostałam propozycję przejścia do Poznania. Jestem jednym z pięciu w Polsce dyrektorów regionu.

Małgorzata Kalinowska-Klimek - dyrektor hotelu Novotel Poznań Centrum i dyrektor regionu poznańskiego w Grupie Hotelowej Orbis i Accor Hotels.Małgorzata Kalinowska-Klimek - dyrektor hotelu Novotel Poznań Centrum i dyrektor regionu poznańskiego w Grupie Hotelowej Orbis i Accor Hotels. fot. Piętka Mieszko/AKPA

Koledzy z pracy też tak rozwinęli swoje kariery, czy jest pani wyjątkiem?

– Wspólnym mianownikiem wszystkich, którzy awansowali, była chęć rozwijania się. Hotel sam w sobie jest budynkiem, ale atmosferę tworzą ludzie. Jeśli trafimy do dużej sieci i spotkamy osoby, które widzą w nas potencjał, to mamy duże szanse rozwoju. Ludzie czasem nie aplikują na wolne stanowiska w tej branży, bo myślą: „nie mam wykształcenia hotelarskiego”. Zawsze mówię, że hotelarz to nie zawód, a sposób bycia. Jeżeli ktoś ma w sobie pasję i chce pracować z ludźmi, to hotel jest przyjaznym miejscem pracy. Tu nie ma dwóch identycznych dni. Hotel nie jest tylko dla młodych ludzi, współpracujemy z osobami w różnym wieku, z różnym wykształceniem, przekonaniami. Każda z tych osób wnosi coś cennego.

Zaletą i zarazem wyzwaniem tej branży wydaje się zarówno praca w całej Polsce, jak i za granicą. Pani dzięki tej pracy poznała kilka miast.

– Możemy podróżować i mieszkać w różnych miejscach, nawiązywać nowe znajomości. Mieszkałam w siedmiu miastach. Dostajemy szansę odkrywania obyczajów i wartości mieszkańców różnych regionów. Mamy kilka programów rozwojowych, jednym z nich są staże w innym mieście. Wiele osób z tego korzysta, bo nawet praca na recepcji różni się w zależności od hotelu. Wiele zależy m.in. od wielkości hotelu, gości. Taką wiedzę zdobywa się w praktyce, uczymy się od kolegów.

W większej sieci ścieżka zawodowa jest jasno wytyczona? Pracownicy wiedzą, co powinni zrobić, by awansować?

– Każde stanowisko ma określony wykaz kompetencji potrzebnych, by je objąć. Pracownik, który marzy, by zostać w przyszłości np. kierownikiem działu, ma jasną informację, co powinien zrobić. Może korzystać z wielu szkoleń, by zdobyć potrzebne umiejętności. W dużych sieciach hotelowych siatka stanowisk jest znacznie bardziej rozbudowana niż w małych hotelach. W mniejszych ze względów organizacyjnych możliwości awansu są mniejsze i często ograniczają się do czasu zwolnienia danego stanowiska przez innego pracownika. W dużych sieciach mamy możliwość rozwoju w większym hotelu lub też innym mieście, czy nawet państwie w zależności od naszych oczekiwań.

Zawsze pani widziała się w tej branży, czy traktowała ją może tymczasowo?

– Zdecydowałam się na szkołę hotelarską w Wiśle, jedną z najlepszych w Polsce. Uczyła, że hotelarz to gospodarz i tak powinniśmy się zachowywać. Po ukończeniu tej szkoły nie wyobrażałam sobie, że mogę robić coś innego. Miałam dwuletnią przerwę w zawodzie, chciałam sprawdzić się gdzie indziej, ale wróciłam. Brakowało mi np. rozmów z ludźmi. Każdy jest tu ważny: kelner, recepcjonistka, pokojowa. Bez obecności i wkładu tych osób prowadzenie hotelu jest niemożliwe.

Jak wygląda Poznań z perspektywy osoby zarządzającej hotelami? To miasto, do którego przyjeżdżają ludzie w interesach czy turyści?

– Poznań przez lata był kojarzony głównie z gośćmi biznesowymi, przyjeżdżającymi na targi czy współpracującymi z lokalnymi firmami. Od 2-3 lat obserwujemy, że pojawia się coraz więcej turystów. Może to jeszcze nie turyści przyjeżdżający na tydzień, jak w Krakowie, ale na dwa-trzy dni, by zwiedzić najważniejsze atrakcje. Odkrywają je Polacy, jak i obcokrajowcy. Coraz więcej osób decyduje się na zwiedzanie miasta w weekendy. Myślę, że Poznań nie jest jeszcze odkryty i warto pokazywać go jako miasto przyjazne turystom, pracownikom i mieszkańcom.

W rywalizacji o nagrodę AON Best Employer 2018 Orbis został oceniony m.in. pod czterema kątami:

  • na ile pracownicy wypowiadają się pozytywnie na temat pracodawcy, chcą pracować i polecają go, są zmotywowani;
  • czy liderzy zespołów jasno określają wizję przyszłości, uznają pracowników za ważnych i prowadzą ich do sukcesu;
  • skupienia pracowników na realizacji celów firmy, na ile są nagradzani i doceniani za swój wkład;
  • czy pracownicy są dumni z firmy, wiedzą, co wyróżnia ich miejsce pracy.