opowiada:
Marta Listkowska HR Specialist w Carl Zeiss Shared Services
Carl Zeiss Shared Services jest centrum finansowo-księgowym. Pracują tutaj głównie księgowi, osoby z IT, no i my z działu Human Resources. Gdybym miała określić moje miejsce w biurze, powiedziałabym, że jesteśmy idealnie po środku. W momencie wytchnienia sporo osób zatrzymuje się u nas na krótszą bądź dłuższą chwilę, czasem by po prostu porozmawiać. Już nie raz ocierałam łzy z policzków i cieszyłam się z sukcesów innych. Pomagałam w chwilach zwątpienia, doradzałam i koiłam zszargane nerwy. I słuchałam.
Słuchałam dowiadując się co raz więcej na temat ludzi, z którymi na co dzień pracuję. Rozmawiałam o pasjach i zainteresowaniach, czasem nie mających nic wspólnego z zawodem księgowego. Czy zgadlibyście, że pracuje u nas dziewczyna, której opowiadanie znalazło się w zbiorze wiedźmińskich powieści A. Sapkowskiego „Szpony i Kły”? Ja na pewno nie :-). Jeśli są wśród czytelników miłośnicy fantastyki, zapraszam na festiwal „Pyrkon”. Można tam znaleźć naszą koleżankę, która prezentuje swoje malarskie dzieła: plakaty, okładki na zeszyty i obrazy. Akwarele, szkice i digital painting to jej konik. Odkąd jakiś czas temu ukradkiem zerknęłam na tapetę na ekranie monitora przy jej stanowisku, odtąd zamarzyłam by na mojej domowej ścianie zawisła jej praca.
Jednak pracownicy Zeiss’a nie tylko malują i pięknie piszą. Mamy bowiem wśród nas muzyków grających na … Ukulele! Bardzo przewrotnie są to 3 różne osoby, które się wcześniej nie znały i cała trójka trafiła do tego samego team’u. Będę im kibicować, by kiedyś założyły swój własny muzyczny zespół.Byliście kiedyś w sytuacji, w której przychodzi pewien dzień w firmie, na który wszyscy czekają? Kiedy nikt nie przebywa na urlopie i nie bierze ze sobą drugiego śniadania do pracy? U nas jest to dzień urodzin naszej koleżanki, która robi najwspanialsze i najpyszniejsze ciasta. Co roku zaskakuje nas innym wypiekiem (ale nigdy nie piecze tortów) i nie pozwala, by coś się powtórzyło. Choć urodziny obchodzi w marcu, do dziś słyszę o jej szarlotce i różach wykonanych z jabłek.
Wymieniłam już pisarzy, malarzy, cukierników i muzyków. Nie mogłabym zapomnieć o osobach, które uwielbiają szyć i robić na drutach. W sezonie zimowym furorę robiły „cudaki” – czyli małe stworki zrobione z męskiej skarpety i ryżu. Gdy zrobiło się chłodniej i spadł śnieg, pół damskiej części firmy nosiło identyczne czapki wydziergane na drutach przez koleżankę z mojego działu. Muszę się przyznać, że sama też mam taką samą.
(Nie) typowy księgowy w Zeiss’ie
Typowy księgowy może kojarzyć się z osobą, która tylko siedzi za biurkiem, pije kawę i jest podobna do urzędnika państwowego. Nic bardziej mylnego. W Zeiss’ie mamy bardzo dużo sportowców. I to jakich! Sama nie jestem wielką miłośniczką biegania, ale podziwiam osoby, które dodatkowo przeplatają to z jazdą na rowerze i pływaniem. Półmaraton, triathlon? Zapraszamy! Kiedy niedziela się kończy i czasem marzę, żeby weekend był o jeden dzień dłuższy, moje koleżanki wracają właśnie z Berlina, bo przecież nie odpuszczą możliwości wystartowania w tamtejszym półmaratonie. Często naprawdę się zastanawiam, kiedy mają na to wszystko czas.
Są wśród nas także ludzie o wielkich sercach, którym krzywda ludzka i cierpienie innych nie są obojętne. Podczas jednego ze spotkań CSR Team’u (CSR – Corporate Social Responsibility z ang. społeczna odpowiedzialność biznesu) – do którego należę, przyszedł pracownik i zapytał, czy może zająć chwilę. Domyśliłam się, że chodzi o przeznaczenie funduszy na konkretny cel w związku z najbliższą zbiórką. Usłyszeliśmy jednak od niej historię o głodujących i umierających zwierzakach ze schroniska koło Świdwina. O tym, że prywatnie robią co mogą, angażują rodzinę i przyjaciół, a w przytulisku panuje taka bieda, że odcięli tam ostatnio prąd. Interwencja u burmistrza, zbieranie podpisów i czyszczenie klatek – wszystko na własną rękę. Łatwo jest stać z boku i się przyglądać, ale przekuć słowa w czyny już trochę ciężej. Niesamowite, że mamy w Zeiss’owej społeczności ludzi z sercem na dłoni.
To, co napisałam jest tylko namiastką tego, co i kogo można u nas spotkać. Ci wszyscy ludzie tworzą atmosferę w biurze. Sama byłam pełna obaw, bo przychodząc tutaj do pracy nie wiedziałam co mnie czeka i z kim będzie mi dane pracować. Pierwsze wrażenie jest dla mnie niezwykle ważne, więc cieszę się, że w oczekiwaniu na rozmowę kwalifikacyjną, mogłam przysłuchać się pogaduszkom pracowników. Choć na pierwszy rzut oka kolory branżowe Zeiss’a stwarzają wrażenie „szpitalnej” atmosfery (biały i niebieski), to przy bliższym poznaniu zupełnie się o tym zapomina.
Podsumowując: firma to ludzie. Więksi, mniejsi, starsi i młodsi. Czynnik ludzki to wartość nieoceniona i niestety czasem niedoceniona. W Carl Zeiss Shared Services zatrudniamy około 100 pracowników, więc daje nam to 100 różnych spojrzeń na świat i 100 indywidualności. Bardzo cieszę, że tu jestem i mogę tych wszystkich ludzi poznawać. Bo dobrze wiem, że ta firma bez ludzi to tylko puste biurka i komputery.