Karina Zastawna z John DeereKarina Zastawna z John Deere mat. prasowe

Opowiada Karina Zastawna, Dział Koordynacji Tłumaczeń, John Deere:

Do firmy aplikowałam zaraz po studiach na stanowisko asystentki prezesa. Nie robiłam sobie wielkich nadziei, gdyż na tamte czasy moje praktyki w Polskiej Agencji Prasowej, choć sprawiły mi ogromną przyjemność i wiele nauczyły, nie robiły niestety na nikim wrażenia. Wyżowe roczniki przegrywały wówczas walkę z tymi, którzy mieli wieloletnie doświadczenie. Ja mogłam zaoferować firmie zamiłowanie do pisania i otwarty umysł. Praca asystentki to naprawdę świetny start, który pozwolił mi poznać firmę od podszewki i ukierunkować się na to, co naprawdę sprawiało mi frajdę. Odbyłam kilka bardzo ożywionych i pełnych pomysłów rozmów z moim przełożonym: powiedziałam wprost, jak bardzo pociąga mnie marketing. Na swoją szansę nie musiałam długo czekać. Po niecałych 2 latach pojawiła się możliwość wsparcia właśnie tego działu - awansowałam na stanowisko przedstawiciela ds. marketingu. Z radością rzuciłam się w wir komunikacji marketingowej, wsparcia działań, mailingu bezpośredniego i korekt materiałów marketingowych. Poczułam wiatr w żaglach, a nasz dział zmieniał się i rósł. Moje stanowisko również ewoluowało: jako Specjalista ds. Marketingu – prócz dotychczasowych obowiązków - zaczęłam koordynować wyjazdy do fabryk, zajmowałam się organizacją imprez targowych czy wyjazdami motywacyjnymi dla sprzedawców. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Zadania były zróżnicowane i poczułam się bardzo pewnie w tym co robię.

W tym czasie koleżanka z działu podjęła decyzję o dalszym rozwoju w naszych strukturach w Mannheim. Objęcie przeze mnie stanowiska Koordynatora ds. Internetu było dla wszystkich oczywiste, natomiast ja czułam, że to jeszcze za wcześnie, że jeszcze nie wykazałam się dostatecznie w ramach poprzednich zadań. Trochę też obawiałam się, czy spełnię pokładane we mnie nadzieje. Wychodzę jednak z założenia, że los może nie zapukać dwa razy i dlatego ofertę przyjęłam. Pamiętam ten czas jako bardzo intensywny, mimo wsparcia jaki udzieliła mi koleżanka uprzednio zajmującą się tematem, czekało mnie sporo wyzwań. Wprowadzaliśmy nową stronę internetową, dodatkowo zmienialiśmy systemy, na których pracowaliśmy. Projekt był naprawdę duży i bardzo wiele się dzięki temu nauczyłam. Czuję satysfakcję z tego, że udało mi się sprostać wielu skomplikowanym zadaniom. Tak naprawdę dopiero po pół roku poczułam, że jestem biegła w tym co robię. Ta przygoda trwała całe 6 lat. W tym czasie intensywnie ruszyły kanały społecznościowe, stąd poza standardową stroną www działaliśmy (i nadal działamy) na Facebooku czy YouTube. Stworzyliśmy szereg narzędzi dla sprzedawców i znacząco powiększyliśmy liczbę naszych projektów. Współpracowałam ze specjalistami z John Deere z Polski i zagranicy. Nasz rozsiany po całym świecie zespół specjalistów tworzył unikalną, świetnie dogadującą się drużynę. Marzyłam o pracy w marketingu i to marzenie udało się spełnić. Czułam jednak, że po 12 latach fajnie by było móc zrealizować się przy innym projekcie.

Z zaciekawieniem obserwowałam stanowiska tworzone w poznańskim oddziale Business Service Center. Z początku zatrudnienie znajdowały tam osoby związane stricte z księgowością, ale powoli zaczęto przenosić procesy zupełnie innego typu. Choć od grudnia 2017 roku pracowaliśmy już w dwóch lokalizacjach, to jedno się nie zmieniło: nawiązane relacje i przyjaźnie, wzajemny szacunek, otwarte podejście i przede wszystkim atmosfera w pracy. Czekałam na odpowiednią chwilę, a ta się pojawiła – podjęto decyzję o utworzeniu zespołu Koordynacji Tłumaczeń Technicznych i wiedząc o tym, że szukam możliwości sprawdzenia się w kolejnym obszarze, zaproponowano mi stanowisko Team Leadera. Dotychczas byłam specjalistą odpowiadającym za projekty od A do Z, współpracując jedynie z innymi działami, teraz sama zostałam sterem i okrętem, w dodatku kapitanem, który musi zadbać o swój zespół. Chciałam traktować innych jako szef tak, jak sama chciałabym być przez szefa traktowana - stanowisko nigdy nie powinno przekładać się na relacje ze współpracownikami. Owszem, moja rola to finalna odpowiedzialność za wszystko co wychodzi spod skrzydeł mojego zespołu. Uważam jednak, że zaufanie jest tu podstawą, dlatego nie waham się obdarzać nim moich współpracowników jednocześnie oferując wparcie wtedy, gdy jest ono potrzebne.

John DeereJohn Deere mat. prasowe

Nasza drużyna, która liczy 6 osób, zajmuje się koordynowaniem procesu tłumaczeń materiałów technicznych. Przez nasze ręce przechodzą materiały techniczne dotyczące maszyn John Deere i oprogramowania, które jest w nich używane. Otrzymujemy zamówienia na tłumaczenia podręczników obsługi, instrukcji montażu i napraw, z których na co dzień korzystają serwisanci. Proces obsługujemy w 100 proc. - od momentu przyjęcia zlecenia przez jego realizację, po zamknięcie rozliczeń księgowych. Fakturujemy ponad 40 fabryk na całym świecie koordynując zlecanie tłumaczeń technicznych na ponad 40 różnych języków. Naszą codziennością są tak egzotyczne języki jak tajski, uyghur, kmerski czy kazachski. Globalnie współpracujemy z naszą centralą w Mannheim, autorami publikacji i dostawcami usług tłumaczeniowych. Nasz zespół, kiedyś rozporoszony po różnych kontynentach, znalazł bezpieczną przystań w BSC. Dzięki temu możemy lepiej skoordynować nasze działania, a także wzajemnie się wspierać, wymieniać informacje czy zastępować w razie potrzeby. Każda osoba z naszego team-u odpowiada za inne fabryki. Jeśli jedna czy dwie z nas otrzymują mnóstwo zleceń dzielimy je między siebie - zawsze działamy razem. Choć każda z nas jest inna, łączy nas zamiłowanie do języków, samodzielność w działaniu z dużą dawką wzajemnej empatii i poczuciem humoru.

Zaskoczę tych, którzy uznają, że nasza praca jest monotonna – nic bardziej mylnego – wyzwania pojawiają się dość często, robimy wtedy naradę i wspólnie ustalamy co z danym problemem zrobić. Czasem bywa to kwestia techniczna, innym razem sytuacja, z którą mamy do czynienia po raz pierwszy. Nasz największy atut to otwarta komunikacja i elastyczność.  Nie ma problemu, by ktoś popracował z domu, choć zauważyłam, że jednak ciągnie nas do biura. To właśnie tutaj, prócz spraw typowo zawodowych, dzielmy się tym co nas cieszy i tym co nam doskwiera. Za mój nadrzędny cel jako Team Leadera postawiłam sobie słuchanie tego, co dziewczyny mają mi do powiedzenia, ułatwianie im pracy i jej w miarę możliwości urozmaicanie. Z tego miejsca chciałabym im bardzo podziękować – cieszę się, że mogę z Wami pracować każdego dnia, nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego zespołu. W najbliższym czasie będziemy poszukiwać jeszcze jednej osoby, która lubi grać do wspólnej bramki, stąd serdecznie zachęcam do śledzenia naszych ogłoszeń.