Marzena Żuchowicz: Czy dzisiejsi 15-latkowie są dobrze zorientowani w tym, co dzieje się na rynku pracy i jaki może mieć to wpływ na ich życie w przyszłości? Czy przeciwnie – są pogubieni?
Elżbieta Swat-Padrok: – Z perspektywy doradcy, który współpracuje z tą stosunkowo młodą i nieświadomą jeszcze grupą odbiorców, mogę powiedzieć, że są oni – w natłoku informacji czy akcji promujących szkolnictwo zawodowe – mocno pogubieni. Nawet jeżeli wiedzą, że na przykład jest zapotrzebowanie na magazynierów, to operują bardzo szczątkowymi informacjami. Prowadzimy dla nich zajęcia grupowe, które są wstępem do tego, żeby wiedzę na temat rynku pracy mogli już potem samodzielnie zgłębiać, skupiając się na wybranym obszarze –– w zależności od tego, jakie mają predyspozycje. Zawsze zachęcamy do tego, żeby nie skupiać się na jednym, konkretnym zawodzie, ale na pewnej grupie zawodów.
Skąd młodzi ludzie mają wiedzieć, w jakiej pracy się najlepiej odnajdą?
– Zawodowe zainteresowania u większości z nas krystalizują się zwykle około 23.-24. roku życia. Wcześniej mogą być już w mniejszym lub większym stopniu zarysowane. To w dużej mierze od nas zależy, kiedy będziemy mogli sobie odpowiedzieć na pytanie: co chcemy robić w życiu? Najważniejsze jest to, by uczniowie poznawali swoje predyspozycje, wiedzieli, w którym kierunku chcą się rozwijać, na przykład: czy to będzie socjologia, bo tak podpowiada mi serce, czy raczej kierunki techniczne, bo łatwiej mi będzie znaleźć pracę. Ocieramy się tutaj o poziom wartości, który dla każdego człowieka jest sprawą indywidualną. Takiej wiedzy o sobie oczywiście nie da się zdobyć wyłącznie na zajęciach grupowych, dlatego zapraszamy do nas uczniów na indywidualne spotkania. Podczas tych spotkań nie podsuwamy gotowych rozwiązań, takie spotkanie to raczej punkt wyjścia do dalszych przemyśleń. Robimy testy, które służą do lepszego zorientowania się w zainteresowaniach edukacyjnych i zainteresowaniach zawodowych – dla wielu zaskoczeniem jest to, że nie zawsze te drugie muszą się wiązać z pierwszymi. Zdarza się na przykład, że uczeń lubi biologię, bo nauczyciel ciekawie prowadzi zajęcia, ale zupełnie nie pasuje mu żaden zawód z tą biologią związany. Albo że po rozmowie jakiś uczeń stwierdza, że jednak nie zostanie fryzjerem, bo dowiaduje się, jak mało taki początkujący fryzjer zarabia. Nasze centrum prowadzi takie statystyki związane z płacą w poszczególnych branżach i oczywiście udostępniamy je uczniom, są dostępne choćby na naszej stronie internetowej. Tylko tu znów pojawia się pytanie – na ile to jest dla mnie ważne. Często przekonujemy się na zajęciach grupowych, że większość młodych ludzi, mając do wyboru „praca z pasją” czy „praca mniej dla mnie interesująca, ale wyższe zarobki”, wybiera jednak to pierwsze.
Niektórzy w tym wieku – idąc do szkoły branżowej – wybierają już konkretny zawód. Co zrobić, by nie żałowali potem tej decyzji?
– Odpowiedź na pytanie o to, czym kierować się przy wyborze, nigdy nie jest jednoznaczna, trzeba uwzględnić wiele różnych czynników. Liczą się m.in. kwestie zdrowotne, osobowościowe, temperamentalne. Najłatwiej jest tym, którzy mają już przekonanie na temat tego, co potrafią i co chcieliby robić, wiedzą, jak wykorzystać swój potencjał. A jeżeli ich zainteresowania idą w parze z trendami na rynku pracy, to sytuacja jest idealna. Takie osoby są w mniejszości, choć nie znaczy, że się nie zdarzają. Po prostu my siłą rzeczy mamy głównie kontakt z tymi, którzy są w rozterce. Bo na przykład czują się mocni w różnych dziedzinach.
Albo nie widzą się w żadnej?
– Niestety, bardzo często też tak to wygląda.
Z czego to wynika?
– Wielu uczniów nie stwarza sobie możliwości, żeby siebie poznać, nie mają żadnych zainteresowań. Kiedy pytamy ich, co robią w czasie wolnym, odpowiadają: spotykam się ze znajomymi. No dobrze, a co robicie, kiedy się spotykacie? Siedzimy.
Widuję często takie grupki. Siedzą razem wpatrzeni w swoje smartfony.
– No właśnie, a co poza tym? Słucham muzyki, pogram w jakąś grę. Bardzo trudno jest u takiej młodej osoby zdiagnozować predyspozycje. Oczywiście to nie jest wyłącznie „wina” tych młodych ludzi, bo wszystko zaczyna się zwykle dużo wcześniej, zwykle od tego, jak rodzice spędzali z nimi czas wolny.
Co wtedy?
– Mówimy o tym, że trzeba różnych rzeczy spróbować, żeby poznać siebie. Nie wystarczy o czymś poczytać w internecie. Szkoły czy domy kultury mają bardzo bogatą ofertę kół zainteresowań. Można nawet dla odmiany pograć ze znajomymi w grę planszową – raz do roku nasze centrum organizuje takie spotkania z planszówkami dla młodzieży. Bo gry planszowe mogą rozwijać koncentrację, spostrzegawczość, planowanie, ćwiczyć pamięć czy inne umiejętności. Można też np. spróbować swoich sił w wolontariacie. Niektórzy czują się spełnieni, kiedy pomagają innym, albo wprost przeciwnie, uczestnicząc w wolontariacie, przekonują się o tym, że nie lubią pracować z ludźmi czy dla ludzi, wolą pracować przy komputerze czy naprawiać sprzęty.
W Poznaniu, podobnie jak w innych dużych miastach w Polsce, nadal większość gimnazjalistów decyduje się na liceum ogólnokształcące.
– Pokutuje takie przeświadczenie, że jak mam dobre oceny, to idę do liceum, a jak złe, to do szkoły zawodowej (od tego roku szkolnego nazywa się ona branżową szkołą I stopnia). Próbujemy to myślenie odczarować, co nie jest łatwe, bo nie tylko młodzi ludzie tak myślą – tak samo myślą rodzice, nauczyciele. Bardzo często są zaskoczeni, jeżeli po rozmowie z uczniem, który zdaniem nauczycieli „nadaje się tylko” do szkoły zawodowej, podpowiadamy, by jednak rozważył liceum. Nie musi (i nie może) to być najlepszy ogólniak w mieście, ale naprawdę nie każdy w wieku 15 lat jest gotowy na wybór zawodu, ponieważ nie ma jeszcze na tyle ukształtowanych zainteresowań. Potem albo tej szkoły w ogóle nie skończy, a nawet jeżeli skończy i podejmie pracę, to z dużym prawdopodobieństwem będzie nieusatysfakcjonowany do końca życia. W szkołach często zbyt dużą wagę przywiązuje się do ocen, a mniejszą do szukania mocnych stron każdego ucznia i tego, w jaki sposób on mógłby swój potencjał wykorzystać. Sporą grupę stanowią dziś uczniowie z różnego rodzaju problemami edukacyjnymi, zaburzeniami emocjonalnymi, zaburzeniami zachowania. Często trudno im znaleźć szkołę. W tym roku szkolnym w Poznaniu rozpoczęło działalność liceum ogólnokształcące z klasami terapeutycznymi, by wspierać takich uczniów.
Czy kierowanie się przy wyborze szkoły prognozowanym zapotrzebowaniem na pracowników w przyszłości – ma sens?
– Na pewno dobrze jest otworzyć się na rynek pracy i śledzić to, co się na nim dzieje. Pojawiają się nowe zawody czy specjalizacje, których do tej pory nie było w ogóle lub na które do tej pory nie było zapotrzebowania. Na przykład świadomość, że potrzebni są specjaliści od social media, być może pozwoli odnaleźć się osobie, która nie ma predyspozycji do tego, by zostać mechanikiem czy inżynierem. Social media to dziś jeden z obszarów, w którym liczy się m.in. operowanie słowem, przekazywanie treści w atrakcyjnej formie.
Które tendencje zauważalne na rynku pracy powinny być – z punktu widzenia gimnazjalistów i ich rodziców – najważniejsze?
– Pamiętajmy, że dziś ukończenie szkoły to dopiero punkt wyjścia. Trzeba nastawić się na całożyciowe kształcenie, poszerzanie kwalifikacji czy przekwalifikowywanie się. Tego wymaga od nas gospodarka.
Na ile oferta poznańskich szkół jest sprzężona z zainteresowaniami uczniów i z sytuacją na rynku pracy? Co uczniowie mają do wyboru? Czy coś się pod tym względem ostatnio zmieniło?
– Oferta szkół jest w bieżącym kontakcie z zapotrzebowaniem na rynku. W Poznaniu i powiecie mamy około 50 zawodów zarówno w szkołach branżowych, jak też w technikach. Każdego roku zachodzą pewne modyfikacje. Na przykład w tym roku uruchomiono kierunek technik awionik ze względu na rozwój branży lotniczej. Pojawiły się zawody przypisane do branży drzewnej, tj. monter stolarki budowlanej czy mechanik – operator maszyn do produkcji drzewnej. Z kolei w liceach są np. klasy architektoniczne, które oczywiście nie pozwalają na zdobycie zawodu, ale pomagają szlifować pewne umiejętności, np. rysunek techniczny, co może się przydać na architekturze czy kierunkach związanych z budownictwem. Są klasy psychologiczne czy pedagogiczne, gdzie prowadzone są warsztaty służące rozwijaniu umiejętności miękkich, a nawet klasy policyjne czy wojskowe, z rozszerzoną WOS i dużą liczbą zajęć sportowych.