Policjanci porywają nastolatki i związkowców, nie słyszą antysemityzmu, nękają opozycyjnych happenerów, bawią się pirotechniką i chronią prezesa. Rozkład nie zaczął się wczoraj i nie ma jednej przyczyny.
Wykładowca Szkoły Policji w Pile ma kłopoty, bo stanął w obronie krzywdzonych słuchaczy. Odniósł właśnie drobne zwycięstwo, lecz nadal nie jest bezpieczny.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.