Pięciolatek unieruchomiony gipsem leży na łóżku w szpitalu dziecięcym przy ul. Szpitalnej. Patrzy w sufit i po krótkim czasie na twarzy pojawia się grymas: płacze. Nie rozumie, dlaczego jest sam. Jego rodzice obserwują go bezradnie przez podwójne szklane drzwi i korytarz. Nie mogą przytulić syna. Jest rok 1982 i odwiedziny poza wyznaczonymi dniami są zakazane.
Trzydzieści trzy lata później inny chłopiec dużo lepiej znosi pobyt w tym samym szpitalu. Obok jego łóżka siedzi na krześle mama. Podaje picie, czyta książkę, pomaga przy wyjściu do ubikacji. Po prostu jest. Ale z każdą nocą traci siły. Co wieczór wyciąga karimatę, śpiwór i kładzie się na podłodze pod łóżkiem. Po trzech godzinach snu budzi ją pielęgniarka, która bada dziecko obok. I tak do rana. Potem śniadanie z puszki, odprowadzenie syna na zabieg, zupka z proszku, znowu badania i znajoma karimata na twardej podłodze.
Chłopcem z 1982 roku jestem ja, natomiast szczęśliwcem z mamą pod łóżkiem jest mój syn. Zmieniałem żonę w dzień, by mogła wypocząć. Tego komfortu nie miała większość matek. To, co zobaczyłem w szpitalu, tak mocno mnie uderzyło, że musiałem zrobić te zdjęcia. Bo o ile obecność rodziców w szpitalach dziecięcych jest ogromnym krokiem w przód, o tyle warunki, w jakich muszą oni koczować, sprowadzają nas na ziemię. Dosłownie.
PS Zdjęcia zostały wykonane w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, w klinikach kardiochirurgii, kardiologii, i hematologii. Nowe pomieszczenia dla kardiochirurgii, z pokojami rodzinnymi, są już prawie gotowe, do ukończenia inwestycji brakuje 700 tys. zł. Pieniądze zbiera Stowarzyszenie Nasze Serce, KRS 0000069038, konto bankowe: 52 1090 1362 0000 0000 3608 0336.
W planach jest także budowa nowej kliniki hematologii i transplantacji, która ma stanąć na terenie szpitala, na rogu Szpitalnej i Bukowskiej. Potrzeba na nią 30 mln zł. Klinika niestety nie znalazła się na mapie potrzeb zdrowotnych województwa wielkopolskiego, jaką przygotowują urzędnicy resortu zdrowia. A na tej podstawie mogłaby się starać o fundusze z Unii. Na razie nie może też liczyć na pomoc rządową. Lekarze i rodzice zbierają więc pieniądze na budowę oddziału na własną rękę: Stowarzyszenie Wspierania Transplantacji Szpiku u Dzieci, KRS: 0000102034. Konto bankowe: 23 1020 4027 0000 1702 0031 2207.
Wszystkie komentarze