To zwykła osiedlowa ulica, która w pewnym momencie przyćmiła nawet powstające obok niej centrum handlowe Posnania. O ulicy było głośno, bo mieszkańcom stojących przy niej bloków nie podobało się, że cicha i spokojna dotąd uliczka będzie przebudowana, stając się jedną z dróg dojazdowych do Posnanii przy rondzie Rataje. Mieszkańcy nie chcieli szerokiej drogi przebiegającej pod ich oknami. Nie zgadzali się też na wycinkę drzew konieczną do poszerzenia ulicy. Dlatego mieszkańcy proponowali, by nowa Milczańska powstała bliżej estakady katowickiej. Gdy rozpoczęły się konsultacje społeczne w sprawie zmiany planu miejscowego (reguluje przebieg dróg w tym rejonie), mieszkańcy dowiedzieli się, że kilka dni wcześniej drogowcy wystąpili o pozwolenie na budowę ulicy według pierwotnego projektu. Sprawa była na tyle głośna, a mieszkańcy na tyle aktywni, że temat Milczańskiej pojawił się też podczas kampanii wyborczej na prezydenta Poznania. Już podczas I tury wyborów większość kandydatów wytykała Grobelnemu brak zaangażowania w tę sprawę. Tadeusz Dziuba z PiS wspólnie z mieszkańcami ul. Milczańskiej zablokował nawet dojazd na budowę Posnanii. Później to samo miejsce odwiedził Jaśkowiak. - Grobelny i Apsys tłumaczą, że zmiana przebiegu ulicy jest trudna, bo wiążą ich harmonogram i umowy. Ja tego balastu nie mam - mówi Jaśkowiak i obiecywał mieszkańcom pomoc. Ostatecznie Milczańskiej nie przesunięto, ale udało się osiągnąć kompromis - droga ma biec zgodnie z pierwotnym projektem, ale po obu stronach będą chodniki i ścieżki rowerowe. Obowiązywać ma też ograniczenie prędkości do 30 km na godz. i wagi przejeżdżających aut - do 5 ton.
Wszystkie komentarze