Wojciech Kmieciak, radny Swarzędza, szef Młodych Demokratów w Poznaniu
Obecny styl sprawowania władzy i tempo wprowadzanych przez nią zmian są bardzo niebezpieczne dla Polski. Nie możemy się temu bezczynnie przyglądać, stąd moje wyjście na ulice. I choć wielu ludzi uważa, że demokracja nie jest zagrożona, to każdy kolejny tydzień i zachowanie PiS w Sejmie i rządzie dowodzą, że nasze obawy są bardzo uzasadnione.
Reprezentuję młode pokolenie Polaków, które na szczęście nie pamięta ponurych czasów PRL. Ale to nas dziś nie zwalnia od odpowiedzialności w życiu społecznym. Urodziliśmy się już w wolnej Polsce i nie odczuliśmy na własnej skórze, co to prześladowania czy internowanie. Dlatego tym bardziej musimy być wdzięczni tym, którzy walczyli w tamtych czasach o demokrację. To dzięki tym ludziom możemy żyć teraz w wolnej Polsce i być pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Mam świadomość, że to także dzięki tym, którzy walczyli w stanie wojennym, teraz możemy się gromadzić na pokojowej manifestacji i wyrażać swój sprzeciw. Odnoszę wrażenie, że obecna władza tego nie rozumie.
Dlaczego zdecydowałem się na protest? Musimy dbać o to, by rząd PiS nie zabrał nam wolności. Dziś sytuacja jest taka, że oni w sposób bezwzględny chcą ograniczyć nasze prawa. A ja chcę walczyć o to, żeby Polska nie zboczyła z toru wolności i demokracji. Dlaczego młodych na placu jest tak mało? Dziś są takie czasy, że młodzi ludzie są postrzegani jako ci, którzy związani są ze skrajną prawicą i radykalnymi poglądami. Ale to nieprawda. Jestem przekonany, że do zaktywizowania młodych potrzeba po prostu trochę więcej czasu. Uczniowie czy studenci na razie w sposób bezpośredni nie zostali przez władzę PiS dotknięci. Ale niedługo się przekonają, że te zamachy na demokrację mają także wpływ na ich codzienne życie. I wtedy dołączą do nas.
Czy te protesty będą trwałe? Jeśli władza dostarczy nam "pożywki", jestem przekonany, że tak będzie. A nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić. Rząd zachowuje się tak, jakby tych protestów w ogóle nie było. Nie liczy się z głosem społeczeństwa i to jest bardzo smutne.
Wszystkie komentarze