Mam piątkę wnuków - trzy dziewczyny i dwóch chłopców - w wieku od trzech do ośmiu lat. Część mieszka w Poznaniu, część w Warszawie.
Jak spędzamy razem czas? Byłem 'genderowym' ojcem, więc nie mam z tym problemu. Ale oczywiście z własnym dziećmi spędzałem znacznie więcej czasu. Czasami odbieramy wnuki z przedszkola czy szkoły. Opiekujemy się nimi, gdy ich rodzice wychodzą do kina i teatru. Spędzamy razem wakacje i święta. Po takiej wizycie cały dom jest przewrócony do góry nogami, rzadko co jest na swoim miejscu. ?Warszawskie? wnuczki staramy się też odwiedzać kilka razy w roku, a teraz wspólnie jedziemy na narty.
Przed najstarszym wnukiem natychmiast chowam tablet, bo od razu usiłuje grać w Angry Birds, i to przez godzinę. A ponieważ nasze dzieci ograniczają wnukom korzystanie z takich urządzeń, nie mają też telewizorów, więc to szanujemy. Chcemy je trochę chronić przed zalewem popkultury i mediami elektronicznymi.
Mamy pięcioletnią wnuczkę z zespołem Downa. Nie mieliśmy wcześniej takich doświadczeń, więc na początku był to dla nas szok. Teraz jest naszą najukochańszą wnuczką, ze wszystkich wnucząt najbardziej lgnie do dziadków, jest najbardziej zgodna i pogodna. Moja córka organizuje warsztaty teatralne dla dzieci z zespołem Downa, w których występuje też nasza wnuczka, a my oczywiście chodzimy ją podziwiać. Nasz najstarszy wnuk występował też w jednym z tych spektakli podczas ostatniej Malty.
Staramy się z żoną pokazywać wnukom ciekawe miejsca, gdzieś z nimi pojechać, czegoś je nauczyć. Kupujemy też im książki i filmy, które znamy z dzieciństwa. Wnuk czyta już samodzielnie ?Koziołka matołka?, 'Tytusa Romka i A'tomka'. Obejrzał całą serię ?Było sobie życie?, młodszym czytamy bajki.
Ale musimy pamiętać, że najlepiej każdemu kupić taki sam prezent. Nawet okładki książek muszą mieć ten sam kolor, bo prezent dla brata czy siostry wydaje się zawsze bardziej atrakcyjny i zamiast radości jest płacz.
Chodzimy też z żoną do przedszkola na Dzień Babci i Dziadka. Mamy zabawne wspomnienia z tego wydarzenia. Okazało się, ze nasze wnuki uczono piosenki 'napił się dziadek ciepłego winka i gonił babcię wkoło kominka'. Ten tekst drażnił mnie archaizmem i infantylizmem, gdy ja byłem młody, a co dopiero teraz! W dodatku ten sam program słyszeliśmy dwa lata z rzędu. A przecież dzisiejsi dziadkowie pracują, obsługują komputery, mają konta na Facebooku, podróżują po świecie, uprawiają sporty. A pokazuje się dzieciom staruszków z laską. Szkoda.
Chciałbym, aby moje wnuki zapamiętały nas jako ciekawych świata i porządnych ludzi, żeby wyznawały podobne do nas wartości. Mój najstarszy wnuk regularnie chodzi z rodzicami na pl. Wolności. Był też na demonstracji w obronie uchodźców. Sam podszedł do mikrofonu i powiedział, że chciałby mieć swojej klasie kolegę uchodźcę. Przyznam, że coraz bardziej boję się o ich przyszłość, bo to co dzieje się nie tylko w Polsce, ale w Europie, na świecie coraz bardziej mnie przeraża.
Jak każdy chyba dziadek też mam skłonność do rozpuszczania. Daję się najstarszemu wnukowi od czasu do czasu naciągnąć na kebab. Młodsze jeszcze naciągać nie potrafią.
* Prof. Krzysztof Podemski jest socjologiem, pracuje na UAM
Wszystkie komentarze