Panowanie i upadek wykształconego za Zachodzie, liberalnego Mohammada Rezę Pahlavi, opisał sugestywnie Ryszard Kapuściński w książce "Szachinszach". Zanim do tego upadku doszło, w sierpniu 1977 r. szachinszach Iranu z małżonką wylądowali na warszawskim Okęciu. Przylecieli na zaproszenie władz PRL z przyjacielską, pięciodniową wizytą. Zamieszkali w pałacu w Wilanowie, który stał się rezydencją gości na czas wizyty w Polsce.
23 sierpnia 1977 r., w drugim dniu oficjalnej wizyty w Polsce, cesarska para odwiedziła Poznań. O 10.25 samolot specjalny wylądował na Ławicy udekorowanej flagami szachinszacha i Cesarstwa Iranu. Gościom towarzyszył przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński.
"Dostojnych gości witają gospodarze miasta i województwa Jerzy Zasada i Władysław Śleboda. Staropolskim zwyczajem Ich Cesarskim Mościom wręczono chleb i sól, a młodzież w barwnych strojach regionalnych obdarowała ich kwiatami" - donosiła następnego dnia "Gazeta Zachodnia", organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
fot. Stefan Lamęcki
Kolumna samochodów w konwoju milicjantów na motorach przejechała przez centrum miasta, witana przez zgromadzonych wzdłuż trasy poznaniaków. Tuż za rondem Kopernika na gości czekał transparent "Serdecznie witamy w Poznaniu". Szachinszach zatrzymał się przy mieszkańcach, zamieniając z nimi podobno kilka słów.
Potem goście pojechali do zakładów Cegielskiego. Obejrzeli zakładowe muzeum, a potem zwiedzili hale fabryczne. "Oglądają nowoczesne, wyposażone na najwyższym poziomie światowym - węzły produkcyjne" - relacjonowała "Zachodnia". Szachinszacha zainteresowały wysokoprężne silniki okrętowe. Gospodarze nie omieszkali wspomnieć, że obrabiarki z Cegielskiego mają już renomę w Iranie. Na koniec dostojni goście wpisali się do księgi pamiątkowej.
Kolejnym punktem wizyty był Stary Rynek. Pod ratuszem szachinszach otrzymał starym zwyczajem symboliczny klucz do stolicy Wielkopolski. Jak zapewnił gospodarzy podczas spotkania w Sali Renesansowej, "ten wzruszający moment za zawsze pozostanie w pamięci zarówno jego, jak i Cesarzowej Iranu". Po śniadaniu, Cesarskie Moście wysłuchały koncertu Poznańskich Słowików pod dyrekcją Stefana Stuligrosza, a potem udały się na Rataje.
Wizytę szachinszacha na ówczesnym Osiedlu Manifestu Lipcowego (dziś Armii Krajowej) uwiecznił na zdjęciach 45-letni wówczas mieszkaniec osiedla Stefan Lamęcki. Na jego fotografiach osiedle wygląda bardziej zgrzebnie niż w pełnej zachwytów prasie. Kwiatów nie widać, z zielenią też krucho.
- Osiedle było nowe, miało tylko trawniki. Drzewa i krzewy nie zdążyły jeszcze urosnąć - opowiada pan Stefan. - Ta wizyta to była wielka atrakcja w tamtych szarych czasach. Wcześniej gdzieś wyczytałem, że szachinszach i 'pani szachownica' - jak wtedy mówiono o jego małżonce - odwiedzą Dom Kultury Trojka na naszym osiedlu. Pierwsze zdjęcia nadjeżdżających limuzyn zrobiłem z okna. Potem poszedłem pod "Trojkę". Niestety, ochrona odsuwała publiczność. Znalazłem się za samochodem. Żeby zrobić zdjęcie szachinszachowi, musiałem podskoczyć. Ale się udało!
fot. Stefan Lamęcki
Wszystkie komentarze