Fot. Albert Zawada / Agencja Wyborcza.pl
Spece od muzyki młodzieżowej
Trzeba chyba zacząć od tego, że polskim rynkiem muzycznym rządzi specyficzny i dość zabawny paradoks: twórcy, którzy już dawno lekko i radośnie przekroczyli czterdziestkę wciąż funkcjonują jako artyści reprezentujący umowną "scenę młodzieżową". Dzięki temu jako głos młodego pokolenia cały czas występują w mediach Kazik Staszewski albo Muniek Staszczyk, a w studiach telewizyjnych jako "ekspert od młodzieży" do niedawna z gracją brylował Zbigniew Hołdys. Miejsca w masowej wyobraźni są zaklepane przez weteranów z lat 80., a na kreowaniu nowych zjawisk nie zależy ani koncernom muzycznym, ani większości stacji radiowych. Zaś internet, mimo swojej ogromnej, ale jednak dość pozornej siły, wciąż słabo się sprawdza nad Wisłą jako narzędzie promocji nowej muzyki.
W praktyce przekłada się to na zabójczą dla młodych artystów sytuację, w której przeciętny student - na przykład w Poznaniu - chętnie pójdzie na występ Acid Drinkers, Armii, czy Strachów na Lachy, ale już koncert swoich rówieśników ominie raczej szerokim łukiem. Dlaczego to zabójcze? Prosty przykład. W sieci pojawiło się ostatnio zdjęcie zrobione po koncercie w Krakowie przez jedną z bardziej rozpoznawalnych młodych, poznańskich kapel. Fotka przedstawiała ich wynagrodzenie za występ: widniało na niej 310 złotych. Sam wyjazd do Krakowa kosztował zespół kilkakrotnie więcej.
Dlatego warto rozejrzeć się wokół siebie, zajrzeć do poznańskich klubów - Dublinera, Kisielic, Fabriki, Meskala, Meskaliny, U Bazyla, Pod Minogą, Resetu i wielu innych - i sprawdzić, czy nie grają tam jakieś ciekawe, a jeszcze nieznane kapele. Warto wydać te 15 zł. na bilet, bo nieoczekiwanie te pieniądze mogą się zwrócić w trójnasób w postaci artystycznych wrażeń. Interesujących muzycznych projektów jest bowiem w stolicy Wielkopolski naprawdę sporo. Postanowiliśmy zaprezentować kilka z nich.
Wszystkie komentarze