Nazywam się Jennifer Cordue. Mam 17 lat. Podoba mi się Poznań City Center. Gdy musisz czekać na pociąg, idziesz sobie na zakupy. Nie przepadam za Starym Browarem, trzeba chodzić z piętra na piętro, łatwo się pogubić. Najlepsza jednak w Polsce jest katowicka Silesia.
Moja mama jest Polką. To od niej nauczyłam się mówić po polsku. Przed Młoda Maltą często jeździłam do tego kraju, ale do Katowic, a nie do Poznania. Mam tam rodzinę. Czasem mówię "ino" - w Poznaniu nikt nie używa tego słowa.
W przedszkolu mieliśmy do wyboru różne zajęcia popołudniowe i ja chodziłam na teatr. Podobnie było w gimnazjum. Nauczycielka, z którą tu przyjechałam prowadziła wtedy warsztaty, a ja zgłosiłam się i powiedziałam, że też chcę brać w nich udział. To naprawdę świetna zabawa. Wszyscy w naszej grupie świetnie się dogadujemy.
Scenariusz naszego spektaklu napisałam na potrzeby festiwalu w Hanowerze, na który wybieramy się w przyszłym tygodniu. Scenariusz opowiada o dziewczynie, która po śmierci mamy musi sobie poradzić z emocjami. Pokazujemy targający nią smutek, złość, strach, radość i szaleństwo grane przez poszczególnych aktorów, z którymi finalnie nie daje sobie rady. Spektakl pokazuje, jak wiele emocji odczuwamy, a jak mało pokazujemy.
Na Młodej Malcie prezentowaliśmy skróconą, przetłumaczoną z niemieckiego na angielski wersję sztuki. Znam wielu ludzi z myślami samobójczymi. Znałam tez kilku, którzy samobójstwo popełniło. Podczas festiwalu w Hanowerze jedna pani rzuciła się ze 20 metrów w galerii handlowej. Chciałam, żeby ludzie zwrócili uwagę na problem samobójstw, chciałam, żeby się o tym mówiło.
Julia Bednarek
To przedstawienie było dla nas szansą na wyrzucenie z siebie tych wszystkich emocji. Zamienialiśmy się rolami, patrzyliśmy, kto do której najlepiej pasuje. Gram smutek.
Wszystkie komentarze