Ten statek już za rok odpłynie bawić innych. Mamy więc ostatnią szansę, by podczas (póki co) poznańskiego święta filmu dowiedzieć się, co obecnie jest modne i cenione w światowym kinie. My proponujemy dziesięć tytułów, bez obejrzenia których tegoroczny festiwal po prostu przegapicie!
REKLAMA
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
1 z 10
Dheepan
Jacques Audiard robi tak przenikliwe filmy, że przy nich nawet ambitne współczesne kino europejskie ma nikłe szanse tak poruszyć widza. Jego siła tkwi w tym, jak prowadzi opowieść. Jesteśmy niemile zaskakiwani, a im bliżej finału, tym odczuwamy większy dyskomfort, bo to, czego byśmy sobie nie życzyli (a czego się jednak obawiamy) przytrafia się bohaterom. Tak po prostu musi być, by Audiard mógł nas dotkliwie zranić. W "Dheepan" reżyser osiąga naturalizm w okrutny sposób. W głównej roli obsadza Antonythasana Jesuthasana - dziecięcego żołnierza Tamilskich Tygrysów - i każe mu przed kamerą na nowo przeżywać tragiczny los. Lista cieni jest w tej produkcji długa: fabularny Sivadhasan przyjmuje tożsamość nieboszczyka, tytułowego Dheepana, i wraz z "rodziną" ucieka do Francji. To jednak tylko początek jego kłopotów - bo z rozdartej wojną domową Sri Lanki trafia do Paryża, gdzie konflikt trwa pod pozorem pokoju i kulturalnej stolicy Starego Świata. Pokazy: Multikino 51, piątek 7 sierpnia godz. 19, środa 12 sierpnia godz. 20 w sekcji Transatlantyk Panorama.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
2 z 10
Umrika
Kinematografie Indii to wbrew pozorom rejon nadal mało znany w Europie - poza ofensywnym kinem Bollywoodu. Zanim masala movies podbiły świat, kinomani na całym świecie doskonale znali Satyajita Raya, bengalskiego reżysera stawianego wówczas obok Akiry Kurosawy czy Michelangelo Antonioniego. Organizatorzy Transatlantyku przez cztery lata pokazali kilka produkcji, zrealizowanych przez indyjskich emigrantów na obczyźnie, czy reżyserów zainteresowanych kinem artystycznym, kontynuujących spuściznę Raya. Jednym z nich jest młody i uzdolniony Prashant Nair. "Umrika" to po "Delhi w jeden dzień" jego druga tragikomedia. W debiucie rozbił lukrowy i fikcyjny obraz Indii z filmów Bollywoodu (jak poucza jeden z bohaterów: "jest wiele Indii"). W najnowszym filmie każe młodemu chłopakowi rozwikłać zagadkę zniknięcia starszego brata, który miał wyjechać do USA, by wieść lepsze życie. Pokazy: Multikino 51, niedziela 9 sierpnia godz. 17:30, wtorek 11 sierpnia godz. 20 w ramach sekcji Transatlantyk Niezależni.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
3 z 10
Slow West
W pełnometrażowym debiucie John Maclean robi wszystko, aby wykrzesać nowe iskry ze zużytej formuły westernu. Zamiast w USA (gdzie dzieje się akcja), swój film kręci w Szkocji i Nowej Zelandii. Rezygnuje z szybkiego tempa na rzecz obserwacji egzotycznych krajobrazów. Skąpo dawkuje okrucieństwo w scenach przemocy. Zmienia typową historię miłosną na zgodną ze współczesnym duchem feminizmu. Tym razem młody, niewinny i naiwny chłopak szuka bezlitosnej, poszukiwanej listem gończym ukochanej. Sporym wparciem dla pomysłów reżysera jest Michael Fassbender w roli mrukliwego i cynicznego łowcy głów. Ukochany przez reżyserów i publiczności aktor, jako nieokrzesany Silas Selleck jest równie niepokojący, co wtedy, gdy wystąpił w horrorze "Nienasycony" jako nazistowski, satanistyczny mag Richard. Pokazy: Multikino 51, czwartek 13 sierpnia godz. 22:30, piątek 14 sierpnia godz. 20 w sekcji Transatlantyk Niezależni.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
4 z 10
Antiviral
Już tradycją się stało, że Transatlantyk proponuje poznaniakom sekcję z tandetnym kinem gatunkowym: abyśmy mogli bezwstydnie zanurzyć się latem w przyjemnościach rodem z kina klasy B. Tematem przewodnim tegorocznej odsłony jest body horror. Choć większość filmów obejrzymy zapewne bez choćby drgnienia powieką, to chłodnej, sterylnej wizji przyszłości z "Antiviralu" tak łatwo nie uda nam się wyprzeć z sennych koszmarów. Film jest debiutem Brandona Cronenberga - uzdolnionego syna Davida. Młody reżyser w "Antiviralu" jest pod urokiem kultowych, a także mniej znanych dzieł swego genialnego taty z lat 70. i 80., gdy powstały "Zbrodnie przyszłości", "Rabid", "Skanerzy" czy "Videodrome". Pomysł na fabułę przyszedł Brandonowi, gdy był pogrążony w gorączce. W "Antiviral" podgląda świat, w którym każdy chce wejść w jak najbliższy kontakt z wielbionymi gwiazdami - a cóż może być bardziej intymnego od posiadania w ciele tych samych wirusów? Pokaz: środa 12 sierpnia, kino Muza, godz. 20 w ramach cyklu Kino Klasy B i inne szaleństwa.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
5 z 10
Śpiewający obrusik
Czy słyszeliście kiedyś o dyplomie studentów aktorstwa w formie pełnometrażowego filmu? Nie mieliście takiej możliwości - bo "Śpiewający obrusik" rektora łódzkiej Filmówki jest pomysłem nowatorskim i dopiero przeciera nieznany szlak. Mariusz Grzegorzek - jeden z najbardziej wyrazistych polskich reżyserów współczesnych - po sześcioletniej przerwie od czasu "Jestem twój" zrealizował niebanalny film nowelowy. Scenariusz pisał z myślą o konkretnych adeptach aktorstwa - aby mogli wykazać swój talent i odnaleźć się w proponowanych rolach. Na całość składa się energia młodych ludzi i trudny do odparcia urok ekscentrycznych obrazów Grzegorzka, które kocha się lub nienawidzi. Jedynym ograniczeniem "Śpiewającego obrusiku" był podobno tylko budżet. Pokaz specjalny filmu i spotkanie z reżyserem: wtorek 11 sierpnia, Multikino 51, godz. 19:30.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
6 z 10
Wada ukryta
Z przyczyn dla mnie niezrozumiałych najnowszy film Paula Thomasa Andersona, jednego z ulubieńców polskich kinomanów, nie trafił do kin, tylko bezpośrednio na krążek DVD. Jednak wytrawni miłośnicy autora "Mistrza" dobrze wiedzą, że wyświetlanie obrazów Paula Thomasa na małym ekranie to estetyczna zbrodnia, za którą wydłubuje się oczy. W "Wadzie ukrytej" - współczesnej interpretacji kina kryminalnego - reżyser obsadził Joaquina Phoenixa, który we wspomnianym "Mistrzu" w duecie z Philipem Seymourem Hoffmanem zbudował jeden z najbardziej osobliwych psychologicznych pojedynków w kinie XXI wieku. "Wada ukryta" to aktorski popis możliwości Phoenixa, który odgrywa prywatnego detektywa o dziwnej psychice. Adaptacja powieści Thomasa Pynchona przenosi nas do Ameryki przełomu lat 60. i 70., a intryga fabularna i kostiumy przywodzą na myśl takie klasyki gatunku, jak perwersyjna "Zdradliwa toń" z Paulem Newmanem. Pokazy: Multikino 51, 9 sierpnia godz. 14:30, 13 sierpnia godz. 20 w ramach sekcji Panorama.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
7 z 10
Syn Szawła
Doceniony na festiwalu w Cannes Grand Prix i Nagrodą Fipresci "Syn Szawła" jest kolejnym wyjątkowym filmie z Węgier, poruszających w nietypowy sposób temat II wojny światowej. W "Dużym zeszycie" Jánosa Szásza głównymi bohaterami była para milczących bliźniaków, którzy zostali podrzuceni przez matkę tajemniczej babce, mieszkającej na wsi. Dla chłopców konflikt wojskowy i powojenna zmiana ustroju były zaledwie tłem dla dorastania, do stawania się sobą. "Syn Szawła" również ogranicza się do perspektywy osobistej. Szaweł, członek Sonderkommando w Auschwitz, gdy rozpoznaje w jednym z ciał zmarłego syna, próbuje za wszelką cenę sprawić mu przyzwoity pochówek. W swoim debiucie László Nemes rezygnuje z typowej narracji o Holokauście, proponując w zamian historię cierpiącej jednostki. Szweł walczy o odrobinę człowieczeństwa w świecie, gdzie jego zmagania są jakby pozbawione punku odniesienia. Pokaz: Multikino 51, niedziela 9 sierpnia, godz. 20 w sekcji Panorama.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
8 z 10
Perłowy guzik
Chilijski dokumentalista Patricio Guzmán zasłynął zrealizowaną w latach 70. trylogią "Bitwa o Chile", w której zaprezentował przemiany polityczne w swoim kraju: obalenie rządów demokratycznie wybranego Salvadora Allende i przejęcie władzy przez Augusto Pinocheta. Oczywiście - Chilijczycy nie mieli wówczas nawet szansy zobaczyć trylogii. Okazja na to przydarzyła się dopiero w latach 90. Temat dyktatury wojskowej bezustannie powraca w prawie wszystkich filmach reżysera z wyjątkiem "Perłowego guzika", choć również i tu pojawiają się aluzje do najnowszej historii Chile. Sam Guzmán uważa swój najnowszy film za część dyptyku, do którego zalicza też wcześniejszą "Nostalgię za światłem". W "Perłowym guziku" ponownie porusza takie kwestie, jak pamięć i przeszłość swojej ojczyzny - tym razem także tę dalszą. Jego bohaterami - na przekór historii - są ci, których los nie obdarzył zwycięstwem i skazał na przegraną. Pokazy: Multikino 51, niedziela 9 sierpnia godz. 17, piątek 14 sierpnia godz. 19:30 w ramach sekcji Docs.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
9 z 10
Kalwaria
Czy w laickim świecie jest miejsce na kino religijne? A i owszem! "Kalwaria" może zaskoczyć, bo ogląda się ją jak thriller psychologiczny. Akcja rozpoczyna się w niedzielę, gdy ksiądz Lavelle obserwuje przenikliwie twarze wiernych, a w konfesjonale pewien mężczyzna mówi mu, że przez wiele lat był gwałcony przez księdza pedofila. Jego kat już nie żyje, a poza tym nie ma sensu zabijać złego księdza - tak uważa "wierny". Mężczyzna informuje spowiednika, że w zamian zabije jego, dobrego i niewinnego księdza. Podaje mu czas i miejsce. Lavelle'owi pozostaje tydzień życia. To dla niego ostatnia szansa, aby rozstrzygnąć problemy parafian, skonfrontować się z porzuconą córką. Jest też oczywiście kuszony perspektywą, by porzucić małą miejscowość i wyjechać. Brendan Gleeson gra bohatera, który pod pozorami przeciętnego człowieka skrywa niespotykaną inteligencję. Jest też jednak tylko człowiekiem, i to człowieczeństwo obserwujemy podczas tygodniowych zmagań no właśnie, o co? Pokaz: kino Rialto, sobota 8 sierpnia, godz. 20 w ramach sekcji Sacrum.
fot. materiały festiwalu Transatlantyk
10 z 10
Pusher
"Pusher" to jeden z najlepszych filmów Norwega Nicolasa Windinga Refna spośród tych, które reżyser nakręcił w ojczyźnie. Jest to także jego najmroczniejszy obraz, oddający wiele lęków osobistych autora - strach przed dorastaniem do życia w społeczeństwie, czy zbudowaniem trwałego związku. Całość doprawiona jest szokującą, bo zaskakującą widza przemocą. Tu jednak mamy do czynienia z remake'iem: akcja jest przeniesiona na Wyspy Brytyjskie, a Franky'ego - dilera na skraju załamania nerwowego - gra Richard Coyle, aktor znany głównie z wielu ról drugoplanowych. Po co oglądać ten remake? Choćby dla perwersyjnej przyjemności. Płynie ona z możliwości zobaczenia, jak wygląda "Pusher" anglosaski, w którym Refn, bogatszy o doświadczenia z Hollywood ("Drive", "Tylko bóg wybacza") pełni funkcję producenta wykonawczego. Czyżby popełnił auto-plagiat? A może odnalazł się w swojej nowej poetyce ze starą, autoterapeutyczną historią zranionego przez dorosłych Piotrusia Pana? Pokaz: Nowe Kino Pałacowe, poniedziałek 10 sierpnia, godz. 21 w ramach sekcji Retrospektywa Gaumont.
Wszystkie komentarze