Główni bohaterowie afery
Wojciech Ratman (komendant straży miejskiej), Andrzej Konieczny (naczelnik wydziału centrum), Radosław Litwin (kierownik referatu na Starym Mieście), Zbigniew Borowczyk (zastępca komendanta), Wiesław Paluszkiewicz (naczelnik wydziału centrum), Tomasz Kayser (wiceprezydent Poznania nadzorujący straż miejską)
O co chodziło?
Afer w straży miejskiej w ostatnich latach było kilka. Dlatego postanowiliśmy je tutaj zebrać. Zaczęło się od naczelnika Koniecznego, który kazał strażnikom regularnie karać kierowców nielegalnie parkujących na os. Batorego, podczas gdy w pobliżu płatny parking prowadziła jego żona. Przy okazji wyszło na jaw, że straż miejska od kilku lat myje swoje wozy w myjni także należącej do żony naczelnika.
W inny sposób podpadł kierownik Litwin. Do Anity Krzyżaniak, działaczki społecznej z os. Polanka, która w marcu 2013 r. próbowała zwrócić uwagę na problem nielegalnych reklam, wysłał maila brzmiącego jak groźba: "Wiem, gdzie mieszkasz i jak wyglądasz, i jak się spotkamy, osobiście możemy pogadać na ten temat" - napisał. I dodał: "Nie wtykaj pięknego noska w sprawy innych dorosłych". Powód? Prowadzona przez Litwina szkoła jazdy miała jedną z reklam, z którymi Krzyżaniak chciała zrobić porządek.
Z kolei Borowczyk i Paluszkiewicz, byli policjanci, zdobyli uprawnienia do pracy w straży miejskiej dzięki oszustwu. "Wyborcza" opisała to już w 2012 r. Obaj przed przystąpieniem do egzaminu powinni przejść obowiązkowe szkolenie i praktyki. Tymczasem Borowczyk uczestniczył tylko w części zajęć. Praktyk w ogóle nie odbył. Paluszkiewcz na zajęciach nie pojawił się ani razu. Do egzaminu mogli przystąpić, bo szef ośrodka szkolenia wpisał, że szkolenia i praktyki zaliczyli. Później dostał za to zarzuty.
Komendant Ratman - który znał Borowczyka i Paluszkiewicza z czasów pracy w policji - nie widział problemu w tym, że jego podwładni zdobyli uprawnienia do pracy w straży miejskiej dzięki oszustwu.
Skutki?
Dopóki straż miejską nadzorował wiceprezydent Kayser - konsekwencje były niewielkie. Komendant Ratman mógł spać spokojnie, podobnie jak strażnicy, którzy uprawnienia zdobyli dzięki oszustwu. Kierownik Litwin stracił kierownicze stanowisko, ale nadal pracował w straży, został zwolniony dopiero po tym, jak sąd skazał go za nękanie dziewczyny. Naczelnik Konieczny po ujawnieniu afery sam zrezygnował ze stanowiska, a Kayser przyznał, że jego zachowanie mogło nie być etyczne.
Po wyborach w 2014 r. nowy wiceprezydent Mariusz Wiśniewski zażądał wyjaśnień w sprawie strażników-oszustów. Kiedy nie mógł się ich doczekać - zwolnił komendanta Ratmana. Nowym szefem straży miejskiej został Waldemar Matuszewski.
Wszystkie komentarze