Więcej
    Komentarze
    A orły Klimczewskiego wciąż pilnują, aby piesi przepuszczali powietrze
    już oceniałe(a)ś
    18
    4
    Cztery opisane wypadki, trzy z udziałem BMW. Przypadek?
    już oceniałe(a)ś
    12
    3
    Takie dwie uwagi ogólne co do tych wszystkich wypadków: 1. jestem w stanie zrozumieć, że wypadki komunikacyjne zdarzały się i będą się wydarzać, bo taka jest cena cywilizacji jednak wszystkie z powyższych nie były spowodowane przez trudne warunki jazdy czy wydarzenia nieprzewidywalne. 2. niestety osoby które w nich ucierpiały były Bogu winne. Sprawcom nic się nie stało. Co gorsza, nic się z tym nie robi, a zjawiska takowe są powszechne. Dam przykład - dwa miesiące temu wysiadło mi sprzęgło w samochodzie, samochód więc ustawiłem na parkingu aby nikomu nie zawadzało i poczekało na przyjazd lawety, samemu zaś usiadłem na przystanku autobusowym 60/64 Nad Wierzbakiem, vis-a-vis Parku Sołackiego, w pobliżu miejsca w którym nastąpiło jedno z opisywanych tragicznych zdarzeń. Moja konkluzja była prosta - znaczna część (oceniam na jaką 1/4 - 1/5 ogólnej liczby) kierowców łamie przepisy i robi to najzupełniej świadomie. Najczęstszym złamaniem przepisów zaobserwowanym przeze mnie była rozmowa przez telefon komórkowy, ale zdarzały się też jazda bez świateł, nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu (który miał zielone światło, najczęściej były to matki z wózkami i osoby starsze wychodzące z parku) czy brak użycia kierunkowskazów do sygnalizowania zmiany kierunku ruchu. Nigdy nie powiedziałbym, że odsetek jest aż tak wysoki - jako pieszy, rowerzysta czy kierowca nie przyglądam się jak jeżdżą inni, po prostu koncentruję się na jeździe lub jako pieszy obserwuję otoczenie. Niektóre z wykroczeń są dla mnie - z psychologicznego punktu widzenia - niezrozumiałe. Przykładem są zloty biegaczy nad Rusałką (w sobotnie przedpołudnia). Gros z nich przyjeżdża samochodami. Przejeżdżając rowerem przez ulicę Warmińską już się przyzwyczaiłem, że trzeba na nie uważać, bo kierowcy nie używają tam kierunkowskazów. "Najzabawniejsze" jest to że te osoby występują w podwójnej roli - kierowcy i pieszego (biegacza) i potrafią złorzeczyć najpierw jako pieszy na kierowcę (bo nie używa kierunkowskazów i jeździ jak popadnie) a drugi raz jako kierowca na pieszego (bo co się ci piesi - często ze słuchawkami w uszach - tak pchają pod maskę). A to te same osoby są wymiennie jednymi i drugimi.
    @gall.anonim.pn Ja potrafię obserwować zachowania innych prowadząc i niestety oceniam wynik 0,2-0,25 jako zaniżony. Wystarczy popatrzeć na dowolne skrzyżowanie ze światłami. Jeżeli obok światła czerwonego pali się zielona strzałka, światło czerwone jest ignorowane przez ok. 90% kierowców. Podobny odsetek dotyczy każdego światła czerwonego (również bez strzałki) przez pierwsze 2 sekundy jego świecenia. Jeżdżąc dość często przez Most Lecha, ostatnio wyraźnie widziałem, że niemal za każdym razem gdy przy oczyszczalni jest korek, zdarza się ktoś, komu śpieszy się "bardziej" i skręca na most z pasa do skrętu w lewo, często wcześniej tratując pas zieleni podczas manewru zjazdu na ten pas, zanim się on zaczyna.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Piszę jako dawniejszy poznaniak a obecnie brukselczyk. Kiedy czasem jestem w Polsce, po wielu latach mieszkania w Brukseli, czuję się, jakby przeniesiono mnie na środek areny dziwnego sportu, gdzie stawką jest życie, a reguły nieustalone. Prawie nikt nie jeździ zgodnie z przepisami, kierowcy (a takoż rowerzyści i piesi) bardzo rzadko sobie ustępują i okazują życzliwość. Kiedy przechodzę przez ulicę, kierowcy często specjalnie przyśpieszają, żeby przegonić mnie z jezdni. Niedawno w Brukseli był wprowadzony stan alertu antyterrorystycznego. Wierzcie mi, dużo bardziej boję się terrorystów-kierowców w polskich miastach niż paranoika z kałachem. Zagrożenie na jezdni w Poznaniu jest większe niż w Brukseli. Tutaj w ciągu ostatnich 10 lat w wyniku zamachów zginęły 3 osoby (półtora roku temu, pod Muzeum Żydowskim). Więcej ginie rocznie w Poznaniu od działalności dzikich kierowców. To kogo mam się bardziej bać?
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    Szanowna Pani Alicjo L.! To jest temat bardzo szeroki i ponury. Zapraszamy do współpracy bo jest bardzo dużo do zrobienia. Na poznańską biznesową policję drogową nie możemy liczyć bo jest ona opanowana rakiem statystyki a kierowana przez Józefa Froga Klimczewskiego który na ograniczeniu 80km.godz szalał 213 km.godz. I nic tu nie pomoże oczekiwana zmiana na tym stanowisku . MUSI zginąć szaleństwo biznesowe milicjantów . Zapraszam do współpracy a materiałów Pani autorce nie zabraknie. 31
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Liternictwo tablicy na białym rowerze jest prowokacyjne. Sugeruje, że oprócz sprawcy winne jest towarzystwo od Poznan*a.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    W USA 80% wlascicieli samochodow nie wie jaka jest predkosc maksymalna ich samochodu . W POlsce kazdy zna predkosc maxymalna swojego i wielu innych samochodow i wiekszosc dodaje : "ale moj wyciaga o 20 km/godz wiecej ! Mlody POznaniak ma jedne gacie z czarnym napisem na gumie Armani Exchange ktore przed sobotnia dyskoteka pierze w umywalce i suszy na kaloryferach a jego amerykanski rowiesnik nie wie jakie ma gacie i ma ich 30 ktore pierze w pralce i siszy w suszarce raz w miesiacu . Kraje Europy Wschodniej roznia sie bardzo od krajow rozwinietych , inna mentalnosc ludzi , inne wartosci . POlski kult samochodu ( oraz elektronicznych gadzetow i markowych ciuchow ) to nic nowego - podobmie jest w Nigerii , na Ukrainie czy Filipinach .
    już oceniałe(a)ś
    4
    4