Słoń to nie pies, ale...
- Istotą udostępniania zwierząt ludziom do oglądania w zoo jest przedstawienie trybu i okoliczności ich życia. To odróżnia zoo od muzeum - pisał kilka dni temu mój redakcyjny kolega - Radek Nawrot. Mądrze pisał.
Prawdą jest, że zwierzęta mają swoje zasady i zwyczaje. Dotyczy to jednak wszystkich zwierząt - także tych domowych. Potencjalnie niebezpieczny jest przecież poczciwy kot i ukochany pies (każdy z nich ma zęby i pazury), nie mówiąc już o koniu, którego dosiadamy i który może się spłoszyć w każdej chwili.
A jednak - mimo tego ryzyka - wciąż decydujemy się na życie ze zwierzętami, często pod jednym dachem. Zwierzęta pomagają nam w gospodarstwach (choć w wielu dziedzinach zastąpiły je dziś maszyny), osiągają niesamowite wyniki przy terapiach, wygrzebują spod gruzów ofiary trzęsień ziemi, bywają przewodnikami osób niewidomych. Szybko się uczą, ale przecież uczą też nas.
Jak piękny może być kontakt człowieka ze zwierzęciem (słoniem, żyrafą, lwem morskim, a nawet wielkim drapieżnym ptakiem!) przekonałam się niedawno na własne oczy w Oasis Park na hiszpańskiej Fuerteventurze. I bardzo żałuję, że - póki co - o takiej formule zwiedzania poznańskiego zoo możemy tylko pomarzyć...
Wszystkie komentarze