To przejście znajduje się na wysokości os. Kosmonautów. Pieszy dwukrotnie musi pokonać dwa ruchliwe pasy jezdni. Kierowcy najczęściej tutaj zwalniają, ale bywa i tak, że na jednym pasie auto stoi, a na drugim kierowca nonszalancko przejeżdża. W ostatnich latach miała tu miejsce kolizja (w 2011 r.) i wypadek, w którym pieszy został ranny, bo samochód nie ustąpił mu pierwszeństwa. Może przydałoby się, aby patrole policji zwracały na kierowców w tym miejscu większą uwagę...
Wydawałoby się, że to bezpieczne miejsce, bo na skrzyżowaniu działa sygnalizacja świetlna. Jest to jednak tak zatłoczone miejsce, że piesi zwyczajnie się na przejściu nie mieszczą i czasami, czekając na zielone, stoją już na jezdni. Tylko w 2015 r. doszło tu do dwóch wypadków z udziałem pieszych. Rada osiedla i społecznicy od lat apelują o poszerzenie przejścia, na razie bezkutecznie.
W tym miejscu samochody i tramwaje jadą powoli, ale widoczność jest praktycznie zerowa. Przejście znajduje się za lekkim zakrętem, do tego pasy są wytarte i nieoświetlone. I kierowca i pieszy musi się tu wykazać dużą czujnością. Dodatkowa latarnia, punktowo świecąca na przejście z pewnością by pomogła.
To przejście z osiedla do lasku - bardzo popularny szlak spacerowy. Nie ma tu sygnalizacji świetlnej, a pieszy musi pokonać trzy pasy ruchu. Może w tym miejscu przydałyby się światła? Zwłaszcza, że w ostatnich trzech latach doszło tu do trzech kolizji, a jeden pieszy został ranny.
Joanna Leśniewska
Gdybym mieszkała na os. Batorego, nigdy nie wysłałabym swojego dziecka na zakupy do pobliskiego marketu. Na tym przejściu trzeba mieć oczy naokoło głowy. Cztery pasy ruchu, samochody jadące z tyłu z naprzeciwka... Nawet dorosły pieszy nie czuje się tu bezpiecznie. W ostatnich latach doszło tu do kilku zdarzeń drogowych - w 2013 r. miał miejsce 1 wypadek, w którym dwie osoby zostały ranne, w 2014 r. - 1 kolizja, a w 2015 r. ? 1 kolizja, w której pieszy został ranny.
Joanna Leśniewska
Dwa pasy ruchu, torowisko i kolejne dwa pasy ruchu. Nie ma gdzie się zatrzymać, a samochody nie zawsze pamiętają o tym, by zwolnić. Może przydałoby jakieś ograniczenie prędkości, niekoniecznie w postaci samego znaku drogowego? Skuteczniejsza mogłaby się okazać przeszkoda w postaci zwężenia, szykany.
ŁUKASZ CYNALEWSKI
Kolejne przejście niebezpieczne przez ul. Grunwaldzką, bardzo podobne do tego przy Płowieckiej. W 2013 r. pieszy został tu ranny, ponieważ jak to określiła drogówka 'nieostrożne wszedł na jezdnię przed jadącym pojazdem'.
ŁUKASZ CYNALEWSKI
To przejście dla pieszych znajduje się tuż przed przystankiem autobusowym. Piesi wychodzą z autobusu, cofają się do przejścia. Gdyby przeszli nieuważnie, weszliby wprost pod koła nadjeżdżających z naprzeciwka samochodów. Oczywiście piesi wychylają się zza stojącego na przystanku autobusu i zaglądają czy nic nie jedzie. Dzięki temu nie dochodzi tu do wypadków. Ale czy to przejście naprawdę musi być tak położone, że autobus musi zasłaniać pieszym widoczność?
Joanna Leśniewska
Kolejne z rzędu przejście na Grunwaldzkiej, na którym pieszy nie ma gdzie się zatrzymać - musi jednorazowo przejść cztery pasy ruchu i torowisko. To przejście dla pieszych po zmroku jest bardziej niebezpieczne. Jest tu tak ciemno, że kierowca ma naprawdę małe szanse, by zauważyć osobę, która czeka na pasach. Pytanie, dlaczego miasto oszczędza na oświetleniu?
Dlaczego akurat to przejście wybraliśmy jako numer jeden? Powodów jest kilka. Raz - bo jest położone w bardzo ważnym miejscu - na Trakcie Królewsko - Cesarskim. Dwa - mnóstwo osób spaceruje tędy, idąc nad Wartę. Trzy - bo jest bardzo niebezpieczne i pieszy nie ma gdzie się skryć przed samochodami i tramwajami. Czy w takim miejscu pieszy nie powinien być numerem jeden?
Joanna Leśniewska
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze