Blog istnieje od stycznia 2013 roku, jednak Dominik Bloch intensywnie prowadzi go dopiero od pół roku. Niedawno skończył architekturę na poznańskiej Politechnice i obecnie pracuje jako grafik. Pomysł na powstanie bloga pojawił się w momencie, gdy bezskutecznie przeglądał strony internetowe w poszukiwaniu recenzji knajp, które mógłby odwiedzić. - Na początku blogów kulinarnych była zaledwie garstka, trudno było znaleźć opinie ludzi z ulicy, którzy choć trochę znaliby się na rzeczy. Pomyślałem, że sam stworzę bloga, na którym można by znaleźć głos kogoś, kto nie zajmuje się zawodowo kuchnią, i z którym przeciętny bywalec kuchni mógłby się utożsamić - tłumaczy bloger. Celem bloga jest dzielenie się wrażeniami z knajp, pomoc w wyborze konkretnego miejsca czy dania. Poza tym ludzie lubią czytać o jedzeniu przez pryzmat drugiej osoby, nawet jeśli nie są specjalnie zainteresowani konkretnym miejscem.
Dominik sam też trochę gotuje: - Traktuję to jako podkładkę pod ocenę jedzenia na mieście. Dzięki temu łatwiej mi rozpoznać z czego jest zrobione danie, które zamówiłem, czy składniki są świeże, dobrej jakości. Gotuję nowe rzeczy i przy tym się dokształcam. W knajpach staram się jadać to, co trudno przyrządzić samemu w domu. Oczywiście, niektóre rzeczy próbuję powtórzyć w domu, ale z reguły i tak przerabiam przepisy po swojemu, bo trudno odtworzyć pierwowzór - opowiada.
Zazwyczaj chodzi do miejsc, na które zwraca się uwagę przechodząc obok ulicą, lub na które trafia w internecie. Jak podkreśla, właściciele najczęściej przychylnie podchodzą do wrzucanych materiałów. Czasami zdarzają się głosy niezrozumienia i krytyki, ale są one rzadkie. - Pisuję dość łagodnie, nie zdarzyło mi się abym obsmarował jakąś knajpę (nie taka moja rola), więc pewnie dzięki temu nawiązuję pozytywny kontakt z restauratorami - dodaje z zadowoleniem.
Wady prowadzenia bloga? Zdecydowanie zabiera bardzo dużo czasu, zwłaszcza, że to tylko hobby. Do tego wymagające - trzeba spełniać wiele funkcji jednocześnie: być dziennikarzem, fotografem, grafikiem. Dominik przyznaje jednak, że gdyby nie jego przyjaciele i ich cierpliwość oraz zaangażowanie, pomoc, taka praca byłaby jeszcze trudniejsza. Na Instagramie liczy się głównie przekaz wizualny, a nie treść. Tak działa teraz większość blogów, bo taka metoda cieszy się największa popularnością. Jego marzeniem jest, by w przyszłości blog urósł do większych rozmiarów, zawierał się w czołówce serwisów poświęconych jadaniu na mieście. Poza tym pragnie, by znalazło się więcej materiałów nie tylko o samych knajpach, ale także o kulturze i wydarzeniach w mieście.
Wskazanie ulubionego miejsca sprawia mu pewien kłopot - miejsc, które szczególnie zapisały się w jego pamięci jest wiele. Jednym z nich jest Tylko U Nas na ulicy Szkolnej - choć serwują tam domowe, proste jedzenie, a wnętrze nie jest specjalnie dizajnerskie, bar pozostawia wiele innych w tyle. Mają przemiłą obsługę, pyszne obiady i unikatowy charakter. W trakcie pory lunchowej spotkać tu można właściwie wszystkich: studentów, biznesmenów i kobiety z dziećmi. Jego ostatnie odkrycie to Porta Fortuna w pasażu Rondo. Na kawę chodzi do Taczaka 20, a wieczory przy piwie spędza w Tandem Pubie przy ulicy Gwarnej.
Wszystkie komentarze