W Cerekwicy, małej wsi w powiecie poznańskim, powstają znane losy milicjantów z Poznania. To tam, w przestronnym pokoju pisze Ryszard Ćwirlej, autor kryminałów retro i rozgrywających się w PRL.
Gabinet autora znajduje się na piętrze domu. Po wejściu od razu w oczy rzuca się ogromne, stare biurko. - To najważniejszy mebel we wnętrzu pisarza. To biurko znalazłem sobie sam na jakimś portalu internetowym, chyba na Allegro. Jest ono bardzo stare, przedwojenne. Kiedy je kupiłem, było w beznadziejnym stanie, bardzo zniszczone. A zapłaciłem za nie chyba ze 300 czy 400 zł. Udało mi się przetransportować je tutaj w moją okolicę i znalazłem osobę, która doprowadziła je do porządku. Starą skórę, która pokrywała blat i nie nadawała się już do niczego, pokryła nowym, skóropodobnym materiałem. I teraz mam wielkie solidne biurko, na którym mogę mieć wszystko porozkładane - opowiada o meblu Ryszard Ćwirlej. - Wszystko wskazuje na to, że to biurko nie pochodziło z jakiegoś salonu. Jestem zdania, że stało ono w jakimś urzędzie, na poczcie, w biurze rządcy majątku ziemskiego, bo jest dość proste, mało ozdobne. Natomiast to, co może świadczyć, że to biurko mogło być wyposażeniem biura, są klucze do każdej z szafek i szuflad. Jakiś urzędnik mógł siedzieć przy tym biurku i przy każdym wyjściu z gabinetu, zamykać wszystkie szuflady i szafki z ważnymi dokumentami. A szuflady są w tym biurku naprawdę wspaniałe! Przedwojenna robota - bardzo głębokie, można w nim pochować wiele skarbów. I czasem o tym skarbach zapomnieć, bo te najmniej istotne lądują na końcu - opowiada pisarz.
Piotr Skórnicki
Przy tym imponującym biurku powstało sześć ostatnich książek Ryszarda Ćwirleja - w tym najnowsza, której jeszcze nie ma w księgarniach. "Milczenie jest srebrem" z akcją w 1986 r. to kryminał o milicjantach. Cała akcja i oś fabularna toczy się wokół słynnej kradzieży sarkofagu św. Wojciecha w Gnieźnie. - Redakcję książek, które piszę, robi moja żona piętro niżej, więc jak natrafia na jakąś bzdurę wymyśloną przeze mnie, to od razu krzyczy i wtedy schodzę pokornie na bieżąco poprawić to, co tam wymyśliłem - śmieje się pisarz.
Zanim pięć lat temu kupił przedwojenny mebel, pisał na zwyczajnym biurku, na którym zaczęło brakować mu miejsca. - Teraz jestem na etapie, że skończyłem jedną książkę i mentalnie zabieram się do konstruowania następnej - tym razem kryminału retro, który będzie się dział w latach 20. XX w. - dlatego tych papierów, zeszytów, notatników jest mniej. Kiedy zaczynam pisać, rozkładam je wokół siebie i cały blat jest zajęty - tłumaczy.
Na biurku stoi również mały odtwarzacz płyt CD i kilka albumów - w większości są na nich nagrane utwory Bacha, jednak jak zapewnia pisarz, muzykę zmienia w zależności od nastroju. Słucha zarówno muzyki klasycznej, jak i klasyki rocka. Cała kolekcja płyt znajduje się w szafce obok biurka - żeby łatwo było po nie sięgnąć.
Na biurku wzrok przyciąga również stary dziurkacz. Nie jest tak wiekowy jak mebel - pochodzi może z lat 50. albo 60. - Kiedyś podczas remontu w Radiu Merkury robiliśmy porządek, w stercie rzeczy do wyrzucenia znalazłem ten właśnie stary dziurkacz. Wszystko w nim działa, będzie służył jeszcze wielu pokoleniom. Uratowałem i dałem mu drugie życie - opowiada Ćwirlej.
W gabinecie pisarza nie może zabraknąć również książek. Dwie ściany w pokoju zajmują więc regały z licznymi tytułami - głównie są to książki historyczne, pomocne podczas pisania oraz książki i kryminały. - Wreszcie po latach zrobiłem trochę porządku z książkami, które do tej pory były trochę porozrzucane po całym domu. Teraz te najważniejsze, najistotniejsze zebrałem tutaj na regałach. Mam więc tu dużo książek historycznych, sporo kryminałów moich koleżanek i kolegów. Książek jest strasznie dużo i ciągle ich przybywa. Powoli przestawiam się na ebooki, bo po prostu nie ma miejsca na nowe tomy - podkreśla pisarz. - Staram się jednak nie gromadzić niepotrzebnych tytułów. Gdy książek robi się za dużo, odwożę je do tutejszej biblioteki, żeby służyły innym. U siebie zostawiam tylko te najważniejsze.
Piotr Skórnicki
Na regałach, obok książek, poustawiane są pamiątki z festiwali literackich i prezenty od czytelników - kubki, koty w więziennych strojach. - Co chwilę dostaję od czytelników samochód milicyjny albo kubek milicyjny. Ze szkoły policyjnej w Pile dostałem nawet cały strój milicjanta. Czapkę zostawiłem w gabinecie - opowiada autor kryminałów.
Na pastelowożółtych ścianach wiszą obrazy, głównie namalowane przez ojca Ryszarda Ćwirleja. - Mój tata jest malarzem, ja jestem plastykiem z wykształcenia. Ale postanowiłem, że zamiast malować pędzlem, będę odmalowywał obrazy słowem. A to powoduje, że w głowach moich odbiorców tworzy się więcej niż jeden obraz. Mimo że słowa są te same, każdy czytelnik wyobraża sobie tę rzeczywistość trochę inaczej - tłumaczy.
Ściany w gabinecie Ćwirleja utrzymane są w spokojnych kolorach. - Kolor ścian nie może działać zbyt pobudzająco, dlatego wybrałem taką pastelową żółć, ale równie dobrze mógłby być to inny pastelowy i stonowany kolor. Podoba mi się, że to jest pokój z takim trochę połamanym dachem i nie jest to standardowy pokój, który można znaleźć w każdym bloku - opowiada Ryszard Ćwirlej.
Pisarz musi dobrze czuć się w swoim gabinecie, bo spędza w nim codziennie dużo czasu. - Jeśli ktoś myśli, że pisarz czeka na wenę twórczą, to jest w błędzie. Zawód pisarza to codzienna praca - podkreśla autor kryminałów. Codziennie ok. godz. 8 rano po odwiezieniu syna do szkoły zamyka się w gabinecie, by pisać do godz. 12 lub 13. - Później zabieram się za robienie obiadu. A popołudniami robię korektę tego, co wcześniej napisałem - tłumaczy. - Nie wiem, jak jest w innych gatunkach literackich, ale kryminał jest na tyle wymagający, że czasem trzeba się zmusić, ale dyscyplinę w regularnym pisaniu utrzymać trzeba. Bo jak się zrobi dłuższą przerwę, to później nie zaczyna się od pisania, ale od przeczytania tego, co napisało się wcześniej, żeby nie pomylić i nie pogubić wątków. Bo czytelnicy są bardzo czujni - dodaje.
Podkreśla, że choć pisze głównie w swoim domowym azylu, to tak naprawdę może pracować w każdym miejscu. W hotelach, w pociągach, podczas podróży na spotkania z czytelnikami. - Kiedy jadę na drugi koniec Polski, wykupuję miejsce w pociągu przy stoliku i wtedy czas nie jest zmarnowany. Dzielę go po połowie - na pisanie i zaległości w lekturze - opowiada.
Najbardziej czytać lubi jednak również w swoim gabinecie, na dużej wygodnej czerwonej kanapie z lampkami po obu jej stronach. Na stoliku obok kanapy leżą te aktualnie czytane. - I chociaż tych chwil na relaks z książką jest coraz mniej, to staram się być na bieżąco z polskim kryminałem. Ale ostatnio mamy wielki bum na kryminały - w ostatnim roku w Polscy wyszło ich 150. Na szczęście mamy festiwale, których jurorzy czytają je wszystkie. Ufam im i dzięki nim wiem, które pozycje są warte uwagi i można polegać na ich wyborze i selekcji - tłumaczy Ryszard Ćwirlej.
Wszystkie komentarze