Są takie filmy, których po prostu nie można zignorować, jeśli pojawiają się w telewizji. Do takich zaliczam "Przekręt", ale i kilka innych pozycji, które Państwu teraz przedstawię. Proszę kliknąć w zdjęcie.
REKLAMA
materiały prasowe
1 z 13
"Gęsia skórka" czyli drogie dzieci, opowiem wam coś strasznie śmiesznego! (2016)
reżyseria: Rob Letterman
scenariusz: Darren Lemke
w rolach głównych: Dylan Minette, Odeya Rush, Jack Black, Ryan Lee
Kojarzycie pisarza o nazwisku R.L. Stine? Bo za oceanem kojarzy go prawie każdy. Powiadano o nim 'król młodzieżowego horroru' albo 'młodzieżowy Stephen King', bo tworzył opowieści grozy właśnie dla nastolatków. Czyli lekkie, ale nie do końca banalne. Znakomicie oswajające dzieciaków z tym, co ich pociągało, a stanowiło zarazem pewien istotny kod popkulturowy.
To na podstawie prozy R.L. Stine'a powstało to, co smarkateria lubi najbardziej - seriale. Najbardziej popularnymi były 'Gęsia skórka', 'Czy boisz się ciemności' albo 'Ulica strachu', dość dobrze łączące kino grozy z kryminałem oraz komedią. Takie kino familijne z dreszczykiem. Z gęsią skórką.
W Polsce tego typu literatury młodzieżowej zawsze brakowało. Nie wiedzieć czemu, niewiele powstało u nas książek grozy dla młodzieży, zabawnych horrorów i thrillerów z przymrużeniem oka. Wszystko jakieś takie na poważnie, jakbyśmy zapomnieli, że nie ma w dziejach literatury i kina nic bardziej konwencjonalnego niż horror. A największa zabawa jest wtedy, gdy się tę konwencję łamie, a nie pilnie jej przestrzega.
Fabularna 'Gęsia skórka' robi to w jeszcze większym stopniu niż jej serialowi protoplaści. Nie tylko bowiem jest kom-horrorem czy też raczej dreszcz-komedią o mocno przygodowym zacięciu i w dobrym tempie, idealnie skrojonym dla młodych widzów. Na dodatek parodiuje sama siebie.
W 'Gęsiej skórce' mamy bowiem do czynienia ze zmaganiami bohaterów ze stworzeniami, które wyłaniają się z kart książek pisanych przez R.L. Stine. To rodzaj projekcji wyobraźni, ot taka 'Niekończąca się opowieść' w nowej wersji.
"Wolne miasto" czyli nie będziemy umierali za Gdańsk (1958)
reżyseria: Stanisław Różewicz
scenariusz: Jan Józef Szczepański
w rolach głównych: Bronisław Dardziński, Stanisław Jasiukiewicz, Hanna Zembrzuska
Różewicz? Ten poeta? Nie, nie. Reżyserem 'Wolnego miasta' - jednego z najważniejszych polskich filmów o początku drugiej wojny światowej - jest jego brat, Stanisław. Był dobrym filmowcem, twórcą m.in. 'Westerplatte'. Ani w tym filmie, ani w 'Wolnym mieście' to, co widzimy na ekranie nie do końca zgadza się z historycznymi faktami, jednakże w wypadku filmu nie to jest najistotniejsze. Film oddziałuje na emocje, a 'Wolne miasto' działa na emocje w sposób silny. W taki, w jaki kino naciskało je kilkanaście lat po zakończeniu wojny.
Stanisław Różewicz nie zrobił dobrego filmu, nie zrobił też filmu prawdziwego, ale zrobił film niezwykle mocno symboliczny. To jego największa siła, to jego główna rola. Dzisiaj 'Wolne miasto' stanowi rodzaj skansenu, pokazującego jak powstawało i jak funkcjonowało kino wojenne tamtej epoki. Ze smaczkami typu debiut Piotra Fronczewskiego w roli chłopca Bogusia (mielibyście Państwo małe szanse na to, by go rozpoznać), młodziutkiego Jana Machulskiego w roli marynarza czy Krystyna Feldman z czasów, gdy była młodą, obiecującą aktorką.
emisja: piątek godz. 17.55 (Kino Polska)
Girl With a Pearl Earring
3 z 13
"Dziewczyna z perłą" czyli pan się rumieni, panie malarzu (2003)
reżyseria: Peter Webber
scenariusz: Olivia Hetreed, Tracy Chevalier
w rolach głównych: Scarlett Johansson, Colin Firth, Tom Wilkinson, Cillian Murphy
Kto by nie chciał namalować Scarlett Johansson? Colin Firth w roli holenderskiego malarza Johannesa Vermeera chce bardzo. 'Dziewczyna z perłą' to historia powstania jednego z arcydzieł XVII-wiecznego malarstwa niderlandzkiego, ale nie taka, jaką opowiedział Lech Majewski w genialnym absolutnie filmie 'Młyn i krzyż', nakręconym na podstawie obrazu Petera Bruegela starszego. Dzieło Petera Webbera to film znacznie bardziej klasyczny.
emisja: piątek godz. 18.20 (Ale Kino)
materiały prasowe
4 z 13
"Vabank" czyli przejdziesz się ze mną do banku i z powrotem? (1981)
reżyseria: Juliusz Machulski
scenariusz: Juliusz Machulski
w rolach głównych: Jan Machulski, Witold Pyrkosz, Jacek Chmielnik, Krzysztof Kiersznowski, Ewa Szykulska, Leonard Pietraszak
Niewielu twórców debiutowało z takim impetem, jak Juliusz Machulski swoim 'Vabankiem'. Debiut okazał się spełnieniem jego marzeń o realizacji filmu osadzonego w stylistyce przedwojennej, nawiązującego do tematyki 'Żądła', a jednocześnie oryginalnego i własnego. Nie wiem czy Juliusz Machulski zdawał sobie sprawę z tego, że uzyska film kultowy.
Dzisiaj 'Vabank' to nawet nie fabuła, na którą taki nacisk kładł reżyser. To zestaw gagów, tekstów i scen, które recytuje się z pamięci jako bonmoty, pointy i żarty. To także przepustka do wielkiej kariery nie tylko dla Juliusza Machulskiego, ale i pozostałych aktorów tego arcydzieła.
"Social Network" czyli lubię to, bo on jej nie lubił (2010)
reżyseria: David Fincher
scenariusz: Aaron Sorkin
w rolach głównych: Jesse Eisenberg, Andrew Garfield, Justin Timberlake, Rooney Mara
Moja ulubiona scena z 'Social Network' - ta ostatnia, gdy Mark Zuckerberg wysyła zaproszenie do znajomych niejakiej Erice Albright (w tej roli Rooney Mara). Dziewczynie, która zirytowała go do tego stopnia, że powstał Facebook. Właściwie The Facebook, bo historię zniknięcia 'The' też poznają Państwo z tego filmu.
Facebook jako historia zemsty? Dlaczego właściwie nie... To poniekąd pasjonujące, gdyż mówi się, że potrzeba jest matką wynalazku. Także potrzeba zemsty. 'Social Network' to jednak nie tylko historia powstania najpopularniejszego portalu społecznościowego, na którym będę również 'szerował' ten przegląd. To także rzecz o tym, że kluczową rolę w losach i rozwoju Facebooka odegrało 'bycie spoko, trendy, na propsie, cool'. Kto wie, czy we współczesnym świecie to nie jest podstawowa siła sprawcza. Żeby coś okazało się udanym wynalazkiem, nie wystarczy by było praktyczne. Musi być jeszcze trendy.
emisja: piątek godz. 20.25 (TVP Kultura)
materiały prasowe
6 z 13
"Tajemnica Westerplatte" czyli nie ma żadnej tajemnicy (2013)
reżyseria: Paweł Chochlew
scenariusz: Paweł Chochlew
w rolach głównych: Michał Żebrowski, Robert Żołędziewski, Jan Englert, Piotr Adamczyk
Należę do tego pokolenia, które o pewnych skrywanych zakamarkach naszej historii dowiadywało się po czasie, często w kuluarach, z bibuł albo opowieści. W każdym razie nie zawsze na lekcjach historii. Kult dla polskiego oręża także stanowił pewien dogmat, zwłaszcza dla tego oręża ''akceptowanego'' przez poprzedni system. Do takowych należało nie tylko Monte Cassino, Narvik, Tobruk, ale także cała kampania wrześniowa z Westerplatte na czele. Bohaterska obrona półwyspu przez garstkę polskich żołnierzy przez całe siedem dni zamiast planowanych kilku czy kilkunastu godzin stanowiła idealny symbol całego września 1939 z jego beznadziejną obroną przed przeważającymi siłami agresora i przy zdradzie zachodnich sojuszników.
Tak było. Było jednak bardzo dawno temu.
Minęły lata i wiele się zmieniło. Runęły także pewne dogmaty. Jestem już duży i wiem już dobrze, że na Westerplatte nie było tak do końca jednoznacznie bohatersko. Wiem to od dawna.
Dlatego tytuł filmu Pawła Chochlewa ''Tajemnica Westerplatte'' traktuję z pewnym zdziwieniem. Do jakich to bowiem tajemnic chce Paweł Chochlew nawiązać? Do faktu, że mjr Henryk Sucharski chciał placówkę poddać już 2, czy nawet 1 września? Że mieliśmy w trakcie tego upiornego tygodnia przypadki tchórzostwa, dezercji, zwątpienia?
Jakaż to tajemnica?
emisja: piątek godz. 23.15 (Polsat)
Mrs Doubtfire
7 z 13
"Pani Doubtfire" czyli zabawny nieszczęśliwy człowiek (1993)
reżyseria: Chris Columbus
scenariusz: Leslie Dixon, Randi Mayem Singer
w rolach głównych: Robin Williams, Sally Field, Pierce Brosnan
Dzisiaj, już po śmierci Robina Williamsa, nieco inaczej patrzymy na jego twórczość. Człowiek, który w gruncie rzeczy kojarzył się wielu zwłaszcza z rolami komediowymi, odszedł w głębokiej depresji, uzależniony od alkoholu i narkotyków.
'Pani Doubtfire' na tym tle wygląda dość szczególnie, bo to komediowa opowieść o człowieku dość nieszczęśliwym, a raczej próbującym znaleźć taki sposób na życie, by szczęśliwym być. W jego wypadku to uzależnienie, która życia nie odbiera - dzieci.
Jest 'Pani Doubtfire' pokazem aktorskich i komediowych umiejętności Robina Williamsa, dla którego film ten stanowi niemal monologiczne show. Niemal, gdyż nie sposób pominąć Sally Field czy też epizodu Pierce'a Brosnana. Jednakże 'Pani Doubtfire' przypomina, że gdy ktoś obsadzał w swym filmie Robina Williamsa, jego dzieło zaczynało od razu sprawiać wrażenie, jakby zostało nakręcone wyłącznie dla niego.
emisja: sobota godz. 13.10 (Polsat)
materiały prasowe
8 z 13
"Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" czyli golę się, jem śniadanie i idę spać (1978)
reżyseria: Stanisław Bareja
scenariusz: Stanisław Bareja, Stanisław Tym
w rolach głównych: Krzysztof Kowalewski, Bronisław Pawlik, Ewa Wiśniewska, Stanisław Tym
Mało kto wie, że to właśnie 'Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz' było filmem, który cenzura Stanisławowi Barei pocięła najbardziej. Usuniętych zostało w całości siedem scen, skrócono dwanaście, a przemontowano pięć. Kto wie, czy wśród tych 24 łącznie scen nie znalazły się równie kultowe, jak te z 'ja to mam, proszę pana, bardzo dobry transport' albo 'tych klientów nie obsługujemy' czy też 'a następny raz jak będziecie chcieli coś powiedzieć o naszym handlu, to się najpierw dobrze zastanówcie'.
I tak jednak 'Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz' zawiera w sobie taką dawkę humoru, że można ten film oglądać wciąż i wciąż. A każde jego pojawienie się w telewizji nie pozwala przełączyć na nic innego.
emisja: sobota godz. 15.55 (Stopklatka)
2016
9 z 13
"Christine" czyli samobójstwo na wizji (2016)
reżyseria: Antonio Campos
scenariusz: Craig Shillowich
w rolach głównych: Rebecca Hall, Michael C. Hall, Maria Dizzia, John Cullum
15 lipca 1974 roku amerykańska dziennikarka telewizyjna Christine Chubbuck pojawiła się na antenie i powiedziała:
- Zgodnie z polityką kanału 40, polegającą na dostarczaniu wam krwi i wnętrzności na żywo i w kolorze, zobaczycie po raz pierwszy - próbę samobójczą.
Po czym strzeliła sobie w głowę. Aż do strzału nikt z ekipy nie przypuszczał, że to nie żart.
Mało znana historia tej dziennikarki nabrała światła dzięki Rebecce Hall i jej znakomitej kreacji. Christine Chubbuck była zmuszana do pracy wbrew sobie w zawodzie, który kochała. Do tworzenia materiałów, których nie akceptowała i sposobu przekazywania informacji, który był jej obcy. Już w 1976 roku po jej historię sięgnął Sidney LUmet w filmie 'Sieć', ale dopiero to dzieło poświęciło się jej w całości.
emisja: sobota godz. 18.05 (Canal+ Film)
materiały prasowe
10 z 13
"Zabójcza broń" czyli buddy movie w rozkwicie (1987)
reżyseria: Richard Donner
scenariusz: Shane Black
w rolach głównych: Mel Gibson, Danny Glover, Gary Busey
"Buddy movie", jeśli ktoś nie kojarzy, to po prostu przyciąganie się przeciwieństw. Ustawienie przed kamera dwóch sprzecznych ze sobą osobowości, charakterów, postaci, które początkowo będą się nawzajem wkurzać, ale ostatecznie zaczną się uzupełniać.
"Tango i Cash", "Zabójcza broń", "Bad Boys", czy chociażby "Gliniarz z Beverly Hills" - we wszystkich tych filmach sensacyjnych wprowadzenie tej prostej zasady momentalnie zmieniało je w komedie. A dzięki temu można było oswoić w nich wszystko, zarówno luki fabularne, jak i zażenowanie akcją, niedoskonałości aktorskie i niedostatki scenariuszowe. Wszystko to przykrywał sobą pastisz, jaki niósł niemal każdy taki "buddy movie".
Całe sensacyjne kino komediowe lat osiemdziesiątych opierało się na tym patencie, a "Zabójcza broń" jest bodajże najdobitniejszym jego przykładem. Klasyka z czasów, gdy widzowie przestali cenić samotnych mścicieli w stylu westernowego Harry'ego Callahana. Zaczęli cenić duety.
emisja: sobota godz. 21.05 (TVN7)
materiały prasowe
11 z 13
"Przekręt" czyli półświatek na pół serio (2000)
reżyseria: Guy Ritchie
scenariusz: Guy Ritchie
w rolach głównych: Brad Pitt, Stephen Graham, Jason Statham, Dennis Farina
Kiedy ostatnio oglądałem w kinie 'Króla Artura' Guya Ritchiego, uświadomiłem sobie jak bardzo rozpoznawalny jest styl tego reżysera. Szybki, brutalny chwilami wręcz montaż, dopowiedzi z offu, wreszcie ten slang. Wszechobecny slang, który nadaje całemu filmowy sztycha.
'Przekręt' to opowieść... a właściwie opowieści z półświatka. Trochę w tym z konstrukcji 'Pulp fiction', ale przede wszystkim to odcisk linii papilarnych Guya Ritchiego. Komizm tego filmu polega na tym samy, na czym polega sukces 'Pulp fiction' - braku jakiejkolwiek recenzji postępków bohaterów. To są gangsterzy w stylu 'Ojca chrzestnego' - nasi, swojscy, pełni uroku.
emisja: sobota godz. 22 (Paramount Channel)
materiały prasowe
12 z 13
"Projekt Monster" czyli kino jako performance (2008)
reżyseria: Matt Reeves
scenariusz: Drew Goddard
w rolach głównych: Lizzy Caplan, Jessica Lucas, TJ Miller
Matt Reeves na pomysł tego przedsięwzięcia wpadł na długo przed emisją filmu. I właściwie sam film miał być tylko częścią, bynajmniej nie najważniejszą Projektu Monster. Stanowił on rodzaj przedsięwzięcia multimedialnego opartego na poczcie pantoflowej, informacji szeptanej, reklamie przekazywanej z ust do ust jak plotka. Tak właśnie - Matt Reeves postanowił przeprowadzić światowy projekt oparty na plotce wszech czasów.
Plotka ta głosiła, że oto na świecie pojawił się stwór iście apokaliptyczny, przypominający wielkie japońskie potwory kaiju takie jak Godzilla. Ponoć go widziano, ponoć nagrano, do sieci przedostawały się spreparowane informacje na ten temat - jakieś krótkie filmiki, relacje, ślady. Na końcu całego łańcucha pogłosek znajdował się film zrealizowany techniką found footage, znaną nam chociażby z "Blair Witch Project".
Zastanawiam się nad tym, co byłoby, gdyby Matt Reeves za temat swego eksperymentu wziął nie wielkiego potwora kaiju, ale cokolwiek innego - nie wiem, np. atak wirusa. Czy udałoby mu się wówczas zebrać ciekawe obserwacje społeczne na temat kina wplątanego w rolę medium.
W każdym razie obejrzenie "Projektu Monster" to nie okazja do tego, by obejrzeć kolejny film o kaiju, ale do tego by przyjrzeć się jednemu z ciekawszych eksperymentów społecznych ostatnich lat, wykraczającemu daleko poza kino.
emisja: niedziela godz. 0.30 (TVN)
materiały prasowe
13 z 13
"Gladiator" czyli sam przeciw lwom, tygrysom (2000)
reżyseria: Ridley Scott
scenariusz: David Franzoni, John Logan, William Nicholson
w rolach głównych: Russell Crowe, Joaquin Phoenix, Connie Nielsen, Richard Harris
Kiedy byłem mały i polska telewizja puszczała monumentalny film "Upadek cesarstwa rzymskiego", zajmował on pół niedzieli. Epopeja filmowa z lat sześćdziesiątych przykuwała moją uwagę całkowicie. "Gladiator" to w zasadzie nowa wersja tamtego filmu.
Cesarz Marek Aureliusz (w tej roli Richard Harris) istniał naprawdę i należał do grona tzw. "pięciu dobrych cesarzy Rzymu". Poza nim byli to jeszcze Hadrian, Trajan, Nerwa i Antoninus Pius. Istniał także Commodus (Joaquin Phoenix), jego syn i następca od 180 roku n.e. To on prowadził rzymskie legiony przeciw germańskim Markomanom, którzy opanowali tereny dzisiejszych Czech, doszli do Dunaju i zagrozili imperium. To właśnie scena bitwy z Germanami otwierająca ten film jest dla mnie najbardziej epicka.
Dzieło Ridleya Scotta jest jednak równie dużym popisem jak "Upadek cesarstwa rzymskiego", przy czym na dużo większym poziomie technologicznym. I ze znacznie mocniej wyodrębnionym, jednoznacznym bohaterem, łączącym w sobie cechy wszystkich przywódców niewolniczych powstań w Rzymie. Współczesnym Spartakusem.
Wszystkie komentarze