Fot. Arkadiusz Ścichocki / Agencja Wyborcza.pl
Śledź
Porcja śledzia w oliwie (50 gramów) to 208 kcal. W śmietanie - już "tylko" 100-150 kcal.
Śledzie mają sporo potasu, który ułatwia usuwanie nadmiaru wody z organizmu, zawierają kwas omega-3, który przyśpiesza przemianę materii i spalanie tłuszczu. Ale uwaga! Zalewając śledzie olejem słonecznikowym zawierającym kwasy omega-6, sprawiamy, że kwasy omega-3 ze śledzia nie są przyswajane.
Śledzie są też źródłem witamin: A, D, E, B6 i B12. Dostarczają także żelazo, cynk, miedź, fosfor i jod. Są pyszne, ale rzeczywiście takie zdrowe?
W 2014 roku szwedzka Agencja ds. Żywności poinformowała, że w śledziach i łososiach z Morza Bałtyckiego wykryła wysoką zawartość toksycznych dioksyn, które biorą się z wody, pokarmu i osadu. - Dioksyny należą do najbardziej toksycznych substancji. Szczególnie podatne na nie są płody i niemowlęta. Podobnie jak PCB są przechowywane w tkance tłuszczowej i przekazywane z matki na dziecko w czasie ciąży i laktacji - ostrzegała. I zaleciła kobietom planującym zajść w ciążę rocznie spożywać mnie więcej niż dwóch, trzech ryb. Na stronie Morskiego Instytutu Rybackiego również znajdują się informacje dla konsumentów na temat dioksyn w rybach z Morza Bałtyckiego.
- Aby przekroczyć dzienną dopuszczalną dawkę danej substancji zanieczyszczającej, trzeba zjeść nierealne dla możliwości człowieka ilości ryb. Takie straszenie konsumenta zanieczyszczeniami jest zwyczajnie niepotrzebne, a przede wszystkim nieuczciwe - mówił niedawno w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Zbigniewem Karnickim z Morskiego Instytutu Rybackiego. Kto ma wciąż wątpliwości, może kupić śledzie i łososie z Atlantyku, gdzie problem nadmiernej ilości dioksyn nie istnieje.
Wszystkie komentarze