Maurowie i jedzenie
Babcie zawsze powtarzają, że woda wyciąga i człowiek robi się głodny, więc nie możemy pominąć, co ciekawego można zjeść w Algarve. Sama nazwa Algarve wywodzi się od Al-Gharb, arabskiego słowa oznaczającego zachód (w domyśle: zachód muzułmańskiego świata). Te wpływy widać też w kuchni.
W Algarve wśród deserów królują więc nie tylko znane z Lizbony Pastel de Nata z budyniem. Ważny jest też marcepan (ciasteczka bolinhos de amendoa), a idąc na słodkie, znajdziemy ciastka na miodzie, z migdałami czy figami.
Co z "konkretami" na talerzu? Tuńczyki i sardynki, małże, a dalej od wybrzeża wieprzowina i drób, a nawet zupa z zająca i duszona kuropatwa. Poza tym, oczywiście, krewetki. Do obiadu lub kolacji popijemy wina z okolic Lagos, Taviry i Portimao.
Jeśli chcemy rozkoszować się świeżymi owocami i warzywami, to wypełniają one (czereśnie, truskawki, melony, winogrona, figi) stragany w Barrocal. To nie turystyczna, a rolnicza część Algarve, która znajduje się między wzgórzami a wybrzeżem. Zjemy tu też dokładnie duszone - ugotowane w pękatym naczyniu - owoce, do których czasem dodaje się kawałki kurczaka lub wieprzowiny (cataplana).
Wszystkie komentarze