O taką energię chodzi specom od rewitalizacji, chociaż - w zupełnie innej scenografii.
Od Bałtyku wieje więc huragan optymizmu, a ja, żeby nam nie urwało łbów, rozstawiam sceptyczny parawan, na którym odmalowano pouczające przestrogi.
Latem, gdy Maltańskie widać lepiej, można uderzyć w dzwon sanitarnego zamordyzmu i wołać o szybkie zrównanie osiedla z ziemią. Ale to metoda równie prymitywna jak zabudowa, z którą ma się rozprawić. Kiedy stoi się pośrodku, na centralnym niby-placu czy też wybiegu dla psów dopada człowieka beznadzieja i wstyd wrażliwca podglądającego obce ludy
Azyl czy tradycja - nad poznańskim zoo zawisły chmury w mrocznym kolorze majowego nieba. W politycznych przepychankach o faunę nie słychać nic o przestrzeni, w której pokazuje się nam zwierzaki.
Kolorowe domki, historyczne weduty, koziołki - grozi nam inwazja grzecznych oficjalnych murali. A może się tak trochę podroczyć? Marzą mi się ślepe ściany z arcybiskupem, słoniem lub śrubą dokręcaną lokatorom. A nawet ponury malunek z dzisiejszym mottem: "fe, zły słodki mural, niedobry".
Wielki Tydzień, duża sprawa: magistrat pożegnał się z projektem komunalnych domów trzaskanych od sztancy. Wspaniale, nie muszę ponownie pluć jadem i wrzucać ich na świąteczną listę zjawisk i ludzi, których należy jak najszybciej poświęcić na rzecz lepszych następców.
Chcesz się dowiedzieć więcej o Poznaniu? Jedź do Warszawy. Opowieść o naszym mieście ma dziury i wymaga cerowania.
Gdzie powinno być miejsce na pokazywanie planów, warsztaty, dyskusje i działania na bazie wciąż niezrealizowanej makiety miasta? Czemu właśnie nie przy 27 Grudnia, na widoku, w jednym z obiektów teatralnego przedpola, który może pojawić się tutaj, oczywiście po konkursie.
Handlowa sieć z płazem w szyldzie oszpeciła ostatnio śródmieście nielegalnym pawilonem, który szybko zniknął po interwencji społeczników i urzędów. Warto pójść za ciosem i zabrać się za setki mniej spektakularnych blaszaków. Niby to chuchra, a trzymają się mocno.
Gdzie nakręcić kolejny smutny film o Wałbrzychu bez dołowania się wyjazdem do Wałbrzycha? Może to ostatnie lata, by zrobić to na Głównej.
Dziś tekst z gatunku "zdarta płyta". Trochę mi mdło, bo muszę się powtarzać, ale czasem trzeba jak kataryna, a wtedy albo cię pacną jak natrętną muchę, albo wreszcie zrozumieją, o czym brzęczysz. Naiwnie liczę na to drugie. O czym więc dzisiaj? O domach komunalnych. Ostatnio było rok temu; ale znowu jest powód; a że wczoraj był Dzień Świstaka, to czuję się rozgrzeszony.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.