W awanturze o "rewitalizację" rynku Łazarskiego nie do końca chodzi o konkretną liczbę drzew czy powierzchnię zieleni. Nie chodzi o tę bolesną dosłowność. Idzie o nasze, poznaniaków, odczucia i emocje. Oto znaleźliśmy się w pewnej przestrzeni, którą pokazywano nam wspaniałą, a teraz czujemy się tutaj źle. Bardzo źle.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.