Dzisiaj stwierdzam, że to Franciszek Sterczewski miał rację. Lepiej odczytał potrzeby poznaniaków, może i moje własne. Wiedział, co robi (a nawet jeśli twierdzi, że nie wiedział, bo działał spontanicznie, to i tak wiedział). Więc wierzę, że wie i teraz, gdy organizuje pikniki obywatelskie.
Uczestnicy drugiego już Pikniku Obywatelskiego w Poznaniu zastanawiali się, jakim mówić językiem, by będąc dosadnym, nie nikogo nie wykluczał, był zrozumiały dla jak największej liczby ludzi.
Upał nie zniechęcił poznaniaków. Piknikowali na Placu Wolności, debatowali o roli mediów i zastanawiali się, jak wykorzystać społeczną energię wytworzoną przez łańcuchy światła
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.