Jest opowieść Artura Domosławskiego o Zygmuncie Baumanie czymś, czego po tym autorze mogliśmy się spodziewać - dziełem iście epickim. Napisaną z rozmachem biografią jednego z najbardziej znanych na świecie współczesnych polskich myślicieli, który w swej ojczyźnie "stał się kukłą do rytualnego poniewierania".
W dwóch kwadratowych bryłach lodu przez godzinę artysta Piotr C. Kowalski wycinał mechaniczną piłą kształt dwóch liter "Z" i "B", czyli inicjałów Zygmunta Baumana. Rzeźbę postawił na czarnym podeście przy kamienicy na poznańskich Jeżycach, gdzie Bauman mieszkał w młodości.
Na liście stu najważniejszych dzieł socjologicznych na świecie znajdują się tylko dwie prace polskich autorów: "Chłop polski w Europie i Ameryce" Floriana Znanieckiego (i amerykańskiego socjologa Williama Izaaka Thomasa) oraz "Etyka ponowoczesna" Zygmunta Baumana. Obaj wielcy humaniści byli silnie związani z naszym miastem.
- Coś niezwykłego dzieje się wokół tej książki - mówi Andrzej Niziołek, który przygotowuje do druku wspomnienia Noacha Lasmana. Zbiórka funduszy, którą ogłosił na ten cel na portalu Wspieram.to, spotkała się ze wspaniałym odzewem. Jest szansa, że dzięki niej uda się stworzyć jeszcze jedną książkę: z listami, jakie pisali do siebie Lasman i Zygmunt Bauman.
- Temat umarł śmiercią naturalną - mówi Tomasz Rosiński, były działacz partii Razem, który chciał, by w Poznaniu zawisła tablica ku czci słynnego socjologa prof. Zygmunta Baumana. Przedstawiciele partii zapowiadają, że być może wrócą do tego pomysłu jesienią.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.