- środa, 29 czerwca 2016
-
Mimo ostrych słów szefa komunistycznego rządu, strzały w mieście rozlegają się jeszcze w nocy z 29 na 30 czerwca. Do strzelaniny dochodzi przy 10. wojskowym magazynie żywności oraz przy magazynach 111 Szpitala Wojskowego na Grunwaldzkiej. Ostrzelani zostają żołnierze 38 pułku piechoty, stacjonujący w parku Kasprzaka (dziś Wilsona) i na terenie MTP.
-
Premier Józef Cyrankiewicz wygłasza w poznańskim radio przemówienie. Ma być one przestrogą nie tyle dla spacyfikowanego już miasta, ile dla pozostałych Polaków. Cyrankiewicz mówi o "zbrodniczej prowokacji" imperialistycznej agentury, która miała wykorzystać "istniejące bezsprzecznie bolączki i niezadowolenie w niektórych zakładach pracy". - Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie!" - grozi premier.
-
W godzinach popołudniowych ulicą Dąbrowskiego przemaszerowuje znowu kilka tysięcy demonstrantów. Próbują dojść pod budynek WUBP, jednak widząc stojące tam czołgi tłum rozchodzi się.
-
Do miasta wraca powoli normalne, codzienne życie. W niektórych sklepach pojawia się pieczywo, a od 14. pracownicy MPK przystępują do naprawy sieci trakcyjnej i uruchamiania komunikacji miejskiej. Rano rozpoczyna działalność Poczta Polska, po południu - MTP. Pod nadzorem wojska z poznańskiego dworca zaczynają kursować pociągi.
Mimo to na ulicach nadal stoją czołgi i piechota w gotowości bojowej. Władze ciągle obawiają się walk w mieście, kierując kolejne pododdziały do Stomila czy ZNTK.
Wojsko rozprasza też zbierających się do kolejnych protestów ludzi pod Swarzędzem. Funkcjonariusze UB i MO toczą pod Puszczykowem walkę z uzbrojonymi cywilami w samochodzie ciężarowym warszawa. Chwytają 6 przeciwników.
-
Część wojska skierowana zostaje do strajkujących zakładów pracy w Luboniu. Załogi większości zakładów w Poznaniu nie podejmują pracy.
-
Wojsko likwiduje pojedyncze stanowiska ogniowe powstańców. W ciągu 29 czerwca utworzone z wojska, KBW i milicje grupy szturmowe niszczą w sumie 29 stanowisk. Jednocześnie wyłapywani są poznaniacy, którzy stawili opór z bronią w ręku. Aby uniemożliwić im ucieczkę z miasta, gen. Popławski wydaje już w nocy rozkaz zablokowania dróg wylotowych z Poznania.
-
Nad ranem do Poznania wkraczają jednostki 5. Dywizji Piechoty. Zadaniem 5. DP jest m.in. ochrona gmachu WUBP, koszar KBW, ZNTK, patrolowanie ulic i udział w likwidacji poszczególnych stanowisk ogniowych.
Wcześniej do miasta ściągnięto 4. Dywizję Piechoty - jej jednostki skierowano do ZISPO, w rejon Międzynarodowych Targów Poznańskich oraz ul. Dąbrowskiego i ul. Polnej, w okolicy których rozlegały się jeszcze od czasu do czasu strzały.
-
W nocy w różnych punktach miasta dokonywane są intensywnych aresztowania osób, które przewożone są do tzw. punktu filtracyjnego na Ławicy. Zatrzymani są bici i poniżani.
Po 14 godzinach walk władza ludowa znowu przejmuje panowanie nad sytuacją w Poznaniu.
W wydarzeniach 28-29 czerwca 1956 r. ginie 57 osób, a około 650 zostało rannych.
Na Ławicy znajduje się ponad 1000 zatrzymanych. UB zabiera się za identyfikację tzw. winnych...
- wtorek, 28 czerwca 2016
-
Budynek UB zostaje ostatecznie odblokowany, choć jeszcze w ciągu nocy w mieście słychać wymianę strzałów.
-
Do Poznania z obozu ćwiczebnego w Wędrzynie przybywają jednostki 4. Dywizji Piechoty 2. Korpusu Armijnego. W tym momencie na ulicach miasta jest już ponad 300 czołgów, które strzelają do stanowisk ogniowych utworzonych przez powstańców.
-
W Poznaniu wprowadzona zostaje godzina milicyjna, która obowiązuje do 4 rano. Mimo to walki trwają nadal - w okolicy ul. Kochanowskiego i Zamku.
-
Do Poznania wkraczają jednostki 2. Korpusu Pancernego: 19 i 10 Dywizja Pancerna. Przed wymarszem do miasta żołnierzom rozdano amunicję i ulotki, w których czytali:
Wrogowie naszej Ojczyzny - zagraniczne ośrodki imperialistyczne i ich poplecznicy w kraju, usiłując skompromitować Polskę w oczach zagranicy, spowodowali w okresie Międzynarodowych Targów Poznańskich poważne zaburzenia na terenie miasta.
Specjalnie przysłana z Warszawy grupa oficerów-politruków instruuje żołnierzy, że zaburzenia wywołali zachodnioniemieccy agenci, przysłani do Poznania w skrzyniach z maszynami na MTP.
Mimo wprowadzenia do walk w sumie prawie 1800 żołnierzy i 130 czołgów, walki z kilkuset słabo uzbrojonymi poznaniakami - szczególnie w rejonie gmachu UB - toczą się do późnych godzin wieczornych. Wśród poznaniaków górę bierze przekonanie, że strzelają do nich Rosjanie, przebrani w polskie mundury. Po ulicach kolportowane są fantastyczne plotki, jakoby rząd komunistyczny w Warszawie został obalony, a UB w Poznaniu jest ostatnią ostoją dawnego systemu.
Od rana do wieczora demonstranci zdobywają broń w Studium Wojskowym Wyższej Szkoły Rolniczej, Studium Wojskowym przy Akademii Medycznej i Politechnice. Grupy demonstrantów na ciężarówkach rozbrajają także VIII Komisariat MO na Junikowie, V Komisariat MO na Wildzie, posterunek MO w Swarzędzu, Puszczykowie, Rokietnicy, straż Obozu Więźniów w Mrowinie pod Szamotułami i posterunek MO w Mosinie.
Opór stawiają milicjanci w Czempiniu - tego posterunku nie udaje się poznaniakom rozbroić.
-
Pod wpływem niekorzystnych meldunków z miasta władze zarządzają alarm bojowy dla 2. Korpusu Pancernego znajdującego się na poligonie w Biedrusku.
-
Władza jest zaskoczona siłą ujawnionej społecznej nienawiści. - Przeraziłem się. Nie spodziewałem się takiej nienawiści, jaką odczułem, znajdując się w środku mas. Byliśmy przyzwyczajeni, że wszyscy nas popierają - wspominał przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych Wiktor Kłosiewicz, który 28 czerwca 1956 r. wraz z sekretarzem Edwardem Gierkiem znalazł się na poznańskim Rynku.
-
Na Dworcu Głównym PKP tłum linczuje kaprala UB Zygmunta Izdebnego. Nienawiść do UB jest tak wielka, że tłum nie dopuszcza do ciężko rannego ubeka karetki pogotowia. Izdebny umiera po przewiezieniu do szpitala.
-
Ostrzał gmachu UB prowadzony jest z ponad 20 stanowisk. Na ulicach miasta trwa łapanka osób, rozpoznanych jako funkcjonariusze UB. Kilku z nich zostaje pobitych do nieprzytomności.
-
Między godz. 14-16 na zapleczu garaży UB w niewyjaśnionych okolicznościach ginie od postrzału 13-letni Roman Strzałkowski. Powszechnie kojarzono jego postać z chłopcem, który pod gradem kul przejął od rannej tramwajarki biało-czerwony sztandar i zginął, biegnąc z nim w stronę UB. Ale w obydwu wydarzeniach prawdopodobnie wystąpiła niesamowita zbieżność rysopisów dwóch chłopców. Nieznany z nazwiska chłopiec ze sztandarem zginął 2-3 godziny wcześniej niż Romek.
-
Na lotnisku Ławica ląduje gen. Stanisław Popławski, który przejmuje dowództwo akcji pacyfikacji miasta od dowódcy 10 pułku KBW. W pierwszej kolejności Popławski nakazuje odblokować oblężoną siedzibę UB. Wzywa do Poznania kolejne dywizje.
-
Kolejne dwa czołgi przebijają się jednak przez tłum i zajmują pozycje przed gmachem UB. Żołnierze strzelają do demonstrantów. Początkowa sympatia tłumu do wojska przeradza się w nienawiść.
-
Gdy strzały milkną na dłuższą chwilę, ranni przenoszeni są do szpitala Raszei.
-
Również druga próba przebicia się trzech czołgów i dwóch plutonów wojska do oblężonych na Kochanowskiego kończy się niepowodzeniem, a jeden z opanowanych czołgów ostrzeliwuje z broni maszynowej siedzibę UB.
-
- Wojsko z nami, wojsko z narodem! - skandują poznaniacy. Opanowują dwa czołgi, które przejeżdżają przed gmachem UB i wracają do OSWPiZ.
-
Pod oblegany gmach ściągają kolejni cywile, uzbrojeni w karabiny z więzienia na Młyńskiej. Rozpoczynają regularny ostrzał siedziby UB.
Pod naciskiem lokalnych władz partyjnych, około godz. 11.00 komendant Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych (OSWPiZ) kieruje do ochrony wyznaczonych obiektów w Poznaniu 300 elewów oraz 16 czołgów, 2 transportery BTR i 30 samochodów. Do ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa wysłano początkowo dwa czołgi i dwa plutony podchorążych na dwóch samochodach ciężarowych. Żołnierze mają zakaz użycia broni. Pod wpływem perswazji demonstrantów pozwalają się rozbroić.
-
Demonstranci rozbijają magazyn broni w budynku więzienia, zabierają 74 sztuki broni i duże ilości amunicji.
-
Na ul. Kochanowskiego demonstrantom nie udaje się z marszu zająć gmachu UB, rzucają więc w okna kamieniami. Początkowo zabarykadowani w budynku funkcjonariusze UB, wzmocnieni 17-osobowym oddziałem żołnierzy KBW, odpędzają napastników strumieniami wody. Około godz. 11.00 padają pierwsze strzały z budynku UB - i pierwsi zabici.
Precz z faszystami! SS-owcy! Bandyci! - krzyczy wzburzony tłum.
Demonstranci rozbiegają się, zaczynają plądrować pobliskie mieszkania funkcjonariuszy UB. Wchodzą do garaży UB, przy których znajduje się stacja benzynowa. Za pomocą butelek z benzyną próbują podpalić siedzibę UB.
-
Kiedy na Młyńską docierają wiadomości o tym, że na Kochanowskiego UB "morduje kobiety i dzieci", spośród zdobywców więzienia formuje się kilkunastoosobowy oddział uzbrojonych mężczyzn, który wyrusza pod gmach UB.
-
Po godz. 11 demonstranci wchodzą do budynku Sądu Powiatowego i Prokuratury na ul. Młyńskiej. Wyrzucają na ulicę akta i podpalają je.
-
Demonstranci otwierają cele i wypuszczają 252 więźniów.
-
Manifestanci szturmują bramy więzienia, które wyważone zostają siłą. Służba więzienna nie stawia oporu.
-
Wśród manifestantów jest też młodzież.
-
Po drodze na Kochanowskiego poznaniacy zrzucają z dachu budynku Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy ul. Dąbrowskiego zagłuszarki zachodnich audycji radiowych.
Demonstranci docierają na ul. Kochanowskiego i na ul. Młyńską kwadrans po 10.
-
W tłumie przed Zamkiem rozchodzi się plotka (kolportowana początkowo przez przemawiającego do megafonu mężczyznę) o aresztowaniu delegacji robotniczej - co jest nieprawdą. Tłum spontanicznie rusza uwolnić delegatów do więzienia przy ul. Młyńskiej - i na ul. Kochanowskiego, gdzie znajduje się budynek Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Wznosi hasła: Chcemy wolności!, Niech żyje Mikołajczyk!
-
W ochronę budynku UB przy ul. Kochanowskiego włącza się wojsko.
-
Jedno z najważniejszych haseł: "Chleba!".
-
Grupy poznaniaków wchodzą bez problemu na teren MTP, informując cudzoziemców o swoich żądaniach i sytuacji w Poznaniu.
-
W tym samym czasie grupa demonstrantów wpada do budynku Komendy Wojewódzkiej MO i nakłania milicjantów do wzięcia udziału w manifestacji. Mimo obecności tłumów w komendzie, nie ginie w nim żadna sztuka broni.
-
-
-
-
-
Wincenty Kraśko, sekretarz propagandy KW PZPR, próbuje przemawiać do stojącego pod gmachem KW tłumu, ale tylko denerwuje manifestantów.
-
Delegacja robotników wchodzi do sąsiadującego z Zamkiem gmachu KW PZPR. Jeden z demonstrantów, student Politechniki Tadeusz Bieniek żąda od Wincentego Kraśki - sekretarza propagandy KW PZPR - aby do Poznania natychmiast przyjechał premier Józef Cyrankiewicz.
-
Grupa manifestantów, która weszła do Zamku, wywiesza na maszcie na dachu budynku białą flagę - na znak, że władza się poddała. To wzbudza wielką radość wśród zgromadzonych na placu.
-
Wyłoniona z tłumu delegacja udaje się na rozmowy z przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej, Franciszkiem Frąckowiakiem. Delegaci domagają się przyjazdu premiera Józefa Cyrankiewicza lub I sekretarza KC PZPR Edwarda Ochaba.
-
-
Robotnicze pochody ze wszystkich kierunków miasta przyszły pod Zamek - siedzibę Miejskiej Rady Narodowej. Tłum na placu przed Zamkiem gęstnieje z każdą chwilą! W krótkim czasie może tu być ok. 100 tys. ludzi!
-
Robotnicy czekają na swoich kolegów nadchodzących z całego Poznania.
-
Czoło pochodu zatrzymuje się na placu Stalina.
-
UB notuje: na trasie pochodu demonstranci niszczą tylko czerwone szturmówki i portrety partyjnych notabli. Obok haseł o podłożu socjalnym pojawiają się także żądania natury politycznej: "Chcemy wolnej Polski! Precz z Ruskimi! Chcemy wolnych wyborów!") i religijnej ("My chcemy Boga, żądamy religii w szkołach!").
-
Zamierają fabryki, biura i komunikacja miejska w Poznaniu. Pracują tylko zakłady niezbędne dla funkcjonowania miasta: gazownia, elektrownia, szpitale, wodociągi.
-
Główny pochód skręca na zachód i maszeruje obok wejścia na Międzynarodowe Targi Poznańskie. Potem demonstranci idą na Jeżyce, gdzie zostają przyjęci z sympatią przez sprzedawców na Rynku Jeżyckim. Załoga restauracji Europejska wynosi nawet do robotników trunki i zakąski na tacach.
-
Władza ludowa zaczyna reagować. Po około dwudziestu minutach od rozpoczęcia kończy się alarm na poligonach w Wędrzynie i w Biedrusku. Mundurowi już wiedzą o rosnącym tłumie w Poznaniu, już są gotowi.
-
Do pochodu przyłączają się robotnicy ZNTK, MPK, Wiepofamy, Poznańskich Zakładów Maszyn Żniwnych, Zakładów Przemysłu Gumowego i innych zakładów. Pochód szybko rośnie do 30 tys. ludzi.
-
Z Dzierżyńskiego (dzisiaj 28 Czerwca 1956) robotnicy przechodzą w Przemysłową, Gwardii Ludowej (Wierzbięcice) i Marchlewskiego (Królowej Jadwigi).
-
Dziesięć tysięcy cegielszszaków idzie równym, miarowym krokiem ul. Dzierżyńskiego (dziś 28 Czerwca) w kierunku centrum miasta. Z daleka słychać miarowy stukot drewniaków - robotniczego obuwia. Demonstranci intonują "Jeszcze Polska nie zginęła", a potem "Boże coś Polskę".
-
Cegielszczacy wychodzą na ulicę. Do robotników dołącza wielu partyjnych.
-
Wyje syrena główna w Cegielskim. To znak też dla innych poznańskich fabryk, że zaczyna strajk.
-
Jeszcze raz uruchomiona jest syrena w Ceglorzu. Tysiące robotników nie ma wątpliwości - to znak, by wyjść na ulice Poznania.
Syrena fabryczna wzywa do strajku wszystkich robotników Zakładów im. Józefa Stalina. Robotnicy W-3 obchodzą inne wydziały ZISPO (W-2, W-4, W-6, W-8). Ich załogi przyłączają się do protestu. - Chcemy żyć jak ludzie! Żądamy podwyżki płac, obniżki cen i norm! - krzyczą. Robotniczy pochód przechodzi przez główną bramę Cegielskiego.
"Nasz zamiar był taki: wyjść na miasto pod Zamek, zamanifestować, wrócić (...) na zakład i stanąć" - wspominał uczestnik pochodu Krzystof Kaniewski, robotnik z W-3.
-
Licząca ponad 2 tysiące pracowników załoga W-3 w Cegielskim nie podejmuje pracy, a nocna zmiana nie opuszcza zakładu.
Robotnicy gromadzą się w głównej hali suwnicowej. Są rozgoryczeni i źli. Mają już dość rozmów z władzami, zapowiedzianych na godzinę ósmą.
"Nie chcą rozmawiać z naszymi delegatami, to niech rozmawiają z całą załogą. Wychodzimy!" - decydują.
Czerwiec 1956. Tak wyglądał "czarny czwartek" w Poznaniu godzina po godzinie [relacja w czasie rzeczywistym]
Piotr Bojarski
Inne
Więcej na ten temat:
czerwiec 1956