Fot. Ze zbiorów Miejskiego Konserwatora Zabytków / Jerzy Miecznikowski / WKZ Poznań
Idziesz do kina czy na film?
W 1958 r. świat zakochał się w grze nowych mistrzów świata Brazylijczyków. Zakochali się też polscy kibice, którym na widok popisów Pelego, Garrinchy i innych Latynosów opadała szczęka, a oczy wychodziły na wierzch. "Na widok" - to kluczowe. Fragmenty spotkań mundialu w Szwecji można było zobaczyć w Polskiej Kronice Filmowej. Do kina kibice chodzili więc nie na film, a na kronikę. A konkretnie - na Brazylię.
W Poznaniu były wtedy dwa większe kina - Apollo i Bałtyk - oraz parę mniejszych, w tym Muza, Rialto i nieistniejące już kino Warta przy ul. 27 Grudnia, w zburzonej potem kamienicy przed Teatrem Polskim (na zdjęciu).
- Ile ja wtedy czasu spędzałem w kinie! Mnóstwo godzin! Najczęściej w Warcie. Widziałem każdą kronikę kilkanaście czy kilkadziesiąt razy. Drybling Garrinchy, gdy ogrywał Kuzniecowa, umiałem szczegółowo rozrysować. Do dziś pamiętam cały skład tamtej Brazylii - opowiada Jacek Hałasik. Do Warty chodził też Andrzej Kuczyński: - Wychodziłem po kronice, przed filmem. Seanse przedpołudniowe były naprawdę tanie. Kosztowały, w zależności od miejsc, 1,35 zł i 1,05 [dla porównania, znaczek na kartkę pocztową kosztował 40 gr - red.] - mówi. - Gdyby nauczyciele sprawdzili parę seansów, znaleźliby na sali wielu uczniów, którzy powinni być w tym czasie w szkole - śmieje się Hałasik.
Zobacz kronikę z powrotu brazylijskich piłkarzy z pucharem świata do ojczyzny.
Wszystkie komentarze