mapy.google.pl
Kliknij, by dokładnie prześledzić trasę na mapie.
By rozpocząć drugą wycieczkę, najlepiej wsiąść z rowerem do pociągu i podjechać do Obornik Wlkp. Z tutejszego dworca kolejowego mamy żabi skok do Kowanówka, choć nas bardziej interesuje położony w lesie parking naprzeciwko szpitala rehabilitacyjnego. Parking z mapami i informacjami o atrakcjach okolicy uznać można za symboliczne wrota do kilkugodzinnej eskapady wzdłuż Wełny i po wschodnich krańcach Puszczy Noteckiej.
Początkowo szlak wije się po wysokiej skarpie wzdłuż płynącej dużo niżej rzeki (po drodze jest fajny punkt widokowy). Krajobraz przypomina nieco otoczenie karpackich potoków. Mijamy położone na styku Flinty i Wełny Rożnowice. Jest woda, są więc i dwa mosty, przystań kajakowa, domy z bali do wynajęcia, wiata biesiadna.
Kontynuując pedałowanie skrajem lasu przy Wełnie dotrzemy do Jaracza - urokliwej wsi z Muzeum Młynarstwa i Urządzeń Wodnych.
Fot. Piotr Skórnicki
Fot. Piotr Skórnicki
W byłej osadzie młyńskiej podziwiać można np. prawdziwy młyn wodny z XIX w. i dwa wiatraki, w tym typowy dla wielkopolski koźlak. W kolejnym obiekcie - "Domu Młynarza" znajduje się aż 40 wiatraków z całej Polski. Jak się tam zmieściły? To po prostu małe, drewniane modele.
Fot. Piotr Skórnicki
Fot. Piotr Skórnicki
Żegnamy się z Wełną i wjeżdżamy do otuliny puszczy. Przed nami długa prosta droga przez las, a po kilkuset metrach niesamowity widok. Z mapy wynika, że nad małym jeziorkiem przy osadzie Piłka-Młyn znajduje się kąpielisko i ośrodek wypoczynkowy. Prawda okazuje się bolesna. Bo jezioro jest wyschnięte, a nad jego brzegiem stoi zrujnowany ?peerelowski? blok, który być może kiedyś był ośrodkiem, ale dzisiejsza ruina go nie przypomina.
fot. Jakub Łukaszewski
Można się przestraszyć, a że jesteśmy w środku lasu, więc szybko pedałujemy w stronę cywilizacji. Jej namiastką będzie wieś Lipa - typowa ?ulicówka? położona za szosą łączącą Oborniki z Czarnkowem. Odcinek przez Lipę ma całe 3 kilometry, więc za wsią znów warto "skręcić w przyrodę". Wybór pada na rezerwat "Bagno Chlebowo". To największe torfowisko w Wielkopolsce. Ponoć można tu spotkać bobry, żurawie, gągoły, orła bielika i żmije. Nic z tego nie widziałem. Zamiast tego obszczekał mnie pies, ale to już obok leśniczówki, po drodze do Podlesia. Zmotywował mnie do szybszego pedałowania, a przyspieszenie akurat się przydało. Bo zaraz potem, na leśnej drodze przed Podlesiem puszcza pokazuje swoją najgorszą stronę - miękki piach, który trudno pokonać nawet na grubych oponach. Nic to, trzeba zejść z roweru i pchać go, raz z górki, raz pod górę.
Podlesie to wieś zupełnie inna od Lipy. Lubię te niewielkie, kilkunastodomowe osady w Puszczy Noteckiej. Cisza, spokój, stare domy z czerwonej cegły, a jak już ktoś buduje coś nowego, to raczej z gustem, bez pstrokacizny. Najczęściej obok znajduje się też - niestety zapomniany i w ruinie (wyjątek to Bucharzewo) - ewangelicki cmentarz. W Podlesiu są dwa: przy asfaltowej drodze na Kiszewo i na Boruszyn.
Ja jadę lasem (baaaardzo długi, kilkukilometrowy odcinek) do Stobnicy nad Wartą. Po drodze mijam tylko miejsca wycinki drzew i przechadzającą się rodzinę danieli.
Ostatnio jeden z międzychodzkich leśników opowiadał, że po wielu latach nieobecności do Puszczy Noteckiej wróciły wilki.
PIOTR SKÓRNICKI
Takim rozmyślaniom sprzyja fakt, że dojeżdżam do Stobnicy, gdzie znajduje się prawdziwy Wilczy Park, w którym naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego hodują wilki, obalając mity na temat tych zwierząt i pokazując je ludziom (trzeba wcześniej umówić się przez telefon).
W Stobnicy warto też rzucić okiem na marinę (tak, jest ich na Warcie coraz więcej) oraz stalowy most kolejowy przez Wartę z początku XX w. - niestety nieczynny.
Wracamy do Obornik wzdłuż Warty. W Kiszewku ciekawiej będzie zjechać z asfaltówki i podjechać śladem dawnego torowiska. Oczywiście pedałuje się trudniej, ale dzięki temu widać przez jak dziki teren musiał kiedyś przedzierać się pociąg i ile pracy kosztowało złomiarzy rozkradzenie torów na byłej trasie do Obrzycka.
Za sobą mamy już kilkadziesiąt kilometrów, więc w Bąblinie darujemy sobie dwór, a na jego wysokości skręcamy w polną drogę do Nowołoskońca. W ten sposób przeoczymy zabytek, ale w domu będziemy prędzej. Bo z Nowołoskońca (wieś raczej z tych ładniejszych) prowadzi już sympatyczna, dużo łatwiejsza niż przez puszczę, ścieżka do Dąbrówki Leśnej i Kowanówka.
Wszystkie komentarze