reżyseria: Marc Webb
scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
w rolach głównych: Andrew Garfield, Emma Stone, Jamie Foxx, Dane DeHaan
Próbowałem sobie shierarchizować superbohaterów jako postaci - od najnudniejszej do najciekawszej. Na samym dole: Superman, intrygujący mniej więcej tak samo jak jego loczek na czole. Przed nim - Ironman, kawalarz i trefniś, ale raczej błazen niż solidna postać. Gdzieś z przodu Hellboy - zblazowany cynik wypelniony sarkazmem aż po spiłowane rogi. Następnie Batman - mroczny arystokrata o równie mrocznej przeszłości, oraz Spider-Man - zwykły chłopak, którego losy zmienia nie tyle samo ukąszenie go przez specjalnego pająka z laboratorium, ale raczej okoliczności życiowe, przez które musi przejść. Szczerze mówiąc, nie wiem który z nich jest bardziej intrygujący - Bruce Wayna (Batman) czy Peter Parker (Super-Man). Wiem jednak, że są jacyś. Na tyle, by dało się zrobić o nich ciekawe filmy, z rozbudowanym fundamentem cech, zachowań i wszystkiego tego, co tworzy postać filmową.
Peter Parker wydaje się osobą bliższą rzeczywistości i naszemu codziennemu życiu. To nie jest multimilioner skrywający się pod maską nietoperza, który żyje w ciemnym pałacu niczym tajemny czarnoksiężnik, na dodatek w fikcyjnym mieście Gotham. Peter Parker ma więcej skóry i kości niż Bruce Wayne. Jest chłopakiem, uczniem, sierotą, nowojorczykiem, przechodniem. Ma swoje życie, zupełnie realne.
W pierwszej części ?Niesamowitego Spider-Mana? mieliśmy do czynienia bardziej z człowiekiem niż superbohaterem, bardziej z Peterem Parkerem niż ze Spider-Manem, co od razu odbiło się na efekciarskiej warstwie filmu. Marc Webb jej nie pominął, ale też nie przecenił.
W części drugiej doszedł do słusznego pewnie wniosku, że dalszy rozwój ten opowieści bez zrobienia show na ekranie się nie obędzie. ?Niesamowity Spider-Man 2? jest zatem efektowniejszy od poprzednika, w większym tempie i na większych wysokościach. Na dzień dobry dostajemy bardzo mocny strzał w postaci kamery ustawionej ruchomo, pokazującej świat, po którym w szybkim tempie przemieszcza się ukąszone chłopię z jego perspektywy.
Cóż, tego też nikt dotąd nie próbował. To znaczy, próbował Zack Snyder w ?Człowieku ze stali?, ale mu nie wyszło. Marcowi Webbowi wychodzi, jednakże w dalszej części filmu z takiego pokazania perspektywy bycia superbohaterem (czytaj: człowiekiem bez ograniczeń) się wycofuje. Pewnie z troski o błędnik swoich widzów. Wprowadza za to zwolnienie tempa, stopklatki i inne matrixowe wynalazki, któorych nie znoszą, ale bez których podobne kino dzisiaj obyć się nie może.
Recenzję tego filmu można przeczytać tutaj
emisja: piątek godz. 20.05 (Polsat)
Wszystkie komentarze