fot. MPK Poznań
Roman Wachowiak
Roman Wachowiak pamięta, jak w dzieciństwie złapał pierwszą rybę. - Biegłem do domu, żeby pochwalić się nią. To był miętus, teraz bardzo rzadka ryba pod ochroną - wspomina.
Wędkuje od dziecka. Tematem zainteresował go ojciec. Mieszkali na Śródce. - Moją pierwszą 'wędką' był kij bambusowy. Chodziliśmy na ryby nad Maltę, gdy jeszcze było można. Wtedy żyło tam wiele ryb - wspomina motorniczy.
Teraz Wachowiak wędkuje nad innymi jeziorami w okolicy Poznania. Kiedyś wstawał wcześnie, żeby złapać jak najlepsze ryby. Teraz już mu tak nie zależy na łapanych okazach, bo wędkowanie jest sposobem na odprężenie. - Jadę wędkować, żeby odpocząć trochę od pracy - mówi.
Łowi amury, karpie, leszcze... - Wszystko zależy od dnia. Raz można jechać i nic nie złapać, a na drugi dzień złapać bardzo dużo ryb - zaznacza. Parę lat temu podczas zawodów złowił w Warcie ponad dwukilogramowego leszcza. Motorniczy większe ryby zjada z rodziną, a mniejsze przynosi dla kota.
W pracy najbardziej lubi linię nr 13, bo trasa prowadzi przez całe miasto. Nie przepada za trasą 'jedenastki', którą uważa za monotonną. Ale jedna z najdziwniejszych sytuacji przydarzyła mu się na linii nr 8. Zaczęło się normalnie: na moście Dworcowym pasażer wszedł do tramwaju z rowerem i zabezpieczył go. - Dojechałem na Górczyn i zauważyłem, że wszyscy wysiedli, a rower został. Zgłosiłem sprawę centrali - opowiada motorniczy. Dziwi się, że mężczyzna do teraz się nie zgłosił po odbiór roweru.
Wszystkie komentarze